Grudzień, 2010
Dystans całkowity: | 46.00 km (w terenie 40.00 km; 86.96%) |
Czas w ruchu: | 02:35 |
Średnia prędkość: | 17.81 km/h |
Liczba aktywności: | 2 |
Średnio na aktywność: | 23.00 km i 1h 17m |
Więcej statystyk |
Bieganie (również na nartach)
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:-10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Tym razem tzw. bieg dookoła Warty:-) Czyli wpierw przez Park Jana Pawła, przecinam Drogę Dębińską i dobiegam do wału przeciwpowodziowego. Wałem do Hetmańskiej, przebiegam przez most i lecę na północ drugim brzegiem, pod Os. Piastowskim aż do Mostu Królowej Jadwigi. Przed stacją paliw znowu odbijam na wał i tak zataczam pętlę. Potem jeszcze raz do Hetmańskiej, gdzie tym razem odbijam na zachód by następnie wzdłuż Drogi Dębińskiej i przez wspomniany już park wrócić do domu.
Znowu 45 minut jak w pysk strzelił. Szacuję, że dystans to około 8-9 km.
Wszystko fajnie tylko kolana mnie bolą, i jeszcze ścięgno w lewej nodze nad Achillesem. Tylko mi nie mówcie, że to przez wagę bo mi wszyscy w rodzinie każą przytyć:-)...
A propos rodziny, to Święta spędziłem u wujka w górach. Oprócz świetnego jedzenia, wina, śledzika, wódeczki, a nawet whiskey, udało się też na szczęście zrobić coś w duchu sportowym. W niedzielę 3 godziny na zjazdówkach - jeżdżenie non stop, góra - dół. I od razy zauważyłem efekty treningów z przysiadami, spokojnie zjeżdżam całą trasę przy mocnym wyciskaniu z krawędzi, bez zatrzymania. Minusem był niemożliwy ziąb, na górze wyciągu temperatura dochodziła do -15 i wiało, więc przemarzłem do cna.
Za to w poniedziałek i we wtorek wybraliśmy się na rekreacyjne biegówki, tak 1,5 - 2 h. Mimo raczej spokojnego tempa, o marznięciu w tym sporcie nie może być mowy a widoki są genialne (zdjęcia wrzucę później). Podobnie jak o tłumach, konkretniej - nie spotkaliśmy nikogo. A wszystkie te atrakcje są za darmo! Naprawdę mam więcej radochy z biegówek. Do zjazdówek musiałbym mieć przede wszystkim pusty stok, a to się już, niestety, praktycznie nie zdarza. Jest tłoczno i niebezpiecznie, bo ludzie na carvingach jeżdżą szybko, choć nie do końca potrafią (a wydaje im się, że umieją).
Tak więc jutro chyba się przejadę do Decathlona i na giełdę sprzętu używanego rozejrzeć się co mają i za ile.
Zimy w Poznaniu ostatnie takie piękne (i długie), że aż żal marnować okazje do pośmigania klasykiem bądź łyżwą:-).
Szczęśliwego Nowego Roku!, gdybyśmy się już nie pisali:-)
Kategoria Góry, Forrest Gump
Dżoging:-)
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:-7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Jakoś tak na rower ani nie miałem specjalnie czasu ani ochoty - zimno (-7) i dużo śniegu, nie wiedziałem jak będzie z odśnieżeniem w terenie.
Dlatego wyszedłem pobiegać po parku Jana Pawła. Przez cały trening intensywnie prószyło, ale dzięki temu nawierzchnia była miękka i sprężynująca.
Tym razem nieco ponad 45 minut. tempo to (chyba) 5 min./km. Muszę to sprawdzić.
To by dawało dystans 9 km...
Fajne jest bieganie, nie marznie się:-)
Kategoria Forrest Gump
Wymiękłem
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
i nie wyszedłem w ten weekend na rower. Chlapa, lód i śliska breja skutecznie mnie zniechęciły.
Zamiast tego - bieganie!
Po raz pierwszy po bardzo długiej przerwie, zresztą nigdy nie byłem fanem joggingu... Aż się zdziwiłem jak mi się dobrze biegło. Równe 40 min, bez przerwy. Dystans to około 8 km., z czego połowa po lodzie lub rozmiękczonym śniegu, było ślisko.
