josip prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2010

Dystans całkowity:532.79 km (w terenie 258.00 km; 48.42%)
Czas w ruchu:21:17
Średnia prędkość:24.33 km/h
Maksymalna prędkość:52.90 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:38.06 km i 1h 38m
Więcej statystyk

Zamiast ścigania

d a n e w y j a z d u 60.11 km 40.00 km teren 02:30 h Pr.śr.:24.04 km/h Pr.max:52.90 km/h Temperatura:21.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Niedziela, 26 września 2010 | dodano: 26.09.2010

Wstępnie planowałem dziś pojechać na maraton do Łopuchowa ale jakoś tak... Nie przekonuje mnie do końca ten organizator, poza tym, przyznam szczerze, nie chciało mi się znowu w niedzielę wstawać o 7. Last but not least - 50 zeta kaucji za chipa to lekkie przegięcie.

Zamiast tego wybrałem samotny wypad do WPNu, bez tłoku i "lewej wolnej".

Wpierw przez Świerczewo, Luboń i Wiry pokręciłem nad Jarosławieckie, gdzie zrobiłem pętlę XC dookoła jeziora. Następnie do Trzebawia, a tu akurat zaczynał się mecz! Postałem sobie z 5 minut, podziwiając bardziej lokalny klimacik tego wydarzenia niż samą grę. Gdy miejscowe Tornado wbiło na 1:0, poleciałem dalej przez Górę nad j.Góreckie. Stąd bardzo malowniczym czerwonym szlakiem nad j.Kociołek i w górę podjazd na Osową. Potem szpula w dół do Mosiny i dalej Pierścieniem na most w Rogalinie. Zaraz za mostem skręt w lewo i po początkowym polnym odcinku, cały czas przez las 6 km drogą z płyt betonowych do Wiórka.

We Wiórku (wiewiórku) podjechałem zobaczyć postępy na budowie Jacka i spotkałem samego Jacka, który oprowadził mnie po przyszłych salonach.

Zrobiło się późno a ja byłem umówiony na rodzinną obiadokolację niedzielną na mieście, więc ostrym tempem przez Starołękę i Dębinę pocisnąłem do domu.

Super dzionek dzisiaj był. Ciepło (ponad 20 stopni) i tak niby pochmurnie ale z delikatnie przebijającym się światłem. Wszystko jakby spowite taką lekką mgiełkę. A do tego w lesie zaczyna się żółcić, złocić i czerwienić. Rewelacja!

Good bikes!


Kategoria 50-100

Z rodzinką

d a n e w y j a z d u 20.00 km 10.00 km teren 01:15 h Pr.śr.:16.00 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Merida
Sobota, 25 września 2010 | dodano: 26.09.2010

Przez Stary Rynek, Wzgórze Wojciecha i Park Sołacki nad Rusałkę. Objazd jeziora i ciemna fortunka w znanym barze Pod Cisami:). Powrót inną trasą, między innymi nową ścieżką rowerową na Przybyszewskiego. Bardzo fajnie poprowadzona, środkiem między jezdniami w alei platanowej (normalnie Europa). Szkoda tylko, że kostka brukowa zamiast asfaltu.

Przedszkolakowi, żonie i mi również:), bardzo się podobało.


Kategoria ride for fun

Szybko

d a n e w y j a z d u 28.05 km 23.00 km teren 01:06 h Pr.śr.:25.50 km/h Pr.max:36.90 km/h Temperatura:17.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Środa, 22 września 2010 | dodano: 22.09.2010

Musiałem się postarać żeby tę godzinkę dzisiaj wyszarpnąć ale było warto!:)

W większości fajne single na Dębinie i na wałach (lub poniżej nich) wzdłuż Warty.


