Maj, 2010
Dystans całkowity: | 588.94 km (w terenie 333.00 km; 56.54%) |
Czas w ruchu: | 24:49 |
Średnia prędkość: | 21.41 km/h |
Maksymalna prędkość: | 57.10 km/h |
Suma podjazdów: | 1680 m |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 45.30 km i 2h 28m |
Więcej statystyk |
Puszcza Zielonka
d a n e w y j a z d u
57.88 km
40.00 km teren
02:24 h
Pr.śr.:24.12 km/h
Pr.max:47.40 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:wheeler
Wycieczka w ramach festynu dla dzieci w Owińskach, na którym stoisko miała księgarnia Między Słowami. Jak się nadarza okazja, żeby pójść na rower - nie przepuszczam:)
Szlakiem Cystersów przez Potasze i Kamińsko do Zielonki. Tam dotarłem do pierścienia, którym pomknąłem do sanktuarium w Dąbrówce Kościelnej i dalej do Wronczyna. Od Wronczyna trochę asfaltu do Tuczna, skąd już pod prąd zeszłotygodniowej wycieczki, pokręciłem niebieskim i potem czarnym szlakiem na Dziewiczą. Szczyt tradycyjnie już zdobyty 2 razy. Zjazd singlem ze szczytu w kierunku Owińsk - genialny!
Świetna wycieczka tylko noga trochę zmęczona po wczorajszej próbie. Na otwartym terenie dość konkretny wiatr, zatem ciekawe jak tam Rodman i Kłosiu poradzili sobie na supermaratonie w Lesznie...
Good bikes!
Kategoria 50-100
Próba szosowa
d a n e w y j a z d u
59.00 km
0.00 km teren
02:02 h
Pr.śr.:29.02 km/h
Pr.max:38.90 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:wheeler
10 kółek nad Maltą. Po deszczu a momentami nawet w delikatnym kapuśniaczku przecinającym promienie wieczornego słońca (i tylko tęczy nie było?). Idealne warunki na tą miejscówkę - mało ludzi na trasie, mało robactwa w powietrzu, wiatr słaby. Cel był taki - jechać przez 2 h non stop i zobaczyć ile przejadę. Taka wariacja na temat testu Coopera. Po pierwszych 5 pętlach średnia była na poziomie 29,7. Drugą część urozmaiciłem robiąc podjazd na Krańcowej i zjazd koło budowy term. Od razu avs poszedł w dół, mimo że na płaskim cały czas trzymałem między 29 a 32 km/h.
Zmęczyłem się ale to jeszcze nie był maks - nie padłem na twarz, oddech i tętno w normie.
Good bikes!
Kategoria MTB szosami
Dojazdówki
d a n e w y j a z d u
13.50 km
2.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:wheeler
Do pracy i z pracy. Na próbę szosową i z próby. Po drodze 2 razy Warty podziwianie. Wygląda jak jakaś rzeka syberyjska. Tłumy gapiów i fotografów. Też coś pstryknąłem ale z komórki. W weekend muszę tam podjechać z lustrzanką i uwiecznić jakiś obraz mniej urągający ogólnemu poczuciu estetyki:)
Kategoria ride for fun
Dzień Mamy
d a n e w y j a z d u
26.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:35.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:wheeler
Jakoś tak mi się nie składa ostatnio żeby potrenować. Wczoraj wiatr mnie zniechęcił i pogrzebałem trochę przy sprzęcie. Zmieniłem opony z powrotem na nizinne i wysunąłem siodło na maksa do tyłu (za poradą DunPeala). Nie mogłem się powstrzymać, żeby nie zrobić małego testu o zmierzchu. Przy okazji zobaczyłem jak tam poziom Warty, to w końcu blisko mnie. Jeśli chodzi o jazdę - siedzi i kręci się lepiej:), jeśli chodzi o rzekę, to też chyba mogę spać spokojnie. Chociaż wygląda imponująco, od wału do wału, tzw. wałówa:).
Zsumowałem jeszcze 2 dojazdy do pracy i jeden na kosza oraz pokoszowy browarek (w granicach rozsądku, rzecz jasna).
Good bikes!
Kategoria ride for fun
Trening z bikestatowiczem
d a n e w y j a z d u
84.20 km
55.00 km teren
03:44 h
Pr.śr.:22.55 km/h
Pr.max:45.80 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:wheeler
Dun zadzwonił skoro świt bo już po 11. Wyrwał mnie tym samym z poimprezowego letargu;) Jak już doszedłem do siebie, to oddzwoniłem i umówiliśmy się na wspólny wypad.
