josip prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

50-100

Dystans całkowity:16090.11 km (w terenie 9566.44 km; 59.46%)
Czas w ruchu:695:22
Średnia prędkość:23.05 km/h
Maksymalna prędkość:71.80 km/h
Suma podjazdów:69073 m
Maks. tętno maksymalne:187 (98 %)
Maks. tętno średnie:172 (90 %)
Suma kalorii:172581 kcal
Liczba aktywności:255
Średnio na aktywność:63.10 km i 2h 44m
Więcej statystyk

Jesienny WPN

d a n e w y j a z d u 70.12 km 60.00 km teren 02:53 h Pr.śr.:24.32 km/h Pr.max:62.40 km/h Temperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lover
Niedziela, 9 października 2011 | dodano: 09.10.2011

Wczoraj świętowaliśmy z kolegą stan błogosławiony jego białogłowej. Takoż dziś, rankiem po śniadaniu, czyli o 13:20:-), wyruszyłem trasą wzdłuż Warty na południe. Początek był ciężki, pojawiały się objawy choroby lokomocyjnej, he he. Potem jakoś doszedłem do siebie ale i tak tempo nie było jakieś szaleńcze - w końcu wszystkie maratony w tym roku już za mną i można sobie pojeździć dla czystej przyjemności. A ta była dziś niebywała - uwielbiam jesień, jej barwy i zapachy, i nawet chłodniejsza temperatura mi nie przeszkadza (przynajmniej się człowiek tak nie poci). Koło Puszczykowa mijałem się z jakimiś ścigantami, pewnie wracali z XC.

W okolicach Osowej Góry przejechałem pętlę, na której Rodman planuje przeprowadzić Mistrzostwa Emed Racing Teamu w MTB, he he (btw. proponuję niedzielę, 16 października). Start z polany na górze - w dół pierścieniem, następnie skręt w lewo i niebieskim szlakiem do Kociołka, skąd wjeżdżamy na szczyt. Łącznie nieco ponad 4 km, szacowany czas przejazdu: około 10 minut.

No dobra, a teraz gwóźdź programu:


Wbił się w oponę aż po łepek, jakby nie był lekko zardzewiały to pewnie by przelazł na wylot przez obręcz. Zmiana poszła szybko i sprawnie, już opanowałem sztukę władania Pedrosami.



Good bikes!


Kategoria 50-100

Bikecross Maraton Łopuchowo

d a n e w y j a z d u 61.82 km 57.00 km teren 02:10 h Pr.śr.:28.53 km/h Pr.max:48.30 km/h Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lover
Niedziela, 25 września 2011 | dodano: 25.09.2011

Na miejsce zajeżdżamy z Rodmanem i jego młodzieżą. Tym razem młody jedzie mini a Przemo z jeszcze młodszym w foteliku będą jego wozem serwisowym:)
W miasteczku zawodów spotykam sporo znajomych - JPBike, Arturaszi, Z3waza, Michał, Krzychu z kosza. Wszyscy pocisną dziś mega.
W sektorze ustawiam się na pół godziny przed startem, w pierwszej linii. Trochę mnie martwi brak żeli - chciałem kupić na stoisku Torq'a ale dziś nie dojechali. W sumie dobrze się stało, bo energii mi nie zabrakło a trochę kasy zostało w kieszeni, he he.
Po starcie, na rozjazdowym asfalcie (nieco ponad 1 km) staram się trzymać czołówki z Radkiem Tecławem. Odpuszczam po skręcie w las, cisną prawie 40 dychy w terenie, to nie ma sensu. Wkrótce formuje się całkiem sensowna grupka, taki drugi pociąg wyścigu. Dochodzimy kolejnych zawodników, którzy odpadli z czołówki (mi. in. Hulaj, Piotr Kustoń, Michał Wiktor) a do nas z kolei dojeżdżają mocni kolarze, którzy startowali z dalszych sektorów (Jan Zozuliński, JPBike). Pociąg liczy chyba ze 12 wagoników i pędzi przez Puszczę Zielonkę z średnią prędkością 32-34 km/h.
W taki składzie dojeżdżamy do sekcji XC na Dziewiczej. Jestem gdzieś w środku stawki, staram się nie popełnić błędu. Po drugim podjeździe w rynnie tracę jakieś 10 m. do Jacka. Na killera wpadam zaraz za nim i mam plan zjechać torem, który on wybierze, bo to wszak rasowy góral. Jakoś dziwnie wybrał:-) Na górze jadę środkiem - uskok a za nim głęboki piach. Przednie koło obraca się w poprzek i gleba. Szybko się zbieram i ruszam w pogoń, bo zdążyło mnie wyprzedzić 4 zawodników. Wszystkich ich łykam na singlowym podjeździe niebieskim szlakiem.
Gdy opuszczam sekcję Dziewiczej, widzę jakieś 100 m. przed sobą Jacka i zawodnika w stroju Saxo Bank. Muszę dojść! Na szczęście jest moc - jadę ostro, co chwila staję na pedałach i dokręcam na wyjściach z zakrętu. Ale dystans do dwójki przede mną mimo to zmniejsza się strasznie wooolno. Czemu oni tak gnają? Po chwili, na otwartym odcinku poznaję odpowiedź. Kolejne 100 m. przed nimi jedzie 5 zawodników, czoło naszego pociągu sprzed Dziewiczej.
Wreszcie Jacek dochodzi pociąg przed nim. Ja w pewnym momencie mam ich na wyciągnięcie ręki a tu niespodziewany zakręt w lewo, piach, i znowu mi odjechali. Przez moment myślę, że już pozamiatane. Prawie bym odpuścił... To byłby błąd, bo 5 minut później w końcu jestem z nimi, po 15 kilometrach samotnej pogoni.

