Brnąc przez śniegi
d a n e w y j a z d u
36.00 km
36.00 km teren
02:00 h
Pr.śr.:18.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:-5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:wheeler
edit: 06.12 Mikołajki:)
Jest bluetooth, są i zdjęcia:
Czekając na Kłosia
Tak to wyglądało na tych mniej przetartych fragmentach. Ten mały niebieski punkcik w głębi to ja:) To miało być tylko zdjęcie próbne ale potem okazałem się za szybki:)
Pobudka w sobotę już o 11:30:) Rzut oka za okno i od razu wiedziałem, że to idealny dzień na rower. Zjadłem śniadanie, odczekałem trochę (żeby nie budzić za wcześnie, he he) i telefon do Kłosia. Zareagował spontanicznie a zatem miejsce zbiórki koło źródełka i w drogę!
Można wyróżnić 4 główne typy podłoża zimowego:
1) ścieżka rowerowa posypana solą a nie do końca odśnieżona - masakra, jedzie się w mokrej brei, śliskiej i zabójczej dla napędu.
2) ścieżka rowerowa lub trakt leśny, odśnieżony i z ubitym śniegiem (np. droga dookoła j. Maltańskiego) - zimowa autostrada:)
3) droga w lesie, którą przejechał samochód na szerokich oponach ale bez pługa - trzeba jechać środkiem koleiny, świetny trening równowagi:)
4) droga, którą nic nie jechało i tylko piesi wydeptali (albo i nie) wąski, nierówny ślad. Wtedy najlepiej jedzie się w kopnym śniegu obok (aktualnie około 15-20 cm. puchu) - doskonały trening siłowy (Rodman, można poćwiczyć łydę!:-))
Podsumowując - rewelacyjny wypad w świetnym towarzystwie.
Pod koniec dopadł mnie już mały kryzys (blisko 2,5 h na mrozie licząc z postojami) i wpadliśmy na herbatkę do Kibiców.
Zgadzam się w 100% z Kłosiem, że razem kręci się co najmniej 2 x lepiej, a już szczególnie w tych dość, mimo wszystko, ekstremalnych okolicznościach przyrody.
P.S. Kilometry i czas jazdy znowu orientacyjne, na podstawie doświadczenia i pomiaru z licznika Kłosia. Asfaltem to właściwie ani przez moment nie jechałem więc 100% teren.
Zdjęcia jutro...
Good bikes!
Kategoria 20-50