50-100
Dystans całkowity: | 16090.11 km (w terenie 9566.44 km; 59.46%) |
Czas w ruchu: | 695:22 |
Średnia prędkość: | 23.05 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.80 km/h |
Suma podjazdów: | 69073 m |
Maks. tętno maksymalne: | 187 (98 %) |
Maks. tętno średnie: | 172 (90 %) |
Suma kalorii: | 172581 kcal |
Liczba aktywności: | 255 |
Średnio na aktywność: | 63.10 km i 2h 44m |
Więcej statystyk |
Teren teren teren
d a n e w y j a z d u
67.40 km
57.00 km teren
03:01 h
Pr.śr.:22.34 km/h
Pr.max:53.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max:175 ( 92%)
HR avg:140 ( 73%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2475 kcal
Rower:Lover
Do WPNu na pętlę bardzo podobną do tej, jaką zrobiliśmy z chłopakami w ostatnią niedzielę. Tylko terenu było więcej:)
Dom - Dębina - Nadwarciański - Puszczykowskie Góry - (jazda pod prąd trasy maratonu w Mosinie z 2011) - żółty szlak - Jarosławieckie - singiel dookoła jeziora -Trzebaw - Dymaczewskie - singiel na czarnym szlaku - Interwałowa droga do Ludwikowa - Kociołek - Osowa x2 - Zbiorniki - Puszczykówko - Nadwarciański - Dębina - Dom.
Tym razem pulsak działał cały czas, mimo, że nic nie wymieniałem od ostatniego razu. Tylko raz tak dziwnie skoczył ze 160 na 185 więc wpisuję maksymalne rzeczywiście zaobserwowane i realne.
Ujechałem się dziś, nie powiem... I o to chodzi:)
Good bikes!
Kategoria 50-100
MTB XC Teamwork
d a n e w y j a z d u
81.10 km
60.00 km teren
03:56 h
Pr.śr.:20.62 km/h
Pr.max:48.60 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lover
Bardzo fajny trening grupowy. Tym razem nie nudna szoska tylko teren, singielki, hopki, itp:-)
Zaczęliśmy od Nadwarciańskiego do Puszczykowa, następnie fragment sekcji XC koło Wielspinu, i nad Jarosławieckie. Stamtąd przez Trzebaw do czarnego szlaku wzdłuż j. Dymaczewskiego. Tam jest naprawdę super - i ciekawie i malowniczo. Dzięki pomocy Janka wreszcie udało się trafić na legendarną już drogę do Ludwikowa (chociaż fakt, że trochę kluczyliśmy, łącznie z jazdą przez zaorane i grząskie pole).
Ale było warto! Ta ścieżka jest w realu jeszcze fajniejsza niż na fotkach, nie miałem pojęcia, że zjazdy są aż tak strome! W jednym miejscu mało nie dobiłem. Prędkości z lekkością dochodzą pod 50 km/h.
W Ludwikowie popas przy sklepiku na terenie szpitala pulmonologicznego i zostaje podjęta strategiczna decyzja - nie lecimy ringiem na Stęszew i dalej Lusowo czy nawet Kiekrz, tylko Janek pokaże nam rozmaite rundki XC wokół Osowej. Jak obiecał - tak zrobił:) W sumie zaliczyliśmy chyba 6 wariantów zjazdu, z których żaden nie był asfaltowy, m.in łączka, zjazd do górki saneczkowej, zjazd singlem do Pożegowa, itp. Na koniec podjechaliśmy jeszcze pod nową wieżę widokową przy gliniankach i wdrapaliśmy się na górę podziwiać widoczki na Poznań, WPN, Mosinę..
Powrót wzdłuż Góreckiego, Greiserówką i dalej przez Wiry, Luboń oraz dawny cmentarz na Dębcu.
Na zakończenie jeszcze rozjazdowa pętelka dookoła Warty:) i albo mi się zdawało albo przy Hetmańskiej mijaliśmy mknącego z przeciwka na szosie Rodmana.
Super wypad i momentami całkiem mocny, interwałowy trening. Udział wzięli (w kolejności alfabetycznej):
Jacgol (to będzie czarny koń tego sezonu)
Janek (dzięki niemu wiem jak mało wiedziałem o szlakach WPN)
Kłosiu (planował dziś setkę ale chyba nie żałuje...)
Marc (obiecał, że będzie o 15 w domu i był... o 15:01)
josip aka Wojtek (cóż, nie wywrócił się...:)
I tylko szkoda, że pulsak umarł mi dzisiaj już na Dębinie, po 4 km jazdy (albo to ja umarłem i dlatego tętna nie było, he he).
Dzięki za wspólną jazdę!