Na 10 kilometrów przed metą zaczynają się kolarskie szachy. Wszyscy się czają zbierając siły na finisz, nikt nie chce pociągnąć grupki. No to wychodzę na czoło, żeby potem nie marudzili, że się wiozłem jak ich objadę na mecie:-) Jadę 2 kilometry na szpicy ale nikt nie daje zmiany. W końcu zwalniam i zjeżdżam na lewo, w stylu iście szosowym. Kawałek dalej na zjeździe w głębokim piachu skacze Hulaj. Nieźle to sobie wykoncypował ale kasujemy go.

Właściwy atak poszedł jakieś 2,5 kilometra przed metą, o dziwo znowu na zjeździe, tyle, że dość wyboistym. Przy prędkości ponad 40 km/h ciężko utrzymać kierę. Na asfalt wychodzę na 4-tej pozycji - 20 metrów przede mną Hulaj i dwaj bracia z Great Poland Bike Team. Jest pod górkę ale jedziemy znowu blisko 4 dychy. Dochodzę tą trójkę ale właśnie wtedy poprawiają... Przed stadionem jest jeszcze nawrót o 180 stopni i 2 wiraże pod kątem prostym na trawie. Na pierwszym z nich ktoś mi zahacza koło i tylko cudem unikam gleby, tracę kolejne 2 pozycje. Ostatnia prosta, resztkami sił odpieram czyjś atak i wygrywam o pół koła - to był JPBike.

Ostatecznie jestem 4 w M3, do trzeciego (Hulaj) straciłem 5 s., do drugiego (Piotr Kustoń) - 7 s. Ajaj, tak blisko pudła to jeszcze nigdy nie byłem.

Czas oficjalny: 2:09:52
Strata do zwycięzcy open (Radosław Tecław): 15:15
Strata do zwycięzcy M3 (Zbigniew Górski): 12:32

M3: 4/31
Open: 15/114


Jestem naprawdę zadowolony z formy chociaż niedosyt jest, zabrakło niewiele. Cieszę się, że ni było odcięcia, wręcz zabrakło mi jeszcze jakichś 15 kilometrów (przyzwyczaiłem się do tych giga ostatnio, he he).

Teraz czekam niecierpliwie na wyniki końcowej generalki (a jak znam życie, oraz organizatora tych, tu zacytuję pana Gogolewskiego - "profesjonalnych imprez dla amatorów", to wskazana byłaby cierpliwość). Z moich obliczeń wynika, że mogę się otrzeć o pudło w M3. Już mnie wkurzają te otarcia:)

Początek finiszu (końca) w tumanach kurzu, lecieliśmy tam około 40 km/h. Na pierwszym planie bracia z Great Poland Bike Team - każdy wicemistrz klasyfikacji generalnej Bikecrossmaratonu Wielkopolska w swojej kategorii - M2 i M3.


Idę jak czołg:-)



P.S. A młody Szymon Koper ukończył mini na dystansie 32 km i nawet zebrał kilka damskich skalpów:-). Ja w wieku 9 lat to bym się popłakał w połowie, i tyle by było z maratonu:-) Oj, będzie z niego zawodnik.



Good bikes!