Jeszcze 20 min. spokojnie dałbym radę pobiec bez obaw, że się skatuję. Tętno równe, nic nie kłuje w klacie:), jedyne co, to niektóre stawy i mięśnie mogą być nieprzyzwyczajone. Zobaczymy co będzie jutro, zakwasi czy nie zakwasi?
Ogólnie to bardzo mi się podobało to bieganie. Zakładam nową kategorię i do marca wprowadzam nowy element do treningów:-).
Good bikes!
Kategoria Forrest Gump
Brnąc przez śniegi
d a n e w y j a z d u
36.00 km
36.00 km teren
02:00 h
Pr.śr.:18.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:-5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:wheeler
edit: 06.12 Mikołajki:)
Jest bluetooth, są i zdjęcia:
Czekając na Kłosia
Tak to wyglądało na tych mniej przetartych fragmentach. Ten mały niebieski punkcik w głębi to ja:) To miało być tylko zdjęcie próbne ale potem okazałem się za szybki:)
Pobudka w sobotę już o 11:30:) Rzut oka za okno i od razu wiedziałem, że to idealny dzień na rower. Zjadłem śniadanie, odczekałem trochę (żeby nie budzić za wcześnie, he he) i telefon do Kłosia. Zareagował spontanicznie a zatem miejsce zbiórki koło źródełka i w drogę!
Można wyróżnić 4 główne typy podłoża zimowego:
1) ścieżka rowerowa posypana solą a nie do końca odśnieżona - masakra, jedzie się w mokrej brei, śliskiej i zabójczej dla napędu.
2) ścieżka rowerowa lub trakt leśny, odśnieżony i z ubitym śniegiem (np. droga dookoła j. Maltańskiego) - zimowa autostrada:)
3) droga w lesie, którą przejechał samochód na szerokich oponach ale bez pługa - trzeba jechać środkiem koleiny, świetny trening równowagi:)
4) droga, którą nic nie jechało i tylko piesi wydeptali (albo i nie) wąski, nierówny ślad. Wtedy najlepiej jedzie się w kopnym śniegu obok (aktualnie około 15-20 cm. puchu) - doskonały trening siłowy (Rodman, można poćwiczyć łydę!:-))
Podsumowując - rewelacyjny wypad w świetnym towarzystwie.
Pod koniec dopadł mnie już mały kryzys (blisko 2,5 h na mrozie licząc z postojami) i wpadliśmy na herbatkę do Kibiców.
Zgadzam się w 100% z Kłosiem, że razem kręci się co najmniej 2 x lepiej, a już szczególnie w tych dość, mimo wszystko, ekstremalnych okolicznościach przyrody.
P.S. Kilometry i czas jazdy znowu orientacyjne, na podstawie doświadczenia i pomiaru z licznika Kłosia. Asfaltem to właściwie ani przez moment nie jechałem więc 100% teren.
Zdjęcia jutro...
Good bikes!
Kategoria 20-50
Extreme ways
d a n e w y j a z d u
10.00 km
4.00 km teren
00:35 h
Pr.śr.:17.14 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:-10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Merida
W poniedziałek i w środę wybrałem się rowerem do pracy, czym zapracowałem sobie na opinie freaka wśród koleżanek i kolegów:)
W poniedziałek super był powrót po śniegu wzdłuż Warty - ja tnę niczym skalpel noc jaśniejszą niż zwykle a nade mną długi sznur aut uwięzionych w korku na moście Królowej Jadwigi.
Z kolei w środę mróz był taki, że łańcuch przymarzał do zębatek:) - minus 15 rano i jeszcze zimniej (bo przy silnym wietrze) gdy wracałem.
Dla rozgrzewki poszedłem wieczorem na mecz hokeja przy Bułgarskiej. Wyglądało to tak:
Cwaniaki z Juve ubrały się na biało ale tak nic im to nie dało, ech ci Włosi - zawsze kombinują:).
Nie przeziębiłem się ale dziś wybrałem już tramwaj. Wczoraj z kolei potrzebowałbym pługu na przednim kole, żeby wyjechać z mojej ulicy...
Ale za to w weekend może być super - nowy śnieg ma już nie padać, to co jest się ubije, do tego delikatny mrozik - idealne warunki na Winter MTB!
Good bikes,
Kategoria Commuter, ride for fun