josip prowadzi tutaj blog rowerowy

64-sto Osieczna MTB Maraton

d a n e w y j a z d u 68.50 km 7.00 km teren 03:14 h Pr.śr.:21.19 km/h Pr.max:46.50 km/h Temperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Niedziela, 12 września 2010 | dodano: 12.09.2010

Bardzo fajny maraton! Normalnie góry w Wielkopolsce:)
Ale po kolei:

Na miejscu zjawiłem się krótko po 9. Telefon to Duna, ale ten jeszcze w trasie. Idę więc do biura zawodów i na gorącą kawkę ponieważ poranek jest rześki. Pierwsze zdziwienie - nie ma chip'ów.

Gdy przygotowuję rower przy samochodzie, miga mi znajoma sylwetka - Rodman? Miał być w Krakowie... A jednak, odpuścił Mazovię w Małopolsce i zawitał pod Lesznem. Nie dziwię mu się zresztą.
Czas jakoś szybko zlatuje. Robię mały rozjazd i nawet nie udaje mi się zgadać z Dunem, który ponoć już dotarł.

Nie tylko dotarł ale nawet zdążył się już ustawić na początku sektora. Z kolei my z Rodmanem stoimy w przysłowiowej czarnej dupie. Redaktor Kurek informuje nas, że co prawda Marek Galiński nie dotarł do Osiecznej (był na liście zgłoszeniowej) ale za to jest Marek Konwa! Dla mnie oznacza to jedną lokatę niżej w M2...

Ruszamy! Tłok niemożebny. Próbuję się przebijać na początkowym asfalcie, skaczę gdzieś po chodnikach. Niestety szeroki asfalt szybko się kończy i runda rozjazdowa wjeżdża w pole. 2 pasy ubitego podłoża a środkiem trawa z kamieniami. Właściwie nie ma szans jechać szybciej niż 25 km/h. Rodman próbuje wymusić pozostawianie wolnego pasa z jednej strony i udaje mu się przebić trochę do przodu. Wracamy na asfalt, jestem te parę pozycji za nim i nie udaje mi się usiąść mu na kole. Czyli już go nie dogonię. Doganiam za to Marc'a i Maksa. Jakby się przerzedziło ale po wjeździe w teren znowu jest ciasno.

Na rundzie rozjazdowej. Zdaje się, że w tle widać Maksa.


Czasem ludzie schodzą z roweru na naprawdę banalnych odcinkach, delikatnych zmarszczkach. Nie wytrzymuję i komentuję na głos co oni wyprawiają. Ja nie mam pretensji, że ktoś jest słabiej wytrenowany i nie ma techniki. Ale na Boga - czemu gdy na rower wsiada taki raz w miesiącu, pakuje się do pierwszych rzędów sektora?

Przy jednym z takich zatorów wykonuję kluczowy manewr maratonu. Wbiegam bokiem przez las, mijając w ten sposób chyba z 40 zawodników. Jest lepiej. Po chwili doganiam Rodmana (sic!), który jednak jedzie z rozwaloną v-ką z tyłu. Lecimy teraz razem, przechodząc kolejnych kolarzy. Niestety w pewnym momencie Rodmanowi spada łańcuch. Pędzę dalej bo gdzieś tam z przodu jest przecież mój największy rywal - Dun. A trasa jest idealna dla Piotra - mocno interwałowa, dużo singli i technicznych fragmentów. Kilka podjazdów i zjazdów o naprawdę górskim charakterze.

Czaję się do ataku. Na czele stawki - Zbyszek.


Krótko przed rozjazdem mega/giga przegania mnie rewelacyjny ostatnio Zbyszek! Na szczęście zatrzymał się chwilę po tym na bufecie i wykorzystałem to, żeby mu uciec. Gdzieś tak na 40 km widzę przed sobą grupę kolarzy a w niej znajomą sylwetkę w koszulce Agro Teamu. Czyżby? Naciskam mocniej i nie bez problemu dochodzę do tej grupki. Tak, to Dun. Po paru km wspólnej jazdy przeprowadza zresztą akcję dnia - podczas gdy wszyscy z minipeletonu wchodzą/wjeżdżają w podmokłe chaszcze, żeby ominąć wielkie rozlewisko na całą drogę, ten nie patrząc na nic wali sruu środkiem. Wodę miał po piasty! Na jego szczęście nie było tam dołu ani kamienia i znów musiałem gonić. Ta pogoń także była skuteczna. A potem na kolejnym podjeździe wymagającym żółwika, Dun został gdzieś z tyłu.