Kategoria Maraton, 50-100

Myk

d a n e w y j a z d u 53.81 km 15.00 km teren 02:03 h Pr.śr.:26.25 km/h Pr.max:61.60 km/h Temperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lover
Środa, 7 września 2011 | dodano: 07.09.2011

Pod wiatr do Puszczykowa Starego. Następnie 3 dość siłowe podjazdy na Osową, w tym jeden z blatu. Powrót drugą stroną Warty - z Rogalinka przez las do Wiórka, a dalej Czapury, Babki, Głuszyna i Minikowo.

Dość nieprzyjemny zachodnio-południowy wiatr, do tego szybko już mrok zapada i robi się zimno. Wracałem krótko po 20 już w kompletnych ciemnościach, w długim rękawie wcale mi nie było za ciepło.
To ostatni poważniejszy trening przed giga w Międzygórzu..., może w piątek na miejscu uda się jeszcze zrobić małą rozgrzewkę na jakimś fragmencie trasy.

Zabrałby się ktoś z Poznania na Michałki 17.09? Dam radę wziąć 2 osoby (wtedy 1 rower idzie do środka). Oczywiście ja też mogę się do kogoś dosiąść, jakby co. Po prostu nie chcę jechać sam bo to około 200 km w obie strony i w ogóle jakoś tak smutno:)


Good bikes!


Kategoria 50-100

Singielek nad Kowalskim

d a n e w y j a z d u 81.09 km 60.00 km teren 03:19 h Pr.śr.:24.45 km/h Pr.max:52.50 km/h Temperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lover
Sobota, 3 września 2011 | dodano: 03.09.2011

Udało mi się namówić Kłosia na dłuższy wypad z przewagą terenu. Miało być 80 km, Kłosi marudził, że to za dużo przed jego jutrzejszym startem w maratonie więc powiedziałem, że zrobimy trochę mniej i... wyszło 80:-).

Mariusz pokazał mi słynny już singiel nad jeziorem Kowalskim. Rzeczywiście fajny - malowniczy i urozmaicony, może chwilami trochę zbyt zarośnięty. Jedna z trudniejszych sekcji technicznych w okolicach Poznania. Nie spodziewałem się też, że to aż 4 kilometry!

Nad jezioro dojechaliśmy szlakiem BM zaś powrót zrobiliśmy przez Puszczę Zielonkę - a konkretniej Pierścieniem do Zielonki i następnie odbicie w lewo do Traktu Poznańskiego. Tam również się super jechało - hopki i pagórki nie pozwalały się nudzić na trasie, nie było też za dużo piachu.

Na koniec, na dowalenie zrobiłem sobie jeszcze 1 rundkę XC na Cytadeli, ale już bez amfiteatru.

Jutro na Grabka wybieram się w roli kibica i obserwatora:)


Dziś wielki dzień w kolarstwie kobiecym - Maja Włoszczowska wicemistrzynią świata a moja córka (lat prawie 4) pomknęła przez Park Jana Pawła sama, tj, bez bocznych kółek i bez taty trzymającego kij!


Good bikes!


Kategoria 50-100

Maraton Hermanów

d a n e w y j a z d u 75.37 km 65.00 km teren 03:09 h Pr.śr.:23.93 km/h Pr.max:48.90 km/h Temperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Niedziela, 21 sierpnia 2011 | dodano: 21.08.2011

Zdjęcie od d... strony, ale coś w sobie ma:) Dynamikę! Mój tyłek na pierwszym planie, na dalszym - zdaje się - Kłosia.

copyright: nieoconeniony jpbike

A tu, jeszcze przed Kłosiem!




Tym razem z Hermanowa wracam z tarczą (rok temu byłem tak osłabiony, że wycofałem się po 5 km).

Czas: 3:09:27

Open 34/60

M3: 12/22


Może nie wygląda to zbyt imponująco ale ci co ukończyli giga to takie creme da la creme:) ścigantów na MTB, ponieważ był dość wyśrubowany (2 h na około 40 km) limit wjazdu na 2 pętlę. Sam znam kilu takich, którym nie pozwolono pojechać giga.

Obsada nieporównanie silniejsza niż w Suchym Lesie - Tecław, Dorożała, Krzywy, Kaiser, Swat... no i Emed Racing Team niemal w komplecie!.