Good bikes
Kategoria 50-100
Wmordewind
d a n e w y j a z d u
60.78 km
8.00 km teren
02:23 h
Pr.śr.:25.50 km/h
Pr.max:41.70 km/h
Temperatura:1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:wheeler
Ależ dzisiaj piździło z zachodu! Jak wyszedłem rano (a właściwie koło południa, he he) po bułki to jakoś tego w ogóle nie odczułem. Słonko świeciło, powietrze suche, minimalnie na plusie czyli nic tylko wsiadać i kręcić.
Pojechałem do Kórnika przez Dębinę, Minikowo, Krzesiny, Gądki i Szczodrzykowo. Czysta przyjemność! Momentami na otwartym terenie prędkość na płaskim podchodziła pod 40 km/h i to bez szczególnej napinki:) W Kórniku miałem avs 29,7 i to pomimo spokojnego startu i przejazdu przez dość mokry teren na Dębinie. Ale tam nastąpił nawrót i... ja pierdziu, jakby mi ktoś kierę trzymał! Uzyskanie 25 km/h to maksymalny wysiłek, momentami miałem problemy żeby przekroczyć 20... Tyrałem tak przez jakieś 25 kilometrów, obmyślając trasę tak aby w miarę możliwości unikać otwartych terenów - Skrzynki, Borówiec, Koninko, Krzesiny, Spławie, Darzbór, Kobylepole, Rusa (gdzie odwiedziłem tatę).
Normalnie jak 25 km podjazdu a do tego przenikliwy, wyziębiający chłód. A na ostatnich kilometrach jeszcze śnieg zaczął zacinać. Krótko mówiąc:) - niezły trening siły i hartu ducha.
Za to powrót z Rataj na Wildę po zmroku i po cienkiej, w wielu miejscach w ogóle nieprzetartej, warstwie śniegu miał super klimat.
Good bikes!
Kategoria 50-100
Wiatr, kąpielowicz, wieża w Szreniawie i dziki cmentarz
d a n e w y j a z d u
51.80 km
20.00 km teren
02:18 h
Pr.śr.:22.52 km/h
Pr.max:56.60 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lover
Rano, czyli gdzieś koło 11, obudził mnie telefonem Łukasz, mówiąc, że on przystaje na moją propozycję. Jaką propozycję? Aha, no tak, przecież rzuciłem wcześniej hasło żeby razem pojeździć ale - jako że wczoraj byłem na mieście z ludźmi z pracy - to i data processing dziś w moim czerepie ostro zamulało:-)
No dobra, słowo się rzekło - trzeba jechać. Zdecydowaliśmy się na WPN i to był dobry wybór bo, mimo pozornie wiosennej pogody, piździło dzisiaj strasznie właśnie z południa. A wiadomo, że zaczynać wycieczkę (trening? Nie, wycieczkę) trzeba pod wiatr. Podobnie jak rekonesans na rzece robimy pod prąd.
No więc dobrnąłem jakoś do Łęczycy, gdzie spotkałem Łukasza, który wyjechał mi naprzeciw z Puszczykowa. Dalej już razem odbiliśmy w las i przez Puszczykowskie Góry dotarliśmy nad j. Jarosławieckie. Tam doszliśmy do wniosku, że właściwie dalej to już nam się za bardzo nie chce kręcić i postanowiliśmy wracać, zahaczając pod drodze o wieżę widokową w Szreniawie. Ale, żeby nie było, jeziorko jeszcze objechaliśmy. Ruszając z plaży minęliśmy 2 gości, z których jeden miał ręcznik i ewidentnie wyglądał jak ktoś, kto idzie się kąpać. W grudniu. Jak nic klimat nam się ociepla:-)
Z wiatrem w plecy jechało się już bardzo przyjemnie. Na zjeździe w Komornikach wyciągnąłem ładnego maksa, a i tak mogłem szybciej tylko, że zakręt się zbliżał, i to ostry - 90 stopni.
Łuki pokazał mi jeszcze niezwykle klimatyczną przebitkę od okolic autostrady na Świerczewie do stacji Poznań-Dębiec. Wpierw jedzie się przez stary cmentarz z grobami (często po prostu kopczyk i drewniany krzyż) rozsypanymi trochę chaotycznie wśród drzew a następnie przez dzielnicę urokliwych, utrzymanych w jednym stylu (zapewne poniemieckich) domków.
Na koniec jeszcze zrobiłem jedno moje tzw. kółko wokół Warty, bo jakoś tak im dłużej jechałem, tym bardziej nabierałem na ten rower ochoty:-)
A na koniec jeszcze wrzucę coś z jutiuba, bo to modne ostatnio:) Muzyka, której słuchałem w czasach licealnych, czyli jeszcze w ubiegłym wieku. Ostatnio dość przypadkowo sobie o tym przypomniałem. Stare ale jare!
http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&NR=1&v=qSPAlwitJLE
Good bikes!
