josip prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2017

Dystans całkowity:149.00 km (w terenie 141.50 km; 94.97%)
Czas w ruchu:54:24
Średnia prędkość:2.74 km/h
Maksymalna prędkość:40.30 km/h
Suma podjazdów:2076 m
Suma kalorii:2900 kcal
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:49.67 km i 18h 08m
Więcej statystyk

MTB Wiórek

d a n e w y j a z d u 20.50 km 20.50 km teren 49:00 h Pr.śr.:0.42 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:247 m Kalorie: kcal Rower:Bestia
Sobota, 30 września 2017 | dodano: 02.10.2017

Wiórek, czyli wyścig o najdłuższej znanej mi nazwie - Otwarte Mistrzostwa Gminy Mosina w Kolarstwie Górskim i Przełajowym:) Dobra, śmiechy na bok, bo impreza nabiera rozmachu z każdym rokiem i coraz mniej zasługuje na miano ogórka. Widać to zarówno po ilości (blisko 500), jak i jakości (Mróz, Lonka, Ostrowski..) uczestników.


Niektórych rzeczy to inni organizatorzy mogliby się śmiało od Wiestinu uczyć, jak choćby zrobienia porządnego wyścigu dla dzieciaków i młodzieży, czy przygotowania smacznego makaronu:).


A propos dzieci i makaronu, to zapamiętajcie tę datę - 30 września 2017 mój syn, Jakub Sołtys, lat 2 zadebiutował w wyścigu rowerowym. Na metę dojechał, nie był ostatni, nie popłakał się, a na koniec wyjadł tacie całe spaghetti:) Dodam, że był najmłodszym uczestnikiem zawodów, jedynym z rocznika 2015, wśród dzieci urodzonych w latach 2012-2014!

Synek wie gdzie się ustawić:) I pokazuje którędy pojedzie
Synek wie gdzie się ustawić:) I pokazuje którędy pojedzie © Josip

Jedyne, czego mogę się przyczepić to organizacja startu wyścigu facetów. Wygląda na to, że nikt nie przewidział jak wygląda blisko 300 osób na rowerach ustawiających się w wąskim szpalerze, bez sektorów czy podziału na dystanse. W efekcie, podjęto ad hoc decyzję o rozdzieleniu startów mega (2 pętle) i mini (1 pętla), gdzie ci pierwsi mieli ruszyć na trasę o 2 minuty szybciej. Niestety, nie do wszystkich dotarła ta informacja, wielu zawodników z mega stało gdzieś z tyłu, musieli się przeciskać między nami, czyli startującymi na mini, żeby w ogóle ruszyć.


Z kolei jak my ruszyliśmy, to błyskawicznie doszliśmy tyły mega. No i zaczął się niezły burdel. Z jednej strony czołowa 15-tka mini walczy o pozycje, z drugiej mniej wprawni kolarze z mega walczą o utrzymanie toru jazdy w piachu i na korzeniach. Doszło do kilku groźnych spięć, ktoś wyglebił, ale chyba na szczęście nic się nikomu nie stało.

Krótko po starcie - Jest moc! Zaraz dogonimy mega
Krótko po starcie - Jest moc! Zaraz dogonimy mega © Josip

Ja, jak wiadomo, tłoku bardzo nie lubię, ale wiedziałem, że muszę walczyć ostro od samego początku, bo potem nie będzie czasu na odrabianie strat. Na szczęście, nóżka ładnie podawała i wyprzedzanie oraz podganianie szło mi sprawnie. Niestety na mniej więcej 5-tym kilometrze był podjazd w wąskiej rynnie, gdzie zostałem całkowicie przyblokowany przez zawodników z mega i musiałem wprowadzić. Natomiast część czołówki mini, zdążyła tam na moment przed megowcami i na górę wjechała w siodle.
Potem, razem z Filipem Kaczanowskim, trochę współpracując, a trochę się tnąc, przejechaliśmy cały wyścig razem. Wyprzedziliśmy w sumie ponad 70 osób z mega i kilku z mini, ale pierwszej trójki nie udało nam się dogonić.