Start z jednej linii z Młodzikiem i Kłosiem, staram się cały czas trzymać tego drugiego. I była to w sumie dobra strategia bo Kłosiu miał dzisiaj nogę, oj miał. Często musiałem podganiać ale ponoć wyglądało to, że kontroluję sytuację:) Niestety, dałem radę tylko do 50 kilometra... A wcześniej trzymałem się go aż za bardzo, ponieważ jak się wyłożył na piaszczystym zjeździe, to musiałem gwałtownie hamować żeby w niego nie wjechać i wpadłem w baaardzo ostre pokrzywy. Noga i ręka do teraz mnie parzą.

Ogólnie jestem zadowolony ale lekko żałuję tej chwili słabości mniej więcej na pierwszej sekcji XC. Kłosiu był wtedy jeszcze bardzo blisko, Młodzik w zasięgu wzroku a Rodman to nawet w zasięgu pyty:)
No nie dałem rady, ale strata na mecie do tego ostatniego to tylko (i aż) 1:20.
Cieszy na pewno fakt, że poziom w Emedzie się wyrównuje:), Jacgol dobił też około 10 min. po mnie. Drużynowo przegraliśmy pudło o 2 pkt! (2357 do 2359 teamu Rybczyńskich).
Aha, jeszcze szkoda, że na podjeździe pod wieżę widokową na drugiej pętli uciekły mi na dobre najlepsze dziś panie czyli Magdalena Hałajczak i Małgorzata Zellner. Wcześniej jechaliśmy cały czas gdzieś blisko, tasując się nawzajem, raz w większej grupce, raz w mniejszej. Ostatecznie dołożyły mi 3 minuty.

Trasa jak na Wielkopolskę REWELACYJNA! Urozmaicona, dużo podjazdów i szybkich zjazdów, zmiany nawierzchni, nawroty, świetne widoki, mało asfaltów, leśne single, no i 2 x sekcja XC w Żerkowie. Do tego oznakowanie i zabezpieczenie bez zarzutu.

Super spisała się też firma od pomiaru wyników. Sms z czasem i miejscem godzinkę po wjeździe na metę a w necie aż 4 międzyczasy do analizowania:)

Jedyny minus to organizacja zapisów. Rozumiem, że ilość startujących przerosła najśmielsze oczekiwania organizatorów (ponad 700 osób) ale zabrakło choćby najprostszej informacji, że kolejka (potężna) jest do kasy a nie żeby się zapisać (ja opłaciłem start wcześniej w internecie). Mało zabrakło a stałbym jak głupek dobrze ponad pół godziny. Trochę słabe było też to, że tak szybko skończyły się pakiety startowe, dla mnie na przykład już nie starczyło..., podobnie jak i zipów. Skończył się również makaron na mecie, ale tu przynajmniej dali mi kiełbaskę zamiast tego.
Samych osób z obsługi mnóstwo ale mam wrażenie, że nie wszyscy wiedzieli co mają robić. Za często słyszałem: "nie wiem".

No, ale niech ten minus nie przysłoni nam plusów:) Ogólne wrażenia mam bardzo pozytywne.


Good bikes!


Kategoria Maraton, 50-100

Terenem

d a n e w y j a z d u 51.88 km 32.00 km teren 02:03 h Pr.śr.:25.31 km/h Pr.max:42.50 km/h Temperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Środa, 17 sierpnia 2011 | dodano: 17.08.2011

Do Rogalinka przez Kubalin i dalej leśnymi ścieżkami i duktami. Dość dziurawo (doły od kopyt) i piaszczyście. Powrót drugą stroną rzeki czyli Nadwarciańskim. W dzień roboczy koło 14 na szlaku było puściutko, już dawno śmiganie tamtym singlem nie sprawiło mi takiej radochy:)

Do Hermanowa zostały niecałe 4 dni. Forma taka se ale może to dobry znak - w zeszłym roku forma była niby super a na maratonie totalna niemoc i DNF...
Z drugiej strony, ciężko dziś było oczekiwać cudów wydolnościowych skoro wczoraj wychodziłem z knajpy razem z barmanem:) A był to Dragon...


Good bikes!


Kategoria 50-100

Palędzie

d a n e w y j a z d u 52.76 km 5.00 km teren 01:59 h Pr.śr.:26.60 km/h Pr.max:45.20 km/h Temperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Środa, 10 sierpnia 2011 | dodano: 10.08.2011

Nie bardzo mi się dziś chciało kręcić - wiało, zimno i nie do końca wiedziałem dokąd jechać:-) Z tego wszystkiego wylądowałem w Palędziu a stamtąd pojechałem szlakiem inwestycji pod Euro - zachodnia obwodnica, poszerzona Bukowska, Lotnisko, Bułgarska (tutaj, najbliżej stadionu, są najdalej w polu).
W drodze powrotnej trochę sprintów.

