MTB Wiórek
d a n e w y j a z d u
20.50 km
20.50 km teren
49:00 h
Pr.śr.:0.42 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:247 m
Kalorie: kcal
Rower:Bestia
Wiórek, czyli wyścig o najdłuższej znanej mi nazwie - Otwarte Mistrzostwa Gminy Mosina w Kolarstwie Górskim i Przełajowym:)
Dobra, śmiechy na bok, bo impreza nabiera rozmachu z każdym rokiem i coraz mniej zasługuje na miano ogórka. Widać to zarówno po ilości (blisko 500), jak i jakości (Mróz, Lonka, Ostrowski..) uczestników.
Niektórych rzeczy to inni organizatorzy mogliby się śmiało od Wiestinu uczyć, jak choćby zrobienia porządnego wyścigu dla dzieciaków i młodzieży, czy przygotowania smacznego makaronu:).
A propos dzieci i makaronu, to zapamiętajcie tę datę - 30 września 2017 mój syn, Jakub Sołtys, lat 2 zadebiutował w wyścigu rowerowym. Na metę dojechał, nie był ostatni, nie popłakał się, a na koniec wyjadł tacie całe spaghetti:) Dodam, że był najmłodszym uczestnikiem zawodów, jedynym z rocznika 2015, wśród dzieci urodzonych w latach 2012-2014!
Synek wie gdzie się ustawić:) I pokazuje którędy pojedzie © Josip
Jedyne, czego mogę się przyczepić to organizacja startu wyścigu facetów. Wygląda na to, że nikt nie przewidział jak wygląda blisko 300 osób na rowerach ustawiających się w wąskim szpalerze, bez sektorów czy podziału na dystanse. W efekcie, podjęto ad hoc decyzję o rozdzieleniu startów mega (2 pętle) i mini (1 pętla), gdzie ci pierwsi mieli ruszyć na trasę o 2 minuty szybciej. Niestety, nie do wszystkich dotarła ta informacja, wielu zawodników z mega stało gdzieś z tyłu, musieli się przeciskać między nami, czyli startującymi na mini, żeby w ogóle ruszyć.
Z kolei jak my ruszyliśmy, to błyskawicznie doszliśmy tyły mega. No i zaczął się niezły burdel. Z jednej strony czołowa 15-tka mini walczy o pozycje, z drugiej mniej wprawni kolarze z mega walczą o utrzymanie toru jazdy w piachu i na korzeniach. Doszło do kilku groźnych spięć, ktoś wyglebił, ale chyba na szczęście nic się nikomu nie stało.
Krótko po starcie - Jest moc! Zaraz dogonimy mega © Josip
Ja, jak wiadomo, tłoku bardzo nie lubię, ale wiedziałem, że muszę walczyć ostro od samego początku, bo potem nie będzie czasu na odrabianie strat. Na szczęście, nóżka ładnie podawała i wyprzedzanie oraz podganianie szło mi sprawnie. Niestety na mniej więcej 5-tym kilometrze był podjazd w wąskiej rynnie, gdzie zostałem całkowicie przyblokowany przez zawodników z mega i musiałem wprowadzić. Natomiast część czołówki mini, zdążyła tam na moment przed megowcami i na górę wjechała w siodle.
Potem, razem z Filipem Kaczanowskim, trochę współpracując, a trochę się tnąc, przejechaliśmy cały wyścig razem. Wyprzedziliśmy w sumie ponad 70 osób z mega i kilku z mini, ale pierwszej trójki nie udało nam się dogonić.
W pewnym momencie stało się dla mnie jasne, że z Filipem dojedziemy razem na metę i rozegramy finisz między sobą. Nie wiedziałem dokładnie ile osób jest przed nami, ani z jakiej kategorii. Na pewno Staszek Walkowiak, więc to już jeden z M3. Zakładałem, że walka będzie albo o drugie, albo o trzecie miejsce w kategorii.
Pod koniec poczułem 2 razy dość twarde uderzenie tylnego koła o korzenie. Przeraziłem się, że to laczek, ale jak rzuciłem okiem na koło, to wyglądało ok.
Wreszcie ostatnia, prosta, jakieś 300m, jadę pierwszy. Filip za mną. Ośka blat, staję na pedały i bez zbędnego czarowania rura do przodu. Filip zrównuje się ze mną, na moment wychodzi na czoło, ale wtedy ja poprawiam. Idziemy łeb w łeb. Niestety meta jest delikatnie po łuku w lewo, a ja jestem po prawej stronie (błąd). Tego już się nie zmieni. Na metę wpadam dosłownie tysięczne sekundy za rywalem.
Które zająłem miejsce? Oczywiście 4-te w kategorii, czyli pudła nie będzie. Open jestem 5-ty, do czołowej trójki straciłem minutę i 9 sekund. Najmniejsza strata do zwycięzcy w historii moich startów. Tak naprawdę mogłem to nawet wygrać. Ale nie wygrałem..:)
Po dojechaniu do domu kuzyna, który mieszka we Wiórku, odkrywam, że tylne koło jest miękkie. A jednak! Niby nie flak, ale tak góra 1 bar. Czy byłbym szybszy na finiszu z normalnym ciśnieniem? Może… A może na finiszu jeszcze było ok. Z drugiej strony te dobicia, które poczułem chwile wcześniej. Można gdybać…
Najważniejsze, że forma jest. I że młodzież dobrze rokuje na przyszłość!
Open: 5/136
M3: 4/61
Czas: 49:06
Strata do zwycięzcy Open i M3 (Ł. Idkowiak): 1:09
Good bikes!
Kategoria 20-50, Maraton, MTB