josip prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2017

Dystans całkowity:75.20 km (w terenie 74.00 km; 98.40%)
Czas w ruchu:03:23
Średnia prędkość:22.23 km/h
Maksymalna prędkość:48.60 km/h
Suma podjazdów:862 m
Suma kalorii:2780 kcal
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:75.20 km i 3h 23m
Więcej statystyk

KE MTB Wolsztyn GIGA

d a n e w y j a z d u 75.20 km 74.00 km teren 03:23 h Pr.śr.:22.23 km/h Pr.max:48.60 km/h Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:862 m Kalorie: 2780 kcal Rower:Bestia
Niedziela, 1 października 2017 | dodano: 04.10.2017

No, to nadszedł czas na finałowe zawody cyklu Kaczmarek Electric.


Nasz team stawił się w komplecie, do tego aż 5 z nas startowało z I sektora, wszyscy oprócz Krzycha (spieszył się na pogrom Legii, he he) deklarowali jazdę giga. Ustawiliśmy się pod koniec stawki obok chłopaków z Cellfasta i Staszka Walkowiaka i bez większego stresu tym razem oczekiwaliśmy na start.


Początek jest dosyć wąski, a w dodatku po chwili dojeżdżamy do korka przed kładką, Adrian rzuca hasło, że to elita wprowadza i stąd zator:) Jaja, nie wyścig.


Krótko po starcie. Widać, że jesteśmy w ogonie 1 sektora i widać, że amor jeszcze jest ok
Krótko po starcie. Widać, że jesteśmy w ogonie 1 sektora i widać, że amor jeszcze jest ok © Josip

Mi jedzie się wyjątkowo dobrze, szczególnie na podjazdach. Dawid, z kolei, to co straci, gdy jest pod górkę, odrabia na zjazdach. I tak przesuwamy się w górę stawki, aż do uformowania się całkiem mocnego pociągu, w którym ciśniemy do końca pierwszej rundy.

Trasa jest bardzo ciekawa - pełna singli, ścianek, przeskoków przez zwalone drzewa, przejazdów przez wiszące mostki, sztywnych podjazdów i zjazdów między pieńkami. Te odcinki rodem z XC czy przełajów, przeplatane są nie za długimi przelotami po szerszych szutrach i drogach, tak w sam raz, żeby łyknąć z bidonu, czy wziąć żela.

Na szlaku, to chyba końcówka 1 pętli
Na szlaku, to chyba końcówka 1 pętli © Josip

Pod koniec pętli dopada mnie taki jakby mini kryzys. Grupka mi trochę odjeżdża, ale na szczęście daję radę ją dojść na piaszczystych pagórach, gdzie doganiamy dziewczyny z elity i dublujemy mini. Dzielę się swoimi wątpliwościami z Dawidem, ale on twardo obstaje przy giga. No przecież nie zostawię kolegi samego:), skręcam na jedyny słuszny dystans, eh ta ambicja, he he.


Dosyć szybko udaje mi się odzyskać wigor, mam wrażenie, że z kolei teraz to Dawid ma kryzys. Niewiele przed nami widzę Artura Zarańskiego i Tomasza Tęgiego z 64-sto, postanawiam dociągnąć do nich, bo obaj są z M3. Nic z tego.. na podjazdach się zbliżamy, ale potem znowu odchodzą. Amor dobija raz, drugi, na byle wgłębieniu czy korzeniu. Co jest? Brak ciśnienia, całkowicie miękki, dosłownie zapada się pode mną. Najgorzej jest na zjazdach. Raz, że pozycję na rowerze mam bardziej pochyloną, a dwa, że w ogóle nie mam stabilności. Jadę jeszcze bardziej asekuracyjnie niż zwykle.


Na mniej więcej 65-tym kilometrze, na płaskim fragmencie dochodzą nas Kasia Hendrzyk i Jerzy Każmierczak. Następnie jest sekcja stromych podjazdów w piachu i tam znowu im odjeżdżam. Zostają całkiem daleko z tyłu, a mnie udaje się jeszcze przegonić Piotra Przybyła. Niestety, gdy tylko zrobiło się płasko, znów jedziemy wszyscy razem. Nię mogę nawet stanąć na pedały bo amortyzator dosłownie chowa się wtedy cały w goleni.
Poza tym, mam już naprawdę dość, jadę na oparach. Jakimś cudem nie zaliczam gleby na błotnym singlu.


Ostatnie kilometry to robię już chyba tylko siłą woli. Piotr i Kasia odjeżdżają nieznacznie do przodu, a ja o mało nie zaliczam dzwona po zahaczeniu ręką o drzewo. “Spokojnie, gwarantuję, że nie będę Ciebie wyprzedzał”:) deklaruje Jerzy Kaźmierczak i słowa na kresce dotrzymuje, he he. Dawid zresztą też zachowuje się elegancko i nie atakuje:). Zatem, chociaż raz, na zakończenie sezonu i to na oczach moich ukochanych kibiców, zostaję team leaderem, Hell yeah!

Z...any jak koń po westernie na mecie. Zobaczcie co się dzieje z amorem!
Z...any jak koń po westernie na mecie. Zobaczcie co się dzieje z amorem! © Josip

A skoro o teamie mowa, to Unit Martombike wskakuje na 9-te miejsce w generalce i już ostrzy sobie zęby na następny sezon!

Twarzowcy roku:) Jeszcze będzie o nich głośno, he he
Twarzowcy roku:) Jeszcze będzie o nich głośno, he he © Josip

Czas: 3:23:28
Open: 40/67 (+2 DNF)
M3: 11/18
Strata do zwycięzcy open (G. Grabarek): 37:07
Strata do zwycięzcy M3 (M. Dziub): 19:11



Good bikes!


Kategoria 50-100, Maraton, MTB