Kategoria 50-100
Lampki przednie - test porównawczy
d a n e w y j a z d u
51.10 km
5.00 km teren
02:20 h
Pr.śr.:21.90 km/h
Pr.max:36.30 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lover
Tata sobie kupił niedawno lampkę Roxim. Jako że cena i opisy są zbliżone do bocialarki, byłem ciekaw jak wyjdzie ich porównanie. Wybraliśmy się na małą pętelkę z Rataj przez Darzbór, Spławie i Krzesiny na Starołękę i powrót na Rusa. Celowo umówiliśmy się pod wieczór, czyli o 15:30, he he.
I co nam wyszło z testu? Wygrywa bocialarka i jest to wspólna opinia całej komisji sędziowskiej:) Samą siłę świecenia Roxim może nawet i ma większą ale:
- ma za duży kąt świecenia, pewnie około 160 stopni. W praktyce znacznie lepiej sprawdza się bardziej punktowe oświetlenie bocialarki
- bocialarka daje cieplejsze światło, mam też wrażenie, że aż tak nie oślepia
- bocialarka ma łatwiejsze (bardziej intuicyjne) przełączanie między poszczególnymi trybami świecenia
- last but not least - baterię bocialarki można ładować więc jest tańsza w eksploatacji
Wracając z Rusa zrobiłem sobie jeszcze 2,5 kółka nad Maltą żeby troszkę średnią po spokojnej wycieczce podreperować. Super się jechało - mało ludzi i ciepły wiatr, który w jedną stronę dawał symulację jazdy pod górkę a w drugą stronę pozwalał grzać grubo ponad 30 km/h bez większego wysiłku.
No i pękło 7 tysięcy kilometrów w tym roku, czyli plan przekroczony o tysiaka.
Teraz wyznaczam sobie cel 7200, co daje średnią 600 km na miesiąc:)
Niby brakuje niewiele ale nie wiadomo co z pogodą będzie. Jeszcze pół biedy jak by po prostu spadł śnieg ale obawiam się raczej pluchy, silnego wiatru (jak dziś np.), gołoledzi i tego typu syfu...
Good bikes!
Kategoria 50-100
Murowana Goślina
d a n e w y j a z d u
66.17 km
40.00 km teren
02:36 h
Pr.śr.:25.45 km/h
Pr.max:43.20 km/h
Temperatura:7.0
HR max:142 ( 74%)
HR avg:172 ( 90%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lover
Dojazd północnym Nadwarciańskim przez Umultowo, Prusice i Mściszewo, powrót przez dukty, ścieżki i wertepy Puszczy Zielonki.
Początek jechało mi się tak dobrze, że byłem bliski pokręcenia dalej aż do Obornik ale ostatecznie się nie zdecydowałem (i dobrze), a głównym powodem był brak lampek i obawa czy się wyrobię przed zmrokiem.
Pogoda fantastyczna - wczoraj pisałem, że w powietrzu czuć już zimę a dziś było niemal wiosennie! Aż za ciepło, bo zgrzałem się na początku i potem, mimo wszystko, trochę się wyziębiłem.
W lasach jest strasznie sucho, jak po 2-tygodniowych upałach gdzieś w środku lata - nie pamiętam tak piaszczystego Nadwarciańskiego na odcinku leśnym przed Radojewem. Podobnie jest w Puszczy Zielonce, na jednym wirażu tak się zakopałem, że zaliczyłem glebę.
Jeździłem dzisiaj z pulsometrem Garmina i już nawet w końcu rozgryzłem jak transferować dane z tego ustrojstwa na serwer, żeby odczytać średnie i maksymalne tętno. Nie wyłączałem pulsaka podczas postojów (krótkich - w sumie 5 min. - ale zawsze), więc pewnie avs z samej jazdy był między 145 a 150.
Good bikes!
Kategoria 50-100
W poszukiwaniu pewnej drogi
d a n e w y j a z d u
60.36 km
32.00 km teren
02:35 h
Pr.śr.:23.37 km/h
Pr.max:43.40 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lover
Dziś znowu postanowiłem odnaleźć tę drogę, która tak mnie urzeka na zdjęciach i w opisach Jacka. Wydawało się, że dzisiaj naprawdę mi się uda ponieważ spotkałem w okolicach Osowej Góry biker'a ze Stęszewa, który twierdził, że wie gdzie to jest. Może i wiedział ale nie trafiliśmy:-) Chyba za wcześnie odbiliśmy w prawo jadąc od Kociołka przedłużeniem czerwonego szlaku.
Udało się natomiast przejechać czarny szlak wzdłuż Dymaczewskiego, tym razem w kierunku odwrotnym niż tydzień temu z Łukaszem, to jest od Dymaczewa do Łodzi. Ale wypas był ten sam:-) Ten singiel to naprawdę odkrycie roku, jak dla mnie.