Kategoria 20-50

Szutry, single i pagórki

d a n e w y j a z d u 35.07 km 30.00 km teren 01:28 h Pr.śr.:23.91 km/h Pr.max:43.30 km/h Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Niedziela, 19 września 2010 | dodano: 19.09.2010

czyli Malta the best of:-)
W sumie to jesień jest rewelacyjna - temperatura idealna do wysiłku, w lesie feria barw, liście pod kołami, robali mało. I tylko żeby ten dzień był dłuższy. No nic, trzeba będzie zacisnąć zęby i zwlec dupę rano jeśli chcę trenować w tygodniu...
Może na początek takie 25 km. Jak wyjdę o 7, to na 9 do roboty się wyrobię, wliczając prysznic oczywiście.


Kategoria 20-50

Gość weselny na szlaku

d a n e w y j a z d u 80.85 km 28.00 km teren 03:05 h Pr.śr.:26.22 km/h Pr.max:37.70 km/h Temperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Sobota, 18 września 2010 | dodano: 18.09.2010

Jesień...


Rozjeżdżanie poweselnego kaca, he he
Początek taki lekko niemrawy ale potem już power był, w końcu trochę tych kalorii w postaci dewolajów i innych świniaków wczoraj nagromadziłem.

Trochę szosy, trochę terenu, wiatru nawet więcej niż trochę, błoto miejscami i do ominięcia. Jednym słowem - bardzo fajny wypad.

Trasa:
Starołęka - Krzesiny - Koninko - Kamionki - (szlak łącznikowy do pierścienia) Mościenica - Kórnik - (szlak żółty za jeziorem) - Bnin - Błażejewko - Jeziory Wlk. - Biernatki - Kórnik - Mościenica i dalej tak samo jak przyjechałem.


Good bikes!


Kategoria 50-100, MTB szosami

Malta teren

d a n e w y j a z d u 30.52 km 22.00 km teren 01:17 h Pr.śr.:23.78 km/h Pr.max:39.50 km/h Temperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Środa, 15 września 2010 | dodano: 15.09.2010

Po 2 dniach rowerowych powrotów z roboty w kapuśniaku lub mżawce, dziś w końcu popołudniu zaświeciło słońce.

Pojechałem w kierunku Malty ale zupełnie nie miałem weny na kręcenie pętelek po asfalcie. Na ścieżkach w terenie było jeszcze dosyć mokro ale co tam - umyje się, wypierze się:-)
Inna sprawa, że już tak od 19:20 w lesie robi się ciemno i prawie nic nie widać.

Wracałem do domu na miękkim kole z tyłu. Właśnie jestem po zmianie dętki i wyjęciu kolca (pochodzenia roślinnego) z opony...


Good bikes!


Kategoria 20-50

Osieczna - rozjazd przed maratonem

d a n e w y j a z d u 6.00 km 1.00 km teren 00:14 h Pr.śr.:25.71 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Niedziela, 12 września 2010 | dodano: 19.09.2010

Bo rozgrzać mięśnie to ważna rzecz. Pytanie czy ważniejsza od ustawienia się w dobrym miejscu w sektorze?
Oczywiście najlepiej to zrobić jedno i drugie ale wtedy trzeba się mniej guzdrać:-)


Kategoria MTB szosami

64-sto Osieczna MTB Maraton

d a n e w y j a z d u 68.50 km 7.00 km teren 03:14 h Pr.śr.:21.19 km/h Pr.max:46.50 km/h Temperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Niedziela, 12 września 2010 | dodano: 12.09.2010

Bardzo fajny maraton! Normalnie góry w Wielkopolsce:)
Ale po kolei:

Na miejscu zjawiłem się krótko po 9. Telefon to Duna, ale ten jeszcze w trasie. Idę więc do biura zawodów i na gorącą kawkę ponieważ poranek jest rześki. Pierwsze zdziwienie - nie ma chip'ów.

Gdy przygotowuję rower przy samochodzie, miga mi znajoma sylwetka - Rodman? Miał być w Krakowie... A jednak, odpuścił Mazovię w Małopolsce i zawitał pod Lesznem. Nie dziwię mu się zresztą.
Czas jakoś szybko zlatuje. Robię mały rozjazd i nawet nie udaje mi się zgadać z Dunem, który ponoć już dotarł.