W pewnym momencie stało się dla mnie jasne, że z Filipem dojedziemy razem na metę i rozegramy finisz między sobą. Nie wiedziałem dokładnie ile osób jest przed nami, ani z jakiej kategorii. Na pewno Staszek Walkowiak, więc to już jeden z M3. Zakładałem, że walka będzie albo o drugie, albo o trzecie miejsce w kategorii.
Pod koniec poczułem 2 razy dość twarde uderzenie tylnego koła o korzenie. Przeraziłem się, że to laczek, ale jak rzuciłem okiem na koło, to wyglądało ok.
Wreszcie ostatnia, prosta, jakieś 300m, jadę pierwszy. Filip za mną. Ośka blat, staję na pedały i bez zbędnego czarowania rura do przodu. Filip zrównuje się ze mną, na moment wychodzi na czoło, ale wtedy ja poprawiam. Idziemy łeb w łeb. Niestety meta jest delikatnie po łuku w lewo, a ja jestem po prawej stronie (błąd). Tego już się nie zmieni. Na metę wpadam dosłownie tysięczne sekundy za rywalem.


Które zająłem miejsce? Oczywiście 4-te w kategorii, czyli pudła nie będzie. Open jestem 5-ty, do czołowej trójki straciłem minutę i 9 sekund. Najmniejsza strata do zwycięzcy w historii moich startów. Tak naprawdę mogłem to nawet wygrać. Ale nie wygrałem..:)

Po dojechaniu do domu kuzyna, który mieszka we Wiórku, odkrywam, że tylne koło jest miękkie. A jednak! Niby nie flak, ale tak góra 1 bar. Czy byłbym szybszy na finiszu z normalnym ciśnieniem? Może… A może na finiszu jeszcze było ok. Z drugiej strony te dobicia, które poczułem chwile wcześniej. Można gdybać…

Najważniejsze, że forma jest. I że młodzież dobrze rokuje na przyszłość!

Open: 5/136
M3: 4/61
Czas: 49:06
Strata do zwycięzcy Open i M3 (Ł. Idkowiak): 1:09


Good bikes!


Kategoria 20-50, Maraton, MTB

Michałki MEGA

d a n e w y j a z d u 56.30 km 56.00 km teren 02:09 h Pr.śr.:26.19 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:729 m Kalorie: kcal Rower:Bestia
Sobota, 23 września 2017 | dodano: 28.09.2017


Maraton w Wieleniu to bez wątpienia wydarzenie rangi kultowej w kolarskim kalendarzu MTB:). Dla mnie to już 7 start w tym wrześniowym wyścigu. Tym razem, po raz drugi decyduję się na dystans Mega, ponieważ przyjechałem tylko ze starszymi dzieciakami (też startują, w wyścigach dziecięcych) i nie chcę, żeby na mnie za długo same czekały. No i muszę przyznać, że wstępna analiza list startowych wskazuje, że na średnim dystansie szansa na dobrą lokatę w kategorii może być nieco większa, he he.


Udaje się ustawić w pierwszej linii. Przede mną tylko zwycięzcy poprzednich edycji i goście honorowi. Po starcie, na asfaltowej dojazdówce jednak nieznacznie spływam (jak to się dzieje?!). Tempo jest spokojne, chętnie bym pojechał nawet szybciej, ale i tak tracę pozycje.

Michałki - start z czuba
Michałki - start z czuba © Josip


Wreszcie skręcamy w las. Wyścig się rozciąga, a ja w końcu jadę swoje i przesuwam się w górę stawki. Doganiam i odstawiam kilka grupek, czuję, że noga ładnie kręci. Wreszcie, na krótko przed rozjazdem Mega/Giga widzę przed sobą Staszka, który wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie skręca na królewski dystans. Dochodzę go i dalej jedziemy już we 2. Po chwili doganiamy jeszcze Piotra Kustonia i on także podczepia się do naszego pociągu. Z przodu majaczą sylwetki kolejnych zawodników. Po chwili jedziemy już w 5-tkę, z Rysiem Żurowskim i Damianem Pertkiem. W pewnym momencie Staszek i Damian zaliczają efektowną glebę w koleinie na końcu trawiastego zjazdu. Ten pierwszy się pozbierał i do nas dospawał, ten drugi już nie (tzn. nie dospawał). Tak czy siak, impet naszego pociągu zostaje osłabiony tylko na moment. Na szutrowej autostradzie dochodzimy kolejną grupę i.. to już koniec marszu w górę tabeli:) W mniej więcej 10-osobowym składzie, który uformował się na około 25-tym kilometrze dojedziemy już do mety. Ktoś tam jeszcze zostanie przy dublowaniu miniwców, ktoś wyglebi, przejdziemy może jedną czy dwie osoby, które przeholowały z tempem, ale generalnie większych zmian już nie będzie.


