SOLID Budzyniewo GIGA
d a n e w y j a z d u
64.00 km
61.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:54.40 km/h
Temperatura:29.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:968 m
Kalorie: 2754 kcal
Rower:Bestia
Moje pierwsze giga w tym sezonie. Po kiepskich startach w Mchach i Śremie oraz ominięciu kilku następnych edycji, odpuściłem walkę o generalkę na dystansie mega w tym cyklu.
A że miałem ochotę sprawdzić się na około 3-godzinnym wyścigu, zakładałem jazdę na giga. No chyba, żebym miał naprawdę dość na rozjeździe.
Start z samych tyłów 2 sektora. Początek jadę spokojnie, ale mimo tego udaje się stopniowo przesuwać w górę stawki. Na stromym i widowiskowym zjeździe skarpą, hamulce nie chcą zatrzymać mojego roweru i cieszę się, że poziom wody w jeziorze jest niski, bo inaczej mógłbym nie wyrobić:).
Kurzawa na pierwszych kilometrach © Josip
Za zjazdem na mini, stawka wyraźnie się przerzedza. Jadzę zawieszony między dwoma grupkami, ale udaje mi się podczepić pod mocnego gościa z Eurobike’a (1 sektor), który goni po wcześniejszym defekcie i dojść tych przede mną.
Przed nami katorga, czyli sekcja singli z 3-krotnym stromym (>20%) podjazdem na wysokościową kulminację wyścigu. Na drugiej górce zakopuję się w piachu i nieznacznie tracę. Ruszam zatem w samotną pogoń za trzema zawodnikami i na niedługo przed wjazdem na drugą pętlę giga prawie udaje mi się ich dojść. Postanawiam zatem sięgnąć po żela (jedynego), ale robię to tak nieszczęśliwie, że wypada mi on z ręki. Szybko kalkuluję, że jednak warto się po niego cofnąć. W tym czasie wyprzedza mnie najlepsza kobieta, czyli Monika Otulakowska i jeden gość z teamu Jakś Bud. Monikę szybko udaje mi się dogonić, ale podobnie jak trójka którą ścigałem wcześniej - skręca do mety.
Co znaczy, że przede mną tylko gość z Jakś Budy. Widzę go przed sobą przez długie kilometry, ale jakoś nie mogę zmniejszyć dystansu. Wreszcie tracę go z oczu. Za mną też nikogo, czyli czeka mnie klasyczna i typowa dla tego dystansu - samotność długodystansowca:)
Dopiero na odcinku powrotnym z pętli giga do mety doganiam w końcu zawodnika, który sądząc po sylwetce i tempie jazdy, nie jest z ogonów mega. Przeganiam go, a on nie chwyta koła bo chyba jednak ma bombę. Mi zresztą też już dużo nie brakuje do tego stanu, dobrze, że do mety jest delikatnie z wiatrem.
Na metę wjeżdżam z czasem minimalnie poniżej 3 godzin. Dał mi w kość ten wyścig - jednak 1000 m przewyższenia na krótkich, interwałowych podjazd kosztuje sporo sił. A do tego upał (29 stopni) też zebrał swoje żniwo.
Strata do zwycięzcy poniżej 30 minut, miejsce, tak open jak i w kategorii jest bardzo dobre, ale trzeba przyznać, że tylko garstka zawodników ukończyła tego dnia królewski dystans.
Czas: 2:59:24
Open: 19/28
M3: 7/10
Strata do zwycięzcy Open (G. Grabarek): 00:29:05
Strata do zwycięzcy M3 (M. Stachowski): 00:22:45
Good bikes!
Kategoria MTB, Maraton, 50-100