Nie tylko dotarł ale nawet zdążył się już ustawić na początku sektora. Z kolei my z Rodmanem stoimy w przysłowiowej czarnej dupie. Redaktor Kurek informuje nas, że co prawda Marek Galiński nie dotarł do Osiecznej (był na liście zgłoszeniowej) ale za to jest Marek Konwa! Dla mnie oznacza to jedną lokatę niżej w M2...

Ruszamy! Tłok niemożebny. Próbuję się przebijać na początkowym asfalcie, skaczę gdzieś po chodnikach. Niestety szeroki asfalt szybko się kończy i runda rozjazdowa wjeżdża w pole. 2 pasy ubitego podłoża a środkiem trawa z kamieniami. Właściwie nie ma szans jechać szybciej niż 25 km/h. Rodman próbuje wymusić pozostawianie wolnego pasa z jednej strony i udaje mu się przebić trochę do przodu. Wracamy na asfalt, jestem te parę pozycji za nim i nie udaje mi się usiąść mu na kole. Czyli już go nie dogonię. Doganiam za to Marc'a i Maksa. Jakby się przerzedziło ale po wjeździe w teren znowu jest ciasno.

Na rundzie rozjazdowej. Zdaje się, że w tle widać Maksa.


Czasem ludzie schodzą z roweru na naprawdę banalnych odcinkach, delikatnych zmarszczkach. Nie wytrzymuję i komentuję na głos co oni wyprawiają. Ja nie mam pretensji, że ktoś jest słabiej wytrenowany i nie ma techniki. Ale na Boga - czemu gdy na rower wsiada taki raz w miesiącu, pakuje się do pierwszych rzędów sektora?

Przy jednym z takich zatorów wykonuję kluczowy manewr maratonu. Wbiegam bokiem przez las, mijając w ten sposób chyba z 40 zawodników. Jest lepiej. Po chwili doganiam Rodmana (sic!), który jednak jedzie z rozwaloną v-ką z tyłu. Lecimy teraz razem, przechodząc kolejnych kolarzy. Niestety w pewnym momencie Rodmanowi spada łańcuch. Pędzę dalej bo gdzieś tam z przodu jest przecież mój największy rywal - Dun. A trasa jest idealna dla Piotra - mocno interwałowa, dużo singli i technicznych fragmentów. Kilka podjazdów i zjazdów o naprawdę górskim charakterze.

Czaję się do ataku. Na czele stawki - Zbyszek.


Krótko przed rozjazdem mega/giga przegania mnie rewelacyjny ostatnio Zbyszek! Na szczęście zatrzymał się chwilę po tym na bufecie i wykorzystałem to, żeby mu uciec. Gdzieś tak na 40 km widzę przed sobą grupę kolarzy a w niej znajomą sylwetkę w koszulce Agro Teamu. Czyżby? Naciskam mocniej i nie bez problemu dochodzę do tej grupki. Tak, to Dun. Po paru km wspólnej jazdy przeprowadza zresztą akcję dnia - podczas gdy wszyscy z minipeletonu wchodzą/wjeżdżają w podmokłe chaszcze, żeby ominąć wielkie rozlewisko na całą drogę, ten nie patrząc na nic wali sruu środkiem. Wodę miał po piasty! Na jego szczęście nie było tam dołu ani kamienia i znów musiałem gonić. Ta pogoń także była skuteczna. A potem na kolejnym podjeździe wymagającym żółwika, Dun został gdzieś z tyłu.

Niestety nie uchwycili mnie w środku kałuży. W każdym razie, w porównaniu z tym co pokonał Dun, to jest lekko wilgotny fragment trasy:-)


Drugiego bufetu już nie omijam bo czuję, że zbliża się kryzys energetyczny. Biorę do łapy pyszne ciasto drożdżowe (smakuje jak wypiek domowy) a pani z obsługi pakuje mi 2 banany do kieszonki. I chwała jej za to - jeszcze się przydadzą. Gdzieś między 50 a 60 km zaliczam glebę na piachu podczas objeżdżania szlabanu na trasie. Mało brakowało a bym się nadział skronią na kant tego szlabanu. Jednak Karmy mają bardzo kiepskie trzymanie boczne i kilka razy przekonałem się o tym na piachu lub błocie.

