josip prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2010

Dystans całkowity:692.34 km (w terenie 259.00 km; 37.41%)
Czas w ruchu:29:11
Średnia prędkość:22.70 km/h
Maksymalna prędkość:66.80 km/h
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:40.73 km i 1h 49m
Więcej statystyk

Sienna dzień 5 - test

d a n e w y j a z d u 11.50 km 7.00 km teren 00:56 h Pr.śr.:12.32 km/h Pr.max:60.20 km/h Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Piątek, 30 lipca 2010 | dodano: 30.07.2010

Łańcuch szosowy na 114 ogniw skróciłem, a właściwie skrócił go mój wujek za pomocą szlifiarki (spiłował nity i wyjął sworznie).
Zrobiliśmy tak, żeby miał taką samą ilość ogniw jak stary łańcuch, ale że jest mniej wyciągnięty, to jest nawet trochę krótszy.

Gdy już przestało padać, wybrałem się na test. I... bez zmian, wciąż nie da się jechać, łańcuch ślizga się po kasecie i całkowicie odmawia współpracy. Czy to możliwie, żeby kaseta była tak zjechana i to na wszystkich koronkach? Nawet na tych, których poza górami b. rzadko używam.

Zrezygnowany, założyłem stary (też przeskakujący) łańcuch i delikatnie, bez stawania na pedałach, pojechałem pod przekaźnik i stamtąd trochę zszedłem i trochę zjechałem czerwonym szlakiem, czyli trasą wtorkowego Sudety Bike Challenge.

Jutro coś muszę zrobić z tym napędem, bo w takim stanie start w Głuszycy jest bez sensu:(

Mimo wszystko good bikes!


Kategoria Góry, MTB szosami, <20

do serwisu w Bystrzycy

d a n e w y j a z d u 26.30 km 0.00 km teren 01:09 h Pr.śr.:22.87 km/h Pr.max:63.60 km/h Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Czwartek, 29 lipca 2010 | dodano: 30.07.2010

Tak, jak postanowiłem dzień wcześniej, wybrałem się do sklepu rowerowego w Bystrzycy Kłodzkiej w sprawie przeskakującego łańcucha.

Wpierw 2 kilometry podjazdu na Przełęcz Puchaczówka, potem 6 kilometrów w dół do Idzikowa, następnie znów 2 kilometry w górę i przez Kamienną oraz Nowy i Stary Waliszów dotarłem do Bystrzycy.

Okazało się, że mechanik właśnie wyszedł i wróci jutro:). Z łańcuchów 9-cio rzędowych mieli tylko 1, do tego oznaczony jako road za 45 zeta. Firmy nie kojarzę, napisali tylko, że compatible with schimano. Pomyślałem, że do domu jakoś dojadę a najwyżej w domu skrócę. Trochę się namęczyłem z założeniem go na zębatki, ale w końcu się udało.

Akurat zaczęło mżyć a ja zadowolony wsiadłem na rower. I... przeskakuje jak głupie, nie da się w ogóle jechać pod jakimkolwiek obciążeniem. W grę wchodzi tylko jazda z górki lub toczenie się w dół. A ja do domu mam zdecydowanie pod górkę. Do tego zaczyna lać:( Zrezygnowany dzwonię po wóz serwisowy i idę mu naprzeciw na obwodnicę...

CDN


Kategoria Góry, MTB szosami

Sienna dzień 3

d a n e w y j a z d u 31.70 km 25.00 km teren 02:17 h Pr.śr.:13.88 km/h Pr.max:57.00 km/h Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Środa, 28 lipca 2010 | dodano: 28.07.2010

Tym razem zdecydowanie terenowo.

Wczoraj zrobiłem sobie dzień przerwy, który poświęciłem na czyszczenie napędu (szorowanie koronek kasety, kąpiel łańcucha w wodzie z płynem). Efekt: wszystko chodzi gorzej niż przedtem, głośniej, a najgorsze jest to, że łańcuch zrywa pod dużym obciążeniem:(. Potwierdza się stara dobra zasada: po pierwsze nie grzebać:).

