josip prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2019

Dystans całkowity:72.18 km (w terenie 26.00 km; 36.02%)
Czas w ruchu:02:25
Średnia prędkość:29.87 km/h
Maksymalna prędkość:54.70 km/h
Suma podjazdów:672 m
Suma kalorii:2436 kcal
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:36.09 km i 1h 12m
Więcej statystyk

Gogol Chodzież Mini

d a n e w y j a z d u 26.18 km 26.00 km teren 01:07 h Pr.śr.:23.44 km/h Pr.max:54.70 km/h Temperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:527 m Kalorie: 1212 kcal Rower:Bestia
Niedziela, 9 czerwca 2019 | dodano: 12.06.2019


Ściganie przez duże eŚ! Można sobie narzekać, że Gogol to tamto, ale dla mnie to jest esencja rowerowej rywalizacji. Petarda od startu do mety, jazda koło w koło z bezpośrednimi rywalami z kategorii (no chyba, że akurat ktoś mocny z M3 startuje po raz pierwszy w tym cyklu i pojedzie z dalszego sektora), trasa krótka, ale wymagająca (550 m w pionie, dużo ostrych zakrętów, piachu, kolein, trzeba być skupionym cały czas).


Jeśli chodzi o sam występ, to było prawie idealnie. Od samego startu wszedłem na wysokie obroty i trzymałem się w czołówce. Trochę to się z czasem rozciągnęło, ale i tak sylwetka Filipa (zwycięzca M3) majaczyła mi cały czas gdzieś z przodu na dłuższych prostych.


Jeszcze tylko zjazdy są cały czas do poprawy. Wystarczy raz lekko nacisnąć klamki, by na dole mieć te 15-20 m w plecy i znowu trzeba depnąć w korby, żeby dospawać. A to kosztuje siły, których potem może zabraknąć.


Przez większość wyścigu jechałem w 5-osobowej grupce ze Sławkiem i Arturem (obaj M4) oraz dwoma rywalami z M3. Wiedziałem, że z przodu jest jeszcze 2 z M3, przy czym jednego (Ł. Włodarczak) mieliśmy prawie na wyciągnięcie ręki. Prawie.


Na ostatnich 5 kilometrach wszystko zaczęło się szarpać. Artur poleciał do przodu jak torpeda, a ja goniłem jak wariat, bo akurat jechałem ostatni kiedy poszły ataki. Końcówka to już zupełne szaleństwo, 5-ta strefa, cięcie się do ostatnich metrów ze Sławkiem i próba dojścia trzeciego (jak mi się wydawało) z M3. Ostatecznie, zabrakło 8 sekund. A jeszcze się okazało, że 2, wspomnianych wcześniej gości z trzeciego sektora, pojechało minimalnie szybciej.


Ostatecznie byłem 14-ty Open i 6 M3, z rekordowo niską stratą do zwycięzcy, oraz raptem 22 s. za pudłem. Bywa.. Idę trenować dalej, w Bindudze im pokażę:)
Punktów do generalki dużo.


Czas: 1:06:57
Open: 14/241
M3: 6/81
Strata do zwycięzców Open (M. Siejak, B. Góral): 2:57
Strata do 1 M3 (F. Kaczanowski): 1:58



Good bikes!


Kategoria 20-50, Maraton, MTB

Triathlon Lwa - sztafeta

d a n e w y j a z d u 46.00 km 0.00 km teren 01:18 h Pr.śr.:35.38 km/h Pr.max:45.70 km/h Temperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:145 m Kalorie: 1224 kcal Rower:Kolarzówka
Sobota, 8 czerwca 2019 | dodano: 11.06.2019

Dałem się namówić i nie żałuję, ale też nie wiem czy powtórzę:)
Jeśli sam teamowy Ojciec Dyrektor prosi, to się nie odmawia. Chociaż od początku zastrzegałem, że czasowiec ze mnie taki, jak z koziej d... trąba i żeby się nie spodziewali średnich w okolicach 40 km/h.
Na dzień przed zawodami jeszcze się okazało, że Adriana dopadła żołądkówka i cały nasz występ stanął pod znakiem zapytania. Na szczęści nasz pływak - Mariusz, uruchomił znajomości nawet u kosmetyczek w Lusowie i ostatecznie udało się znaleźć biegacza - Norberta, który nomen omen znacznie lepiej spisał się w swojej dyscyplinie, niż ja w mojej.

Generalnie, to co mi najbardziej przeszkadzało to totalny chaos na trasie - znaczy nie wiem, który jestem, z kim się ścigam, czy ten, który mnie wyprzedza daje mi dubla, czy może tak naprawdę cały czas jest za mną, bo pływak z jego sztafety ruszył 2 minuty wcześniej.

Oto powody wyżej opisanego chaosu:

- wspólny start indywidualnych zawodów 1/4 Ironman in 1/4 Ironman sztafet
- start pływaków falami, po 3, co 7 sekund (a było ich w sumie ponad 300)
- przedziwna trasa: na rondzie w prawo, prosta 3,5 kilometra (z wiatrem bocznym), nawrotka 180 stopni, prosta 3,5 kilometra (pod wiatr boczny), rondo w prawo, prosta 2 km (wiatr w plecy), nawrotka 180 stopni, prosta 2 km (wmordewind), rondo w lewo. I tak 4 razy. W sumie na 45 kilometrach 8 (sic!) nawrotek, gdzie trzeba wyhamować niemal do zera i 3 zakręty w lewo na rondzie. Możecie sobie wyobrazić jak to się wszystko mieszało.

Sama jazda w moim wykonaniu myślę, że była przyzwoita jak na zwykły rower szosowy, bez lemondki. Mariusz ładnie popłynął, ale najlepszych 2 pływaków było właśnie ze sztafet, więc już na początku strata była spora, a ja jeszcze dołożyłem swoje:) Na pewno więcej osób wyprzedzałem, natomiast trzeba sobie szczerze powiedzieć, że ci, którzy mnie wyprzedzali to była inna liga. Sprzęt robi swoje, na pewno, jednak wytrenowanie pod jazdę na czas i tzw. duży obrót też daje różnicę Kolosalną. Jakaś mała zmarszczka na trasie na pewno dodałaby smaczku i myślę, że poprawiłaby mój wynik.

Wykręciłem średnią nieco >35 km/h. Bez nawrotek byłoby to zapewne 37-38 km/h. Żeby się liczyć w takiej konkurencji trzeba jechać ponad 40 km/h. I to sporo..

Świetnie pobiegł Norbert na ostatniej zmianie (poniżej 4 min/km) i w efekcie wyciągnął naszą sztafetę z 7-mego na 5-te miejsce. Ja miałem 7-my czas, na bodajże 31 startujących ekip. Do pudła zabrakło 6 minut. Dobry czasowiec dałby radę.

Dzięki Panowie! Mimo wszystko, bawiłem się fajnie. Zawsze coś innego:)


Good bikes!


Kategoria 20-50, Maraton, Szosa