Z córeczką. Pechowo
d a n e w y j a z d u
18.00 km
8.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Merida
Bardzo fajna przejażdżka. Dziecko do fotelika i juhuu nad Maltę. Tam dołączył do nas jeszcze dziadek (dziecka) i jednocześnie tata (mój). Zrobiliśmy pętlę wokół ZOO. Mała zadowolona, zero marudzenia. A jak jeszcze zajechaliśmy na lody to już w ogóle była przeszczęśliwa.
I wszystko byłoby pięknie gdyby nie totalny flak, który odkryłem gdy zamierzaliśmy ruszyć dalej. W Meridzie niestety nie wożę zestawu awaryjnego. Do domu ponad 5 km. Podszedłem wpierw do wypożyczalni rowerów koło stoku ale oczywiście nie mieli dętki, ani łatki ani nic (te rowery to też niezłe wraki i makrocashe). Sytuacja była tym bardziej niewesoła, że od płn-wsch. zaczęły nadciągać posępne ciemne chmurzyska. Jako że flak był w przednim kole, zdecydowałem się jechać. Masakra - z tyłu 25 kilo obciążenia a z przodu klekocząca opona, myszkowanie koła i obijanie felgi na najmniejszej nierówności. I tylko dzielny słodziak dawał radę przyjmując to wszystko ze stoickim spokojem. Dotarliśmy do domu na 5 minut przed deszczem i na 10 minut przed totalnym oberwaniem chmury. Uff...
Dętka jest na pewno do wywalenia ale opona chyba się jeszcze nada. Mam nadzieję, że felga również. W końcu nie ścigam się na tym sprzęcie.
Good bikes!