josip prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2019

Dystans całkowity:95.00 km (w terenie 91.00 km; 95.79%)
Czas w ruchu:01:10
Średnia prędkość:26.57 km/h
Maksymalna prędkość:54.40 km/h
Suma podjazdów:1280 m
Suma kalorii:4040 kcal
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:47.50 km i 1h 10m
Więcej statystyk

SOLID Budzyniewo GIGA

d a n e w y j a z d u 64.00 km 61.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:54.40 km/h Temperatura:29.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:968 m Kalorie: 2754 kcal Rower:Bestia
Niedziela, 25 sierpnia 2019 | dodano: 09.09.2019

Moje pierwsze giga w tym sezonie. Po kiepskich startach w Mchach i Śremie oraz ominięciu kilku następnych edycji, odpuściłem walkę o generalkę na dystansie mega w tym cyklu.
A że miałem ochotę sprawdzić się na około 3-godzinnym wyścigu, zakładałem jazdę na giga. No chyba, żebym miał naprawdę dość na rozjeździe.


Start z samych tyłów 2 sektora. Początek jadę spokojnie, ale mimo tego udaje się stopniowo przesuwać w górę stawki. Na stromym i widowiskowym zjeździe skarpą, hamulce nie chcą zatrzymać mojego roweru i cieszę się, że poziom wody w jeziorze jest niski, bo inaczej mógłbym nie wyrobić:).

Kurzawa na pierwszych kilometrach
Kurzawa na pierwszych kilometrach © Josip


Za zjazdem na mini, stawka wyraźnie się przerzedza. Jadzę zawieszony między dwoma grupkami, ale udaje mi się podczepić pod mocnego gościa z Eurobike’a (1 sektor), który goni po wcześniejszym defekcie i dojść tych przede mną.
Przed nami katorga, czyli sekcja singli z 3-krotnym stromym (>20%) podjazdem na wysokościową kulminację wyścigu. Na drugiej górce zakopuję się w piachu i nieznacznie tracę. Ruszam zatem w samotną pogoń za trzema zawodnikami i na niedługo przed wjazdem na drugą pętlę giga prawie udaje mi się ich dojść. Postanawiam zatem sięgnąć po żela (jedynego), ale robię to tak nieszczęśliwie, że wypada mi on z ręki. Szybko kalkuluję, że jednak warto się po niego cofnąć. W tym czasie wyprzedza mnie najlepsza kobieta, czyli Monika Otulakowska i jeden gość z teamu Jakś Bud. Monikę szybko udaje mi się dogonić, ale podobnie jak trójka którą ścigałem wcześniej - skręca do mety.


Co znaczy, że przede mną tylko gość z Jakś Budy. Widzę go przed sobą przez długie kilometry, ale jakoś nie mogę zmniejszyć dystansu. Wreszcie tracę go z oczu. Za mną też nikogo, czyli czeka mnie klasyczna i typowa dla tego dystansu - samotność długodystansowca:)
Dopiero na odcinku powrotnym z pętli giga do mety doganiam w końcu zawodnika, który sądząc po sylwetce i tempie jazdy, nie jest z ogonów mega. Przeganiam go, a on nie chwyta koła bo chyba jednak ma bombę. Mi zresztą też już dużo nie brakuje do tego stanu, dobrze, że do mety jest delikatnie z wiatrem.


Na metę wjeżdżam z czasem minimalnie poniżej 3 godzin. Dał mi w kość ten wyścig - jednak 1000 m przewyższenia na krótkich, interwałowych podjazd kosztuje sporo sił. A do tego upał (29 stopni) też zebrał swoje żniwo.
Strata do zwycięzcy poniżej 30 minut, miejsce, tak open jak i w kategorii jest bardzo dobre, ale trzeba przyznać, że tylko garstka zawodników ukończyła tego dnia królewski dystans.


Czas: 2:59:24
Open: 19/28
M3: 7/10
Strata do zwycięzcy Open (G. Grabarek): 00:29:05
Strata do zwycięzcy M3 (M. Stachowski): 00:22:45

Good bikes!


Kategoria MTB, Maraton, 50-100

Gogol Suchy Las MINI

d a n e w y j a z d u 31.00 km 30.00 km teren 01:10 h Pr.śr.:26.57 km/h Pr.max:49.70 km/h Temperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:312 m Kalorie: 1286 kcal Rower:Bestia
Niedziela, 4 sierpnia 2019 | dodano: 07.08.2019


No, wracam na swoje miejsce w tym cyklu:) Potwierdziło się, że Binduga to tylko chwilowa niemoc, a nie jakiś ogólny trend. Dzięki bogu..


Dojazd na miejsce z domu, razem z Jackiem i Mikim, niecałe 7 km, idealne na rozgrzewkę.


Start tym razem całkiem przyzwoicie, od zjazdu z asfaltu na Poligon, to już w ogóle idzie dobrze. Udaje się urwać 2 rywali i dojść Szymona Kosickiego oraz małą grupkę ze Sławkiem Bączykiem i Radkiem Markiewiczem. Cały czas idzie ogień, petarda na podjazdach i dokręcanie na zjazdach. Pierwszą pętlę przejeżdżam poniżej 35 minut, około 50 s wolniej niż czołówka.

Premia górska moja:)
Premia górska moja:) © Josip


Niestety, pod koniec pętli Szymon mi nieznacznie odjeżdża. Potem przez długi czas widzę go przed sobą, próbuję policzyć dystans i wychodzi mi około 20 s. Zaginamy się z Krzysztofem Wieszczeczyńskim, żeby to zmniejszyć, ale się nie udaje. Ostatecznie, na mecie Szymon jest nieco ponad minutę przede mną, co daje mu pudło w M3. Ja kończę 6-ty w kategorii i 12-ty Open, z dosłownie sekundową stratą do dwóch rywali z M3 przede mną.


Jest nieźle, jakby się udało utrzymać to samo tempo (pojechałem minutę wolnej) na obu pętlach, to już w ogóle byłoby super.
Warto dodać, że najszybszy zawodnik (Wojtek Czeterbok, minuta przewagi nad drugim zawodnikiem) dostał karę 30 min za nieuprawniony start z pierwszego sektora.


Trasa bardzo podobna do zeszłorocznej, jedynie na Poligonie lekko zmieniona, na plus - asfaltu było raptem 800 m, a zamiast tego bardzo fajny rollercoster na drodze czołgowej.


Czas: 1:10:40
Open: 12/277
M3: 6/74
Strata do zwycięzcy Open (M. Siejak): 2:41
Strata do zwycięzcy M3 (F. Kaczanowski): 2:34


Good bikes!


Kategoria 20-50, Maraton, MTB