Bikecross Maraton Suchy Las
d a n e w y j a z d u
72.80 km
48.00 km teren
02:27 h
Pr.śr.:29.71 km/h
Pr.max:63.50 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:wheeler
edit, są wyniki:
Czas: 2:27:01
Open: 25/128
M3: 9/41
Strata do zwycięzcy open i M3 zarazem (Rafał Łukawski): 11:46
Stara do 4 miejsca w M3 (dalej była już większa różnica): 1:44
W sumie nieźle jak na wyścig, który już niemal uznałem za przegrany i chciałem się wycofać... Było nie było, najlepiej w karierze:-)
******************************************************************************
Ruszam z 2 rzędu! Tuż za mną Młodzik. Na rundzie honorowej przez moment jadę jako pierwszy za wozem policyjnym. Po ok. 2 km następuje start ostry i daję ostro do pieca żeby utrzymać się w czołówce. Udaje się! Asfalt na poligonie - tempo początkowo grubo powyżej 40 km/h, z czasem słabnie. Nikt się nie kwapi, żeby ciągnąć całe towarzystwo. Żartem pytam czy to strajk czy może rajd Radia Merkury nad Rusałkę:-) Przed Biedruskiem przepuszczam atak i wychodzę na czoło - przez paręset metrów prowadzę peleton. Wiem, że nie ma się czym podniecać ale dla mnie to całkiem nowe doświadczenie, he he.
Za Biedruskiem wjeżdżamy w teren i zaczyna się prawdziwe ściganie. Wciąż trzymam się czołówki chociaż wiem, że to tempo (35 km/h w terenie) może być dla mnie zabójcze. I było...
Wpierw zakopałem się w piachu i zgubiłem mocny pociąg z Tomkiem Urbanowiczem. Zostałem na chwilę sam - pod górkę i pod wiatr. Jedzie mi się coraz gorzej, strasznie zamulam, doganiają mnie kolejni zawodnicy. Na dodatek, na wirażu przed Moraskiem zaliczam głupią glebę. Mi oprócz lekkiego otarcia nic nie jest ale tylna przerzutka nie działa. Pierwsza myśl - do końca zgiąłem hak lub wózek. Nagle nachodzi mnie jakaś taka słabość jak rok temu w Hermanowie (to chyba przez duchotę), jestem naprawdę bliski decyzji o wycofaniu się z wyścigu.
Ale jakoś się pozbierałem. Podczepiłem się kolejnego pociągu, który mnie doszedł i spróbowałem podregulować przerzutki przy manetce. Dało radę, czyli za mocno nic nie wygiąłem. Pomógł też żel na początku asfaltu na drugiej pętli. W mini pociągu (4 osoby) doszliśmy Piotra Schondelmeyera „Schondiego” z Torqua. Potem pięknie współpracowaliśmy na całym Nadwarciańskim gdy reszta wiozła nam się na kole. Na sugestię dania zmiany kiwali głowami - "ujechany jestem". Ta, stary numer... I nagle, na trzecim bufecie przed szutrowym podjazdem, gdy zwolniliśmy by złapać kubek, jeden z tych "ujechanych" ostro zaatakował.
Schondi się wściekł ale radził zachować spokój, bo "taki mocny nie jest" i na asfalcie go dojdziemy. Sęk w tym, że asfalt był krótki a sprytny kolega zachował sporo sił obijając się wcześniej. Mimo, że podjazd koło wysypiska, następnie terenowy zjazd i piaszczysty podjazd pod Górę Moraską cisnęliśmy ile fabryka dała - nie daliśmy rady go dojść. Zgubiliśmy resztę i przeszliśmy jeszcze ze 3 innych gości, ale naszemu ulubieńcowi mogliśmy tylko na mecie powiedzieć, że go będziemy pamiętać:-).
Młodzik dojechał jakieś parę minut przede mną. Ile dokładnie nie wiadomo, bo wyników tradycyjnie się nie doczekałem a w necie jeszcze ich nie ma. Dzisiaj się dowiedziałem, że „za mega jeszcze się nie zabrali, bo niektórzy wciąż są na trasie”... A co to ma do rzeczy?
Ale szybki ten maraton wyszedł, średnia jak w Dolsku.
A tu mnie widać tuż po starcie (z prawej strony, nr 527):
Copyright: Redaktor Kurek - http://www.kurek-rowery.pl/
Good bikes!
Kategoria Maraton, 50-100
komentarze
btw,
"wycinaki to cwaniaki ;-P wypuścili młodego na szpicę a kiedy trzeba zaatakowali ;-)
Bloom - wpisz się do naszego teamu - może wygramy 2.000 zł w bitwie drużyn , hehehehe ;-))))
Z 2 strony zobacz że traciłeś 6 minut na okrążeniu. Z 1 strony to dużo, a z 2 twój rower to nie full xtr itd. Także przyzwoicie.
pozdro
Do Gogola zdaje się nie docierać, że szybkie i jasne wyniki to taka sama część organizacji maratonu jak zabezpieczenie i wytyczenie trasy.