Ale tak ogólnie, to forma już kiepściutka - od 40 km mocno zamulałem i liczyłem kilometry do domu, które jakoś tak mozolnie ubywały.
Good bikes!
Kategoria 50-100
In the pen dance day
d a n e w y j a z d u
51.20 km
25.00 km teren
02:02 h
Pr.śr.:25.18 km/h
Pr.max:39.20 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lover
Wpierw miała być dzisiaj Zielonka z Łukaszem, potem pętla treningowa Jacka w WPNie, ale ostatecznie skończyło się na pętelce przez Dębinę, Minikowo, Krzesiny, Spławie, Szczepankowo i Darzbór do Antoninka. Tam pokręciłem się trochę po ścieżkach wzdłuż stawów browarnych, wyskoczyłem na chwilę nad Swarzędzkie i wróciłem przez Maltę do domu.
Obawiałem się zimna ale mój pomysł na strój zdał egzamin w 100% - koszulka termoaktywna, na to bluza kolarska z długim rękawem i na górę windstopper.
Niedawno kupione ocieplacze na buty i rękawiczki z zakresem od -5 do +10 też sprawują się rewelacyjnie. Jednym słowem - nie zmarzłem.
Z początku było ciężko, powód - wmordewind wschodni i wczorajsze przepicie:-). Potem już znacznie przyjemniej, kac się rozjechał a ja zmieniłem kierunek jazdy.
Czytam sobie właśnie relacje jak świętują patrioci (prawdziwi) w Warszawie - spalone i zniszczone samochody, bójki, race, co najmniej kilkadziesiąt osób w szpitalach. Ech, normalnie sól tej ziemi, zresztą - z tego co widziałem - sami na schwał młodzieńcy...
Good bikes!
Kategoria 50-100
Po dywanach z liści
d a n e w y j a z d u
73.56 km
50.00 km teren
03:10 h
Pr.śr.:23.23 km/h
Pr.max:45.70 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lover
Wypad z Łukaszem do WPN-u. Wpierw tradycyjnie - Luboń, Nadwarciański (tutaj mijamy sporą wycieczkę, na końcu której leniwie kręcił sobie Rafał Łukawski), Puszczykowskie Góry, Jarosławieckie. Następnie Trzebaw, Łódź i tym razem udana próba wbicia się na czarny szlak. Jest genialny! Najlepszy single-track w okolicy: cały czas góra-dół, zakręty a do tego rewelacyjny widok z wysokiej skarpy na malownicze j. Dymaczewskie.
Na czarnym szlaku, w dole j. Dymaczewskie
Następnie dotarliśmy do Ludwikowa ale chyba nie tym szlakiem opracowanym przez Jacka. Stamtąd przez Mosinę, Rogalinek, Kubalin i Głuszynę pokręciliśmy już do domu.
Ja po prostu nie mogę nie jeździć na tym rowerze skoro promienie z niebios mi go nawet wskazują:-)
Na koniec jeszcze mała rundka "wokół Warty", tak na zmęczenie:-)
Ale nas ta jesień rozpieszcza w tym roku, niech to trwa! Dzisiaj było chyba z 17 stopni, nie wiem co mnie pokusiło, żeby założyć ocieplacze i długie rękawiczki (te, to przynajmniej mogłem zdjąć i schować do kieszonki z tyłu).
Good bikes!
Kategoria 50-100
Cmentarz i obwodnica
d a n e w y j a z d u
56.38 km
20.00 km teren
02:25 h
Pr.śr.:23.33 km/h
Pr.max:50.20 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lover
Wycieczka z tatą. Wpierw pojechaliśmy na Junikowo postawić wrzos i znicz u babci.
Następnie pokręciliśmy przez Skórzewo do Dąbrowy, gdzie wjechaliśmy sobie na praktycznie gotową (przynajmniej na tym odcinku) ale jeszcze zamkniętą dla aut zachodnią obwodnicę Poznania w ciągu S11. Po równym jak stół asfalcie pomknęliśmy aż do Sadów, gdzie niestety na ten moment kończy się ekspresówka.
Wyglądało to o tak:
Powrót przez Kiekrz, Strzeszynek i Rusałkę. Koło stadniny koni przy Biskupińskiej spotkałem Jacgola, który kończył właśnie 1/3 pierścienia. Kawałek go podprowadziłem bo mi się już chłodno zaczynało robić:-)
Niebo dzisiaj beż jednej chmurki a drzewa są jeszcze całkiem zielone i mają dużo liści jak na tę porę roku. Na zdjęciach wygląda to na późny sierpień ale jest to złudne - przy dość silnym wietrze zimno było dzisiaj przenikliwe.
Good bikes!
Kategoria 50-100