Na początek szlak nadwarciański w kierunku Biedruska (moje tegoroczne odkrycie, wciąż mi się nie znudził).
Pierwsze kilometry za miastem nie napawały optymizmem:
Tutaj pozuje Dun
A tutaj ja (że niby jadę przez te kałuże. W rzeczywistości nie chciało mi się brudzić).
Ogólnie to pod względem błota pierwsze 20 km było zdecydowanie najgorsze ale wystarczyło, żeby dość konkretnie uwalić mazią tak nas, ja i rowery.
Szlakiem dotarliśmy do Biedruska robiąc po drodze mały skok w bok na premię górską w Radojewie. Dun zdobył cenne punkty w klasyfikacji meldując się na szczycie na drugim miejscu:)
W Biedrusku przeprawiliśmy się na drugą stronę Warty i asfaltem oraz kostką brukową pognaliśmy do Owińsk. Przed Rogatkami był lotny finisz i tym razem ja musiałem uznać wyższość kolegi Duna. Następnie odbijamy w lewo i niebieskim szlakiem lecimy na Dziewiczą górę. Wjazd (umacniam się na prowadzeniu w klasyfikacji górskiej), zjazd killerem i ponowny wjazd. Koszulka w czerwone grochy jest już na pewno moja!
Muszek od zarąbania tak że nie ma co się delektować wieżą widokową. Gnamy na dół przez Mielno (a gdzie ta promenada?:)) i Ludwikowo, czarnym i niebieskim szlakiem do Tuczna. Banany. Stąd zaczyna się już powrót. Kołatka, Kowalskie i Biskupice. Wiatr w plecy i lekko w dół, nasze grupetto pędzi 40 km/h na Noby Nickach po asfalcie.
W Biskupicach docieramy do trasy Bikemaratonu i pod prąd przez Uzarzewo jedziemy do Gruszczyna. W Katarzynkach ostatnia premia ale Dun ma kontuzję (coś go kłuje nad kolanem) więc rywalizacji nie ma. Końcówka w ogóle jest ciężka - pod wiatr i na totalnym głodzie energetycznym. Tempem dość ślamazarnym docieramy w końcu nad Maltę gdzie ratuje mnie kebab i małe piwko. Potem jeszcze na stację umyć rowery (Dun ma fajny pomysł, żeby wpierw wybrać opcję z proszkiem, świetnie odtłuszcza, a potem spłukać) i do domu umyć siebie.
Wyszła super wycieczka! Dziękuję Dunowi i mam nadzieję na powtórkę niebawem.
Good bikes!
Kategoria 50-100
Z córeczką. Pechowo
d a n e w y j a z d u
18.00 km
8.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Merida
Bardzo fajna przejażdżka. Dziecko do fotelika i juhuu nad Maltę. Tam dołączył do nas jeszcze dziadek (dziecka) i jednocześnie tata (mój). Zrobiliśmy pętlę wokół ZOO. Mała zadowolona, zero marudzenia. A jak jeszcze zajechaliśmy na lody to już w ogóle była przeszczęśliwa.
I wszystko byłoby pięknie gdyby nie totalny flak, który odkryłem gdy zamierzaliśmy ruszyć dalej. W Meridzie niestety nie wożę zestawu awaryjnego. Do domu ponad 5 km. Podszedłem wpierw do wypożyczalni rowerów koło stoku ale oczywiście nie mieli dętki, ani łatki ani nic (te rowery to też niezłe wraki i makrocashe). Sytuacja była tym bardziej niewesoła, że od płn-wsch. zaczęły nadciągać posępne ciemne chmurzyska. Jako że flak był w przednim kole, zdecydowałem się jechać. Masakra - z tyłu 25 kilo obciążenia a z przodu klekocząca opona, myszkowanie koła i obijanie felgi na najmniejszej nierówności. I tylko dzielny słodziak dawał radę przyjmując to wszystko ze stoickim spokojem. Dotarliśmy do domu na 5 minut przed deszczem i na 10 minut przed totalnym oberwaniem chmury. Uff...
Dętka jest na pewno do wywalenia ale opona chyba się jeszcze nada. Mam nadzieję, że felga również. W końcu nie ścigam się na tym sprzęcie.
Good bikes!