Niestety nie uchwycili mnie w środku kałuży. W każdym razie, w porównaniu z tym co pokonał Dun, to jest lekko wilgotny fragment trasy:-)


Drugiego bufetu już nie omijam bo czuję, że zbliża się kryzys energetyczny. Biorę do łapy pyszne ciasto drożdżowe (smakuje jak wypiek domowy) a pani z obsługi pakuje mi 2 banany do kieszonki. I chwała jej za to - jeszcze się przydadzą. Gdzieś między 50 a 60 km zaliczam glebę na piachu podczas objeżdżania szlabanu na trasie. Mało brakowało a bym się nadział skronią na kant tego szlabanu. Jednak Karmy mają bardzo kiepskie trzymanie boczne i kilka razy przekonałem się o tym na piachu lub błocie.

Na mniej więcej 55-tym kilometrze dogonił mnie Rodman. Było to w momencie kiedy już musiałem się na chwilę zatrzymać i przeczyścić drogi oddechowe (funfle przeszkadzały mi niemal przez cały czas). Trochę się poczaił z tyłu, po czym wyprzedził a ja nie miałem już sił żeby odpowiedzieć.

Niedługo później wyprzedzany zawodnik, podając się za miejscowego postraszył mnie morderczym podjazdem przez nami oraz tym, że do mety jeszcze 18 km (tymczasem mój licznik pokazywał już ponad 60 a miało być 67 w sumie). Sprawdziło się tylko to pierwsze:). Było naprawdę długo i stromo, po trawie i ściółce leśnej. Tak na dobicie - powiało Golonką:). To właściwie była taka mała pętla XC. Na szczęście udało się ją przejechać a potem do mety było już płasko - przez pola a na koniec jakieś 2 kilometry asfaltem.

Wyników jeszcze nie ma w necie więc podaję to, co wywiesili na tablicy koło Biura Zawodów, czyli czasy pierwszej 100-ki na giga.

Wygrał Marek Konwa z czasem 2:30.

Mój czas oficjalny: 3:15:44

open: 43 / 115

M2: 15 / 28


Podsumowując:
+ ciekawa, malownicza i wymagająca trasa - prawdziwe MTB
+ rewelacyjne oznakowanie
+ towarzystwo
+ ciasto na bufetach i makaron z leczo na mecie
+ czas vs Rodman: +1:47
+ czas vs Dun: -6:45
+ pogoda idealna
+ pierwsza kobieta przyjechała co najmniej 15 min. po mnie
+ redaktor Kurek


- tłok na początku
- wspólny start dla mega i giga
- czas vs Rodman: +1:47 :-)
- redaktor Kurek


Na mecie pogaduchy o tym i owym z Rodmanem, Dunem, Markiem, Zbyszkiem, Maksem, Hulajem, Kamilem, Dave'm oraz innymi krewnymi i znajomymi królika.


Good bikes


Kategoria 50-100, Maraton


komentarze
Toadi69 | 22:56 poniedziałek, 13 września 2010 | linkuj Pokazałeś klasę.
Gratuluję bardzo dobrego czasu, jak dla mnie jest taki czas i tempo tylko w sferze marzeń
Rodman | 19:17 poniedziałek, 13 września 2010 | linkuj Wojtas, co się dziwisz ?! 8 lat różnicy i stary rodman już nie wyrabia .... na razie wystarczy żebyś regularnie zbierał bencki ;P
bardzo fajna relacja ! ;))

p.s. jakby co będę na finale w Zielonce, bo chyba oddam tego speca i furkę dla ludzi najwierniejszych esencji ... ;-)
josip
| 12:57 poniedziałek, 13 września 2010 | linkuj Maks -> jednakowoż:-)
Maks
| 12:10 poniedziałek, 13 września 2010 | linkuj Miło było poznać ;)
josip
| 07:42 poniedziałek, 13 września 2010 | linkuj Dun -> ciuchcia ci się marzy?:-)
Klosiu -> oj ściółka to była naprawdę próba charakteru. Sam się zdziwiłem, że Rodman tak długo mnie nie dochodzi. Myślałem, że może znowu przeoczył rozjazd:-)
klosiu
| 23:29 niedziela, 12 września 2010 | linkuj Te zjazdy i podjazdy po sciolce w koncowce tez mi sie podobaly w zeszlym roku. No prosze, tyle czasu przed Rodmanem jechales? Krol szybkich rund zaczyna byc zagrozony :).
DunPeal
| 21:31 niedziela, 12 września 2010 | linkuj ciekawe czy kiedys uda nam sie w trojeczke walnac jakis fajny pociag :) co prawda w tym roku cos nie daje rady, ale trzeba miec nadzieje :)
josip
| 21:04 niedziela, 12 września 2010 | linkuj Już jest ciąg dalszy. Usiądź wygodnie, piwko do łapy i czytaj:)
Rodman
| 20:39 niedziela, 12 września 2010 | linkuj zaczyna się ciekawie :) z wypiekami na twarzy będę czekał przed ekranem na ciąg dalszy ! :))
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa bohat
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]