Jeszcze w mieście cudem uniknąłem czołówki z innym rowerzystą. Na wysokości Dmowskiego grzał z góry Hetmańską na pewno ponad 30 km/h i niespodziewanie zjechał z jezdni na ścieżkę, prosto na mnie. Zobaczyłem go późno i instynktownie odbiłem w lewo. Gość (waga tak około 100 kg) zahaczył przednim kołem o mój pedał i zaliczył glebę. Coś bredził o ruchu prawostronnym ale zrzuciłem to na karb stresu. Koniec końców mi (ani rowerowi) nic się nie stało a jemu leciała trochę krew z rozciętej dłoni. Przemyłem mu rękę wodą z bidonu, dałem chusteczki i pojechałem dalej.
Śmieszna rzecz - gdy tak staliśmy na ścieżce rowerowej, na poboczu zatrzymało się auto i parka z niego krzyczała, że jak potrzebuję świadka, to oni widzieli, że gość wjechał na czerwonym i władował mi się pod koła. Machnąłem na to ręką.


Good bikes!


Kategoria 50-100, MTB szosami

Bikecross Maraton Suchy Las

d a n e w y j a z d u 72.80 km 48.00 km teren 02:27 h Pr.śr.:29.71 km/h Pr.max:63.50 km/h Temperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Niedziela, 7 sierpnia 2011 | dodano: 07.08.2011

edit, są wyniki:

Czas: 2:27:01

Open: 25/128

M3: 9/41

Strata do zwycięzcy open i M3 zarazem (Rafał Łukawski): 11:46

Stara do 4 miejsca w M3 (dalej była już większa różnica): 1:44

W sumie nieźle jak na wyścig, który już niemal uznałem za przegrany i chciałem się wycofać... Było nie było, najlepiej w karierze:-)


******************************************************************************

Ruszam z 2 rzędu! Tuż za mną Młodzik. Na rundzie honorowej przez moment jadę jako pierwszy za wozem policyjnym. Po ok. 2 km następuje start ostry i daję ostro do pieca żeby utrzymać się w czołówce. Udaje się! Asfalt na poligonie - tempo początkowo grubo powyżej 40 km/h, z czasem słabnie. Nikt się nie kwapi, żeby ciągnąć całe towarzystwo. Żartem pytam czy to strajk czy może rajd Radia Merkury nad Rusałkę:-) Przed Biedruskiem przepuszczam atak i wychodzę na czoło - przez paręset metrów prowadzę peleton. Wiem, że nie ma się czym podniecać ale dla mnie to całkiem nowe doświadczenie, he he.

Za Biedruskiem wjeżdżamy w teren i zaczyna się prawdziwe ściganie. Wciąż trzymam się czołówki chociaż wiem, że to tempo (35 km/h w terenie) może być dla mnie zabójcze. I było...

Wpierw zakopałem się w piachu i zgubiłem mocny pociąg z Tomkiem Urbanowiczem. Zostałem na chwilę sam - pod górkę i pod wiatr. Jedzie mi się coraz gorzej, strasznie zamulam, doganiają mnie kolejni zawodnicy. Na dodatek, na wirażu przed Moraskiem zaliczam głupią glebę. Mi oprócz lekkiego otarcia nic nie jest ale tylna przerzutka nie działa. Pierwsza myśl - do końca zgiąłem hak lub wózek. Nagle nachodzi mnie jakaś taka słabość jak rok temu w Hermanowie (to chyba przez duchotę), jestem naprawdę bliski decyzji o wycofaniu się z wyścigu.

Ale jakoś się pozbierałem. Podczepiłem się kolejnego pociągu, który mnie doszedł i spróbowałem podregulować przerzutki przy manetce. Dało radę, czyli za mocno nic nie wygiąłem. Pomógł też żel na początku asfaltu na drugiej pętli. W mini pociągu (4 osoby) doszliśmy Piotra Schondelmeyera „Schondiego” z Torqua. Potem pięknie współpracowaliśmy na całym Nadwarciańskim gdy reszta wiozła nam się na kole. Na sugestię dania zmiany kiwali głowami - "ujechany jestem". Ta, stary numer... I nagle, na trzecim bufecie przed szutrowym podjazdem, gdy zwolniliśmy by złapać kubek, jeden z tych "ujechanych" ostro zaatakował.
Schondi się wściekł ale radził zachować spokój, bo "taki mocny nie jest" i na asfalcie go dojdziemy. Sęk w tym, że asfalt był krótki a sprytny kolega zachował sporo sił obijając się wcześniej. Mimo, że podjazd koło wysypiska, następnie terenowy zjazd i piaszczysty podjazd pod Górę Moraską cisnęliśmy ile fabryka dała - nie daliśmy rady go dojść. Zgubiliśmy resztę i przeszliśmy jeszcze ze 3 innych gości, ale naszemu ulubieńcowi mogliśmy tylko na mecie powiedzieć, że go będziemy pamiętać:-).