Na początek, tradycyjnie już, pod górkę - dla rozgrzania mięśni. Wjazd na Przełęcz Puchaczówka a stamtąd trasą wczorajszego etapu Sudety Bike Challenge czerwonym szlakiem przez szczyty Pasiecznika i Wilczyńca i w dół do Konradowa. Od Konradowa baaardzo ostry podjazd do Marcinkowa, dobrze ponad 300 m. w pionie na 5 kilometrach.

Ostatni fragment to jazda niczym po połoninie i takie widoczki w nagrodę:


Z Marcinkowa ponownie podjazd na Puchaczówkę, ale od drugiej strony. Jeszcze raz fragment trasy etapówki, po czym w prawo ostro w dół do asfaltówki i przez przełęcz na Janowej Górze do domu.

Ogólnie nie mój dzień raczej, dwie niegroźne gleby i jakoś tak ciężko się kręciło. Przez zrywanie łańcucha 2 razy boleśnie uderzyłem się kolanem o kierownicę, co zniechęcało mnie do mojego ulubionego stylu jazdy pod górkę - na stojąco. Jutro muszę podjechać do serwisu w Lądku lub Bystrzycy.

Good bikes!


Kategoria Góry, 20-50

Sienna dzień 2

d a n e w y j a z d u 51.00 km 11.00 km teren 02:35 h Pr.śr.:19.74 km/h Pr.max:57.30 km/h Temperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Poniedziałek, 26 lipca 2010 | dodano: 27.07.2010

Wysokość początkowa i końcowa: 750 m. npm.
Minimalna wysokość: 430 m. npm
Maksymalna wysokość: 1005. npm.

Wyjechałem popołudniu, około wpół do 6. Wpierw dla rozgrzewki podjazd na przełęcz na Janowej Górze, potem w dół do Stronia. Na niebie zbierają się ciemne chmury. Może nie będzie padać - myślę, chociaż wiem, że będzie. Gdy skręcam na Bielice, zaczyna mżyć. Przede mną 14 km wpierw łagodnego, potem coraz mocniejszego podjazdu. W Nowym Gierałtowie mżawka przechodzi w deszcz, fuck!

Dostrzegam wiatę przystanku i chowam się pod nią czekając aż się przejaśni:)


Na horyzoncie rzeczywiście jakby się przejaśnia i deszcz trochę słabnie. Ponieważ robi mi się zimno, ruszam dalej, pod górkę, żeby się rozgrzać:) Ostatnie 5 km do Bielic robię stojąc na pedałach. Ta wioska to już niemal koniec świata, kończy się tu asfalt a w górę prowadzi szlak m. in. do schronu gdzie za komuny spotykały się polska i czeska opozycja. Szutrowa ścieżka jest nieziemsko stroma, z trudem podjeżdżam, by po jakimś pół kilometra zdać sobie sprawę, że źle jadę. Zjeżdżam z powrotem i tym razem trafiam już na odpowiedni szlak.
I tak szutrem, poprzecinanym błotem w miejscach zrywki drewna, pnę się 7 kilometrów na Przełęcz Suchą.

Na górze droga krzyżuje się z fantastycznym, wąskim asfaltem, wijącym się niemal po poziomicy na wysokości jakichś 1000 m.

Wychodzi wieczorne słońce oświetlając grań gór po czeskiej stronie:


Po 2 km dojeżdżam do przełęczy. Stąd czeka mnie zjazd Drogą Marianny. Kamienistą i nierówną jak piorun. Dart 3 kompletnie nie daje rady i znów cieszę się, że nie mam sztucznej szczęki:).

W końcu docieram do Starej Morawy i stąd asfaltem lecę w dół do Kletna. Jeszcze tylko 7 kilometrów podjazdu koło nieczynnej kopalni uranu i znów jestem na Janowej Górze.

Do domu wracam na krótko przed zmrokiem. That was close:)

Trasa:
Sienna - Janowa Góra - Stronie - Nowy Gierałtów - Bielice - Przełęcz Sucha - Stara Morawa - Bolesławów - Kletno - Janowa Góra – Sienna


Good bikes!


