Wiatr, kąpielowicz, wieża w Szreniawie i dziki cmentarz
d a n e w y j a z d u
51.80 km
20.00 km teren
02:18 h
Pr.śr.:22.52 km/h
Pr.max:56.60 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lover
Rano, czyli gdzieś koło 11, obudził mnie telefonem Łukasz, mówiąc, że on przystaje na moją propozycję. Jaką propozycję? Aha, no tak, przecież rzuciłem wcześniej hasło żeby razem pojeździć ale - jako że wczoraj byłem na mieście z ludźmi z pracy - to i data processing dziś w moim czerepie ostro zamulało:-)
No dobra, słowo się rzekło - trzeba jechać. Zdecydowaliśmy się na WPN i to był dobry wybór bo, mimo pozornie wiosennej pogody, piździło dzisiaj strasznie właśnie z południa. A wiadomo, że zaczynać wycieczkę (trening? Nie, wycieczkę) trzeba pod wiatr. Podobnie jak rekonesans na rzece robimy pod prąd.
No więc dobrnąłem jakoś do Łęczycy, gdzie spotkałem Łukasza, który wyjechał mi naprzeciw z Puszczykowa. Dalej już razem odbiliśmy w las i przez Puszczykowskie Góry dotarliśmy nad j. Jarosławieckie. Tam doszliśmy do wniosku, że właściwie dalej to już nam się za bardzo nie chce kręcić i postanowiliśmy wracać, zahaczając pod drodze o wieżę widokową w Szreniawie. Ale, żeby nie było, jeziorko jeszcze objechaliśmy. Ruszając z plaży minęliśmy 2 gości, z których jeden miał ręcznik i ewidentnie wyglądał jak ktoś, kto idzie się kąpać. W grudniu. Jak nic klimat nam się ociepla:-)
Z wiatrem w plecy jechało się już bardzo przyjemnie. Na zjeździe w Komornikach wyciągnąłem ładnego maksa, a i tak mogłem szybciej tylko, że zakręt się zbliżał, i to ostry - 90 stopni.
Łuki pokazał mi jeszcze niezwykle klimatyczną przebitkę od okolic autostrady na Świerczewie do stacji Poznań-Dębiec. Wpierw jedzie się przez stary cmentarz z grobami (często po prostu kopczyk i drewniany krzyż) rozsypanymi trