josip prowadzi tutaj blog rowerowy

Trening z bikestatowiczem

d a n e w y j a z d u 84.20 km 55.00 km teren 03:44 h Pr.śr.:22.55 km/h Pr.max:45.80 km/h Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Niedziela, 23 maja 2010 | dodano: 23.05.2010

Dun zadzwonił skoro świt bo już po 11. Wyrwał mnie tym samym z poimprezowego letargu;) Jak już doszedłem do siebie, to oddzwoniłem i umówiliśmy się na wspólny wypad.
Na początek szlak nadwarciański w kierunku Biedruska (moje tegoroczne odkrycie, wciąż mi się nie znudził).
Pierwsze kilometry za miastem nie napawały optymizmem:

Tutaj pozuje Dun

A tutaj ja (że niby jadę przez te kałuże. W rzeczywistości nie chciało mi się brudzić).

Ogólnie to pod względem błota pierwsze 20 km było zdecydowanie najgorsze ale wystarczyło, żeby dość konkretnie uwalić mazią tak nas, ja i rowery.
Szlakiem dotarliśmy do Biedruska robiąc po drodze mały skok w bok na premię górską w Radojewie. Dun zdobył cenne punkty w klasyfikacji meldując się na szczycie na drugim miejscu:)

W Biedrusku przeprawiliśmy się na drugą stronę Warty i asfaltem oraz kostką brukową pognaliśmy do Owińsk. Przed Rogatkami był lotny finisz i tym razem ja musiałem uznać wyższość kolegi Duna. Następnie odbijamy w lewo i niebieskim szlakiem lecimy na Dziewiczą górę. Wjazd (umacniam się na prowadzeniu w klasyfikacji górskiej), zjazd killerem i ponowny wjazd. Koszulka w czerwone grochy jest już na pewno moja!

Muszek od zarąbania tak że nie ma co się delektować wieżą widokową. Gnamy na dół przez Mielno (a gdzie ta promenada?:)) i Ludwikowo, czarnym i niebieskim szlakiem do Tuczna. Banany. Stąd zaczyna się już powrót. Kołatka, Kowalskie i Biskupice. Wiatr w plecy i lekko w dół, nasze grupetto pędzi 40 km/h na Noby Nickach po asfalcie.

W Biskupicach docieramy do trasy Bikemaratonu i pod prąd przez Uzarzewo jedziemy do Gruszczyna. W Katarzynkach ostatnia premia ale Dun ma kontuzję (coś go kłuje nad kolanem) więc rywalizacji nie ma. Końcówka w ogóle jest ciężka - pod wiatr i na totalnym głodzie energetycznym. Tempem dość ślamazarnym docieramy w końcu nad Maltę gdzie ratuje mnie kebab i małe piwko. Potem jeszcze na stację umyć rowery (Dun ma fajny pomysł, żeby wpierw wybrać opcję z proszkiem, świetnie odtłuszcza, a potem spłukać) i do domu umyć siebie.

Wyszła super wycieczka! Dziękuję Dunowi i mam nadzieję na powtórkę niebawem.

Good bikes!


Kategoria 50-100


komentarze
Rodman | 06:42 wtorek, 25 maja 2010 | linkuj uuu, twardziele - z własnej woli jeździcie po błocie - podziwiam :))
DunPeal
| 22:59 niedziela, 23 maja 2010 | linkuj dzieki za wyjazd, bylo godnie :> pogoda idealna, miliard muszek. nastepny wypadk kierunek osowa gora :>
klosiu
| 20:15 niedziela, 23 maja 2010 | linkuj Lekko mokro bylo jak widze :). 11 to faktycznie barbarzynska pora, kto to widzial tak bladym switem na rower :>
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa siety
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]