Kategoria Góry, 20-50, MTB szosami

Sienna dzień 1

d a n e w y j a z d u 37.86 km 10.00 km teren 01:52 h Pr.śr.:20.28 km/h Pr.max:66.80 km/h Temperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Niedziela, 25 lipca 2010 | dodano: 26.07.2010

Trasa: Sienna – Janowa Góra – Sienna – Janowa Góra – Kletno – Stara Morawa – Stronie Śląskie – Janowa Góra – Sienna – Przełęcz Puchaczówka – Przekaźnik telewizyjny na Czarnej Górze – Przełęcz Puchaczówka – Sienna.

Wysokość początkowa: 750 m npm.
Wysokość minimalna: 450 m. npm.
Wysokość maksymalna: 1105 m. npm.
Wysokość końcowa: 750 m. npm.

Pierwszy dzień mojego zgrupowania w górachJ. Wieczorne kręcenie w dzień przyjazdu.

Na razie na kołach mam Kendy Karmy więc do połowy tygodnia zamierzam robić głównie asfalty. Tym bardziej, że ostatnio trochę padało i w terenie jest dużo błota.

Aż sam jestem zdziwiony jak dobrze mi się podjeżdża i jaką wykręciłem średnią. Obiecujące. Ani razu nie wrzuciłem na żółwika a nachylenie podjazdów dochodzi tu momentami do 20%.. Staram się trzymać rady Kłosia – w końcu na średniej tarczy jedzie się szybciej, więc po co redukować?J

Droga prowadząca od Przełęczy Puchaczówka na przekaźnik (około 5 km) była kiedyś asfaltem. W tej chwili jest w takim stanie, że kwalifikuje się na teren, są całe odcinki pełne dziur gdzie po asfalcie nie ma nawet śladu....

CDN

Good bikes!


Kategoria MTB szosami, Góry

Samotnie do WPNu

d a n e w y j a z d u 65.66 km 30.00 km teren 02:47 h Pr.śr.:23.59 km/h Pr.max:57.40 km/h Temperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Piątek, 23 lipca 2010 | dodano: 23.07.2010

Wstępnie miałem plan pojeździć dziś rano, przed pracą. Nawet wstałem o tej 5:30 i... to nie dla mnie. Totalna niemoc, chyba bym spadł z roweru:)
Wróciłem do wyra, he he.

Na szczęście ochłodziło się o jakieś 10 stopni, spadł deszcz, jest rześko i popołudniu też można jeździć. Patrząc w niebo miałem pewne obawy czy wypuszczać się gdzieś dalej ale postanowiłem zaryzykować. I opłaciło się - z wyjątkiem drobnego kapuśniaczka nic mnie nie złapało. Szosa i nawet teren też względnie suche.

Chyba pierwszy raz byłem na faktycznym szczycie Osowej:). Jeżeli to jest za tymi silosami Aquanetu, koło jakiejś śmiesznej glinianki, tam gdzie piaszczystym singlem można się przebić do Pierścienia...

A tu jeszcze taki moment melancholijnej zadumy nad Góreckim:


Potwierdza się, że większość miejsc ma najwięcej uroku gdy pogoda się zepsuje. Bo są po prostu puste.

Trasa:
Starołęka - Czapury - Wiórek (tu zjeżdżam w las, na nierówną jak cholera drogę z płyt, traktuję to jak teren) - Rogalinek - Mosina - Niwka - Mosina again:) - Osowa Góra (w sumie 3 wjazdy na szczyt, z tego 2 razy drogą, którą ostatnio zjeżdżaliśmy z Rodmanem i Dunem) -jez. Kociołek - leśniczówka Górka - jez. Góreckie - grejzerówka - j. Jarosławieckie dookoła - Wiry - Luboń - Świerczewo - Wilda.

Fajnie było:)

Good bikes!