Na mniej więcej 55-tym kilometrze dogonił mnie Rodman. Było to w momencie kiedy już musiałem się na chwilę zatrzymać i przeczyścić drogi oddechowe (funfle przeszkadzały mi niemal przez cały czas). Trochę się poczaił z tyłu, po czym wyprzedził a ja nie miałem już sił żeby odpowiedzieć.

Niedługo później wyprzedzany zawodnik, podając się za miejscowego postraszył mnie morderczym podjazdem przez nami oraz tym, że do mety jeszcze 18 km (tymczasem mój licznik pokazywał już ponad 60 a miało być 67 w sumie). Sprawdziło się tylko to pierwsze:). Było naprawdę długo i stromo, po trawie i ściółce leśnej. Tak na dobicie - powiało Golonką:). To właściwie była taka mała pętla XC. Na szczęście udało się ją przejechać a potem do mety było już płasko - przez pola a na koniec jakieś 2 kilometry asfaltem.

Wyników jeszcze nie ma w necie więc podaję to, co wywiesili na tablicy koło Biura Zawodów, czyli czasy pierwszej 100-ki na giga.

Wygrał Marek Konwa z czasem 2:30.

Mój czas oficjalny: 3:15:44

open: 43 / 115

M2: 15 / 28


Podsumowując:
+ ciekawa, malownicza i wymagająca trasa - prawdziwe MTB
+ rewelacyjne oznakowanie
+ towarzystwo
+ ciasto na bufetach i makaron z leczo na mecie
+ czas vs Rodman: +1:47
+ czas vs Dun: -6:45
+ pogoda idealna
+ pierwsza kobieta przyjechała co najmniej 15 min. po mnie
+ redaktor Kurek


- tłok na początku
- wspólny start dla mega i giga
- czas vs Rodman: +1:47 :-)
- redaktor Kurek


Na mecie pogaduchy o tym i owym z Rodmanem, Dunem, Markiem, Zbyszkiem, Maksem, Hulajem, Kamilem, Dave'm oraz innymi krewnymi i znajomymi królika.


Good bikes


Kategoria 50-100, Maraton

Asfalt

d a n e w y j a z d u 31.07 km 2.00 km teren 01:07 h Pr.śr.:27.82 km/h Pr.max:38.50 km/h Temperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Piątek, 10 września 2010 | dodano: 11.09.2010

4 kółka nad Maltą plus dojazd i powrót.

Miły, ciepły, wrześniowy wieczór. Szkoda tylko, że taki krótki.
Wracałem krótko po 20, już w całkowitych ciemnościach.


P.S. Pogoda na Osieczną w niedzielę zapowiada się doskonała!

Good bikes!


Kategoria MTB szosami, 20-50

Myk

d a n e w y j a z d u 34.41 km 8.00 km teren 01:17 h Pr.śr.:26.81 km/h Pr.max:36.70 km/h Temperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Wtorek, 7 września 2010 | dodano: 07.09.2010

Wczoraj zainaugurowałem sezon koszykówki.

W związku z tym, pod wieczór trzeba było rozjeździć stłuczoną łydkę i pewne chmielowe reperkusje:-).

Trasa ro opracowana w ubiegłym tygodniu pętelka: Dom - Starołęka - Garaszewo - Krzesiny - Spławie - Darzbór - Kobylepole - Antoninek - Malta - Dom.

Trochę wiało ale powietrze jest suche, przyjemne. Jednak ubrać to się już trzeba na długo.

Wciąż przeżywam ten maraton. Sprawdziłem, że gdyby nie kapeć, byłby 2 sektor!

Good bikes!


Kategoria 20-50, MTB szosami