Tempo niby mocne, ale czuję, że jak bym jechał z jeszcze szybszymi, to też bym dał radę. Z drugiej strony, za słaby jestem, żeby taką ekipę zerwać z koła. Właściwie, częściej to ja muszę podgonić po zamieszaniu przy wyprzedzaniu zawodników z mini. No ale udaje się to za każdym razem. Na jakieś 10 km przed metą, jadę sobie 8-my, ostatni, w pociągu, aż tu nagle Rysiu jadący 2 pozycje przede mną, glebi po uślizgu przedniego koła w zakręcie, prędkość >30 km/h. Zawodnik tuż za nim nie ma szans i też się wywraca. Mi udaje się zatrzymać, ale po upewnieniu się, że wszystko z nimi ok, muszę samotnie gonić pierwszą piątkę. No i to też mi się udaje. Jeszcze przed wiaduktem jestem z powrotem w grupce.


Finisz, ponownie jak rok temu, zaczynam za późno. Z tym, że wtedy, na giga, tak naprawdę nie miałem już z czego depnąć, natomiast w tym roku - jak najbardziej. Niestety za długo jechałem na kole Piotra Kustonia i gdy w końcu nadarzyła się szansa by go wyprzedzić, zorientowałem się, że pozostała czwórka odjechała już sporo do przodu. Cisnąłem co sił w nogach przez końcówkę kartofliska i na stadionie, ale nie dałem rady już dojść Staszka Walkowiaka, ani pozostałej trójki. A szkoda, bo najlepszy z naszej ekipy, zawodnik teamu Seven Perceptus, zajął 6-te, dekorowane miejsce w M3.


Więc niby wszystko super, całkiem przyzwoite miejsce, czas lepszy o blisko 7 minut niż 2 lata temu na tej samej trasie. A jednak… dawno już nie wjeżdżałem na metę z poczuciem takiego niedosytu.


Na pocieszenie, zaraz dowiaduję się, że Oskar objechał z 30 chłopców i zajął II miejsce w swojej kategorii, przegrywając finisz o grubość opony! Tak że przyszłość rodziny maluje się w jasnych barwach:)
Samego siebie przeszedł też Jacek Paszke, który wykręcił niesamowity czas na giga (3:56!) i zajął 4-te miejsce w wyjątkowo mocno obsadzonej kategorii M4 (Kaiser, Cibart..).


Czas: 3:09:13
Open: 18/126
M3: 8/37
Strata do zwycięzcy Open (M. Górniak): 11:42
Strata do zwycięzcy M3 (A. Szmyt): 6:13



Good bikes!


Kategoria 50-100, Maraton, MTB

KE MTB Nowa Sól GIGA

d a n e w y j a z d u 72.20 km 65.00 km teren 03:15 h Pr.śr.:22.22 km/h Pr.max:40.30 km/h Temperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1100 m Kalorie: 2900 kcal Rower:Bestia
Niedziela, 3 września 2017 | dodano: 04.09.2017

Co tu dużo pisać, po prostu bardzo fajny maraton. Był flow na trasie (mimo ciut przydługawej dojazdówki), noga podawała na miarę aktualnych możliwości oraz obyło się bez gleb, kryzysów czy awarii.
I awansowałem do 1 sektora!
Z własnej jazdy byłem zadowolony, dopóki nie zobaczyłem wyników:) 

Podsumowując:
+ kilka udanych ataków na podjeździe
+ trasa w swej zasadniczej pętli
+ giga towarzystwo w aucie (JPBike i Dawid)

  • objechały mnie 3 kobiety (startowały z sektora elity, ale mimo wszystko…)
  • puszczenie koła dwóm mastersom w samej końcówce i nie ma to tamto, ze lecieli prawie 40 km/h po asfalcie, że 4-ta godzina wysiłku itd
  • przeciętny początek (jak zwykle..)
Na najbardziej stromym podjeździe, 2 pętla, już luźno:)
Na najbardziej stromym podjeździe, 2 pętla, już luźno:) © Josip

Z dziennikarskiego obowiązku:

Czas 3:15:01
Open: 50/67
M3: 11/12
Strata do zwycięzcy Open (M. Gil): 36:18
Strata do zwycięzcy M3 (B. Surowiec): 22:13


Good bikes!


Kategoria 50-100, Maraton, MTB