Młodzik dojechał jakieś parę minut przede mną. Ile dokładnie nie wiadomo, bo wyników tradycyjnie się nie doczekałem a w necie jeszcze ich nie ma. Dzisiaj się dowiedziałem, że „za mega jeszcze się nie zabrali, bo niektórzy wciąż są na trasie”... A co to ma do rzeczy?

Ale szybki ten maraton wyszedł, średnia jak w Dolsku.

A tu mnie widać tuż po starcie (z prawej strony, nr 527):

Copyright: Redaktor Kurek - http://www.kurek-rowery.pl/


Good bikes!


Kategoria Maraton, 50-100

MTB Maraton Głuszyca

d a n e w y j a z d u 61.50 km 55.00 km teren 04:14 h Pr.śr.:14.53 km/h Pr.max:66.50 km/h Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1850 m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Niedziela, 31 lipca 2011 | dodano: 31.07.2011

Błotna masakra! Najgorsze warunki w jakich przyszło mi kiedykolwiek przejechać maraton. Padało równo co najmniej od wczoraj popołudnia i przez całą noc. Na całe szczęście rano przestało i chociaż z góry nie lała się woda...

Osobiście uważam za wyczyn pokonanie tego na v-brake'ach:) i z krzywym hakiem, który mocno ograniczał ilość przełożeń do wykorzystania. A gdy cały napęd zalepił się błotem, to w ogóle takie niemal ostre się zrobiło:)

Gleby jakimś cudem tylko 3.
Zdjęć tym razem mam sporo bo żona obfociła skrupulatnie moją umorusaną gębę ale wrzucę jaki będę miał dostęp do lepszego łącza.

Wyniki o dziwo nawet nie są takie złe - obroniona pozycja lidera Emed Racing Teamu a do top 100 zabrakło jakieś 15 min. W sumie niewiele biorąc pod uwagę, że co najmniej 5 straciłem na wyciąganie zakleszczonego między młynkiem a supportem łańcucha.

Przerwa na żela przed podjazdem na górę Sokół. Na mecie byliśmy (ja i rower) brudniejsi:)


Na zjeździe z Wielkiej Sowy.

Copyright: JPBike

W końcu szczęśliwy na mecie.


Czas: 4:19:56 (strata do zwycięzcy: 1:15:45)

Open: 139/381

M3: 42/132


Good bikes!


Kategoria Góry, Maraton, 50-100

Zimin avec le directeur sportif:)

d a n e w y j a z d u 71.00 km 0.00 km teren 02:20 h Pr.śr.:30.43 km/h Pr.max:46.60 km/h Temperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Wtorek, 19 lipca 2011 | dodano: 19.07.2011

Pojechałem do Tulec odebrać od Rodmana mój przydział rohloffa. Dyrektor sportowy Emed Racing Teamu dał się namówić na wspólne pokręcenie ale nie dał się namówić na zostawienie szosy w garażu i zabranie MTB (w sumie brak koła to dość przekonywująca wymówka, he he). W efekcie - nie sposób było go zgubić:-):-)

A tak naprawdę, to lekkość z jaką mi odjeżdżał przy "interwałkach" była PORAŻAJĄCA!
Lecimy sobie np. 38 km/h, ja walczę żeby utrzymać koło, a Roadman (proponuję zmianę nicka) po prostu robi mocniejsze depnięcie w korbę i szuuu. I to pod wiatr... Prędkość to jedno ale różnica jest przede wszystkim w przyspieszeniu - moment zagapienia, nie stanąłem na pedałach i już jest pozamiatane.

Mimo wszystko, dzięki za wspólną jazdę!

P.S. Bateria w liczniku mi się wyczerpała więc czas jest na czuja, w każdym razie w Swarzędzu avs był powyżej 31 km/h

Trasa:



Good bikes!


Kategoria 50-100, MTB szosami