josip prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2019

Dystans całkowity:59.75 km (w terenie 59.00 km; 98.74%)
Czas w ruchu:02:53
Średnia prędkość:20.72 km/h
Maksymalna prędkość:59.00 km/h
Suma podjazdów:770 m
Suma kalorii:1557 kcal
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:29.87 km i 1h 26m
Więcej statystyk

SOLID Mchy MEGA

d a n e w y j a z d u 38.35 km 38.00 km teren 02:01 h Pr.śr.:19.02 km/h Pr.max:59.00 km/h Temperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:511 m Kalorie: 1557 kcal Rower:Bestia
Niedziela, 14 kwietnia 2019 | dodano: 16.04.2019


W sobotę biłem się z myślami czy w ogóle jechać na ten maraton bo męczyło mnie przeziębienie - katar, ból gardła, chrypa. Do tego jeszcze wieczorem niespodziewana wizyta znajomych, więc do łóżka kładłem się o godzinę i pół promila za późno:)
Do tego ziąb straszny w niedzielę z rana, no ale cóż - twardym trza być, nie miętkim. A poza tym, trasa w Mchach jest ponoć najtreściwsza z całego cyklu Solida.


Dojazd poszedł sprawnie, więc zdążyłem zrobić rozgrzewkę (zimno, wieje..) i ustawić się w czubie II sektora, co oznaczało dobrze ponad 20 minut stania. Niemal do samego końca stałem w ciepłej bluzie.


Wreszcie start, a po nim dupa. Spływam, jak kupa w klozecie. Raz, że nie lubię się rozpychać w tłoku przy 40 km/h (wiało akurat w plecy) na szutrach. Dwa, że organizmu nie oszukasz i jestem tego dnia po prostu słabszy niż zwykle. Trzy, że ten drugi sektor to całkiem mocny jest!

Początek, spływam sobie spływam
Początek, spływam sobie spływam © Josip

Gdy przegania mnie Szymon Kosicki, którego tydzień temu wyraźnie objechałem w Dolsku oraz pierwsze panie (m.in. Marta Gogolewska), mówię sobie ‘dość!”. Akurat kończy się płaska dojazdówka, zaczynają się pierwsze podjazdy, a więc od tego momentu przesuwam się w górę stawki. Niestety, teraz, szczególnie na podjazdach, jestem blokowany przez tych, którzy wyprzedzili mnie chwilę wcześniej. Oczywiście atakuję, wyprzedzam bokami, czyli robię to, co zwykle. Jedyna różnica jest taka, że zwykle sił starcza mi na około 2 godzin takiej jazdy, tym razem już po pół godzinie nadchodzi kryzysik i od tego momentu raczej staram się dojechać do mety tu, gdzie jestem, nie tracąc już więcej, a nie gonić tych, co z przodu.


Szymona widzę przez długi czas niewiele przede mną, ale w końcu mi odjeżdża (jakieś 3 min. na mecie), kilka razy tasuję się też z Jackiem, który ma problemy z łańcuchem. Jednak tego dnia kolega teamowy, tradycyjnie lepszy na sekcjach technicznych, jest również wyraźnie szybszy na podjazdach. W efekcie, znika mi z oczu na długo przed rozjazdem mega/giga.

Jeden z licznych zjazdów
Jeden z licznych zjazdów © Josip

Ja w końcu odnajduję grupkę, w której mogę jechać, jest w niej m.in. Jarek Słomiński z Rybek. Doganiamy nawet parę osób (chyba wszyscy z giga), a do nas z kolei dochodzi młoda dziewczyna z Eurobike’a (sic!), jak się później okazuje zwyciężczyni wśród kobiet.


Na krótko przed rozjazdem mega/giga atakuję (udanie), tylko po to by za chwilę przestrzelić zakręt i znów muszę gonić. Ostatniego z mojej grupki, czyli właśnie Jarka z Rybek, doganiam na wmordewindowej prostej tuż przed metą. Chwila odpoczynku na kole, sprint i chociaż ten wygrany finisz z młodszym zawodnikiem (M2) mam na pocieszenie z tego przeciętnego występu.