Nad Jarosławieckie
d a n e w y j a z d u
43.40 km
27.00 km teren
01:54 h
Pr.śr.:22.84 km/h
Pr.max:40.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:wheeler
Mała zmiana planów i okazuje się, że mam wolne jakieś 2 godzinki w piątkowe popołudnie. Wypad wzdłuż Warty do Puszczykowa a następnie moim ulubionym odcinkiem XC (żółty szlak i małe wariacje) nad j.Jarosłwaiewckie to idealny sposób na odreagowanie roboczego tygodnia. Godny polecenia, szczególnie dla amatorów szosy, jest też odcinek powrotny tej mojej pętli od przejazdu nad autostradą w Żabikowie do ulicy Ostatniej. Cały czas wzdłuż nowej Głogowskiej. Asfalt równy jak stół a ruch niemal zerowy (to była droga objazdu na czas budowy, myślę).
Jedyny minus to duchota i muszki oraz inne robactwo (normalnie czuję jak mi się o łeb obijają). Oddychanie ustami to samobójstwo (ciekawe co czuje wieloryb połykając glony?)
Kategoria 20-50
Nareszcie!
d a n e w y j a z d u
40.55 km
30.00 km teren
01:51 h
Pr.śr.:21.92 km/h
Pr.max:40.10 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:wheeler
Udało się zdążyć przed deszczem. Tydzień przerwy w kręceniu! Za dużo, oj za dużo.
Przez Maltę, Antoninek, Swarzędzkie do Gruszczyna. Chciałem poćwiczyć jazdę w błocie:) i podjazdy. To pierwsze się udało, to drugie niestety nie. Za śliskie podłoże, nie dałem rady wjechać "killerem" grabkowego bikemaratonu. Z trudem w ogóle podszedłem... Zjazd już na szczęście bezproblemowo.
W sumie, to jak już człowiek wyjdzie na tę majową piździawę to nawet nie jest tak źle. Nie za gorąco, nie pyli:), robactwa mniej.
Good bikes!
Kategoria 20-50
Wycieczka
d a n e w y j a z d u
51.75 km
39.00 km teren
02:35 h
Pr.śr.:20.03 km/h
Pr.max:50.20 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:wheeler
Spokojna i przyjemna wyprawa z tatą w celach krajoznawczych i co by rozjeździć wczorajsze pociśnięcie. Nie mogłem się jednak powstrzymać i wykorzystałem kilka okazji na fakultatywne podjazdy i zjazdy (Radojewo, Dziewicza), jak i trening jazdy w piachu (NNy po prostu wymiatają w tej dziedzinie).
Trasa Nadwarciańskim do Biedruska i powrót przez Owińska, Dziewiczą, Czerwonak.
W tych miejscach kiedy trochę pocisnąłem, czułem, że noga (teoretycznie zmęczona) podaje aż miło. Wczoraj, teoretycznie świeża (noga) jakaś taka niechętna była do współpracy... Kompensacja?
Kategoria MTB wycieczka
WuPeeN
d a n e w y j a z d u
75.83 km
52.00 km teren
03:15 h
Pr.śr.:23.33 km/h
Pr.max:44.90 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:wheeler
Na początek wzdłuż Warty do stacji PKP Puszczykowo. Następnie żółtym szlakiem pieszym nad Jarosławicekie (pod drodze mały detour XC na fantastycznych morenach). Po objechaniu Jarosławieckiego skręcam w prawo i dalej przez Rosnówko, Trzebaw i Łódź docieram do szosy Stęszew-Mosina. Gdzieś po drodze musiałem przeciąć Pierścień, w który planowałem skręcić, ale widocznie to przeoczyłem. Jadę szosą w kierunku Mosiny, po drodze próbuję poszukać jakiejś ścieżki wzdłuż j. Dymaczewskiego ale track kończy się nagle w sitowiu:). Wracam więc do asfaltu i kontynuuję podróż na wschód. Przed Moisną wydaje mi się, że jak odbiję w lewo, to wjadę na Osową Górę. Rzeczywiście jest pod górkę i to dość stromo, co utwierdza mnie w przekonaniu, że dobrze jadę. Niestety, dojeżdżam do zabudowań szpitala pulmonologicznego i znowu muszę zawracać. Tymczasem zrobiła się już prawie 20 a ja bez świateł. Trzeba zagęścić ruchy! Docieram do Mosiny, asfaltem zdobywam Osową i lecę niebieskim szlakiem w dów do j. Kociołem, następnie wzdłuż Góreckiego, kawałek Gejzerówką, ponownie Jarosławieckie i stamtąd fajnym duktem przez las docieram do Wirów. Stąd drogą już opanowana - Żabikowska, Luboń, nad autostradą, wzdłuż nowej Głogowskiej, Świerczewo, Dębiec i dom. Jest 21:05. Zmęczyłem się:) Zasłużyłem na browara albo i 2:)
Good bikes!
Kategoria 50-100