Kategoria 50-100

Dookoła Warty:)

d a n e w y j a z d u 33.95 km 22.00 km teren 01:14 h Pr.śr.:27.53 km/h Pr.max:35.70 km/h Temperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Wtorek, 20 lipca 2010 | dodano: 20.07.2010

Taka moja pętla, którą opracowałem w zeszłym roku, a w tym przejechałem ją po raz pierwszy. Powód - powodzie.
Zaczynam koło budynku wioślarskiego na wysokości ul. Jordana, singlem przez wał w kierunku Hetmańskiej, potem na most i za mostem w dół na bulwar między dawnym basenem a rzeką. Tak jadę wzdłuż Piastowskiego, potem pod mostem Królowej Jadwigi i znowu terenem do Mostu Rocha. Tu jest ostry podjazd koło kortów Pocztowca, przejeżdżam na drugą stronę i przecinam ulicę oraz nową trasę tramwajową. Dalej ścieżką wzdłuż Falowca, znowu pod mostem, w dół na Łęgi, jeszcze raz dość stromo na wał i wyjeżdżam z powrotem koło Ogródków Jordanowskich.
Długość pętli: 6 km
teren: 3,5 km
ostre podjazdy: 3
skrzyżowania z ruchem samochodowym: 1

Idealna sprawa kiedy wychodzę na krótko przed zmrokiem lub gdy w powietrzu wisi ulewa. Czyli w sam raz na dziś:)
Zrobiłem 5 kółek + trochę rozszerzony dojazd i powrót.

Good bikes!


Kategoria 20-50

Kórnik

d a n e w y j a z d u 48.56 km 8.00 km teren 01:48 h Pr.śr.:26.98 km/h Pr.max:44.10 km/h Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Niedziela, 18 lipca 2010 | dodano: 18.07.2010

Wreszcie chłodniej! Do tego w nocy spadł deszcz i warunki do jazdy były naprawdę dobre. Jedynie wiatr dosyć mocno mi przeszkadzał w drodze powrotnej. Jadąc do Kórnika jakoś nie doceniłem jego siły, myślałem, że te 35 km/h na asfalcie to po prostu efekt mocnej nogi:).

Trasa:
Dębina - Minikowo - Krzesiny - Koninko - Borówiec - Skrzynki - Kórnik - Mościenica - Borówiec - Kamionki - Daszewice - Babki - Głuszyna - Starołęka.

Good bikes!


Kategoria 20-50, MTB szosami

Nad jezioro

d a n e w y j a z d u 45.30 km 10.00 km teren 02:10 h Pr.śr.:20.91 km/h Pr.max:42.10 km/h Temperatura:32.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Piątek, 16 lipca 2010 | dodano: 17.07.2010

Wieczorny wypad z tatą na małe kompu kompu w j. Jarosławieckim (WPN).
Po drodze - Puszczykowskie Góry czyli jeden z najlepszych terenów XC w okolicy Poznania.
Duchota nieprawdopodobna, 5 min po kąpieli już nawet nie pamiętałem, że byłem w wodzie.
Tempo nawet całkiem godne jak na te warunki.


Kategoria 20-50

Gruszczyn

d a n e w y j a z d u 53.30 km 30.00 km teren 02:17 h Pr.śr.:23.34 km/h Pr.max:45.10 km/h Temperatura:28.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Wtorek, 13 lipca 2010 | dodano: 13.07.2010

Oj ciężko się dzisiaj kręciło, ciężko. 2 razy byłem bliski tego, żeby sobie odpuścić. Pierwszy raz, kiedy zaczęło padać (moje szczęście) ale to przeczekałem oglądając Corratec'i na Starołęckiej. Drugi raz gdy po deszczu duchota wcale nie ustąpiła a ja jakoś nie czułem mocy.

Przetarłem się dopiero w 2 godzinie jeżdżenia. Ale i tak na zjeździe w Gruszczynie zaliczyłem glebę (niegroźną, na szczęście). Przez śliską trawę i roje owadów, jak również przez własną głupotę. Wcześniej jeszcze wyłożyłem się w piachu nad Swarzędzkim gdy akurat zajęty byłem obserwowaniem nadbiegającego kejtra (wybiegł przy zabudowaniach tam, gdzie można zrobić skrót do górnego asfaltu). Nie, to nie był mój dzień:). Podobnie jak nie był to dzień Cadela Evansa, czyli coś nas łączy, he he.

Poza terenem, w sumie sporo kręcenia po mieście wyszło - chodniki, ścieżki, krawężniki, światła, przyspiesz, zwolnij, przyspiesz, zwolnij. Takie interwały:).

Good bikes!


Kategoria 50-100