Ostatni zakręt przed finiszem, przyczajony..:)
Ostatni zakręt przed finiszem, przyczajony..:) © Josip

Chociaż w sumie, patrząc teraz na wyniki, to aż takiej tragedii nie ma. Miejsce (tak open, jak i M3) oraz procentowa strata do zwycięzcy - są bardzo podobne do wyścigu w Krzywiniu. Subiektywne odczucie jednak o wiele gorsze. Na pewno na przyszłość nauka z tego taka, że nie ma co startować na siłę, jak zdrowie niedomaga. No i podtrzymuję to, co pisałem wcześniej, że stać mnie tu na pozycję około 20 open. Postaram się to wkrótce udowodnić:)


Czas: 2:01:23
Open: 46/238
M3: 19/95
Strata do zwycięzcy (Open i M3 zarazem - A. Nowinka): 00:16:46



Good bikes!


Kategoria 20-50, Maraton, MTB

Gogol Dolsk Mini

d a n e w y j a z d u 21.40 km 21.00 km teren 00:52 h Pr.śr.:24.69 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:19.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:259 m Kalorie: kcal Rower:Bestia
Niedziela, 7 kwietnia 2019 | dodano: 09.04.2019

Wyścig wkoło komina, jak niektórzy mówią:)


Patrząc na listę zapisanych oraz na zawodników obok w sektorze, wiedziałem, że szansa na pudło jest. I z takim też nastawieniem jechałem na ten maraton.


Start z pierwszej linii sektora 0. Tradycyjnie kiepsko, do tego początek to pętla po wyboistej i porośniętej trawą łące. Spadam do drugiej dziesiątki. Po wyjściu na utwardzony teren, cisnę ile fabryka dała. Widzę, że z przodu jest 4-osobowa czołówka z Bieniaszem (M4), dwoma młodymi (M2) z Środa Racing i jednym gościem z Bike Atelier (na oko M4). Potem jest trzyosobowy peletonik z Filipem Kaczanowskim (na pewno M3, znany mi dobrze rywal:) ), a dalej ja dociągający jeszcze paru kolarzy. Grupę z Filipem udaje się dojść dość szybko i tak lecimy w 6-7 osób przez pierwsze szybkie kilometry szerokimi autostradami leśnymi. Nawet współpraca się układa w miarę w miarę, ale dystans do czołowej czwórki się nie zmniejsza, niestety.


Gdy zaczyna się bardziej techniczny fragment, Filip ucieka. Ja akurat jadę czwarty, trochę przyblokowany w zakręcie i piachu, ale jak tylko mogę to ruszam za nim. Zbliżam się, ale prawie przestrzelam zakręt. Dystans znowu rośnie, a w dodatku przeganiają mnie Szymon Kosicki (M3) i Piotr Sućko. Dobrze, że dalej jest pod górkę, bo dzięki temu szybko dochodzę tego drugiego, a po jakimś czasie również i pierwszego.
Zostaje jeszcze Filip, ale jego w końcu również udaje się dogonić. No to lecimy razem. Za nami nikogo w zasięgu wzroku, przed nami dwójka - niby blisko, a jednak daleko tak:)


Staje się jasne, że dojedziemy we dwójkę na metę. Pomny przegranego finiszu we Wiórku AD 2017, planuję zaatakować na ostatnim podjeździe przed metą. Pech chciał, że Filip ma taki sam plan i dorzuca tak mocno do pieca, że z największym trudem utrzymuję się na kole. Ale na szczycie jesteśmy cały czas obok siebie. Na zjeździe wychodzę na czoło myśląc, że może większa zębatka z przodu pozwoli mi dokręcić i się urwać, ale wiatr jest ciut za mocny na taki manewr.


Ostatnie 2 ciasne zakręty i wpadam na wspomnianą już wcześniej pętlę po łące. To nie moja specjalność. Staram się trzymać z przodu, ale po przedostatnim zakręcie nie utrzymuję wewnętrznego toru jazdy i jest pozamiatane. Przegrywam o sekundę. Jak się okazało, to był finisz o 1-sze miejsce w kategorii.

Ogień na finiszu!
Ogień na finiszu! © Josip

No i trasa mogłaby być dłuższa, tak około 30 km, a nie 22.


Czas: 00:51:25
Open: 6/279
M3: 2/77
Strata do zwycięzcy Open (Mirosław Bieniasz): 00:05:10 (wtf?!)
Strata do zwycięzcy M3 (F. Kaczanowski): 00:00:01 (that was close:) )



Good bikes!


Kategoria 20-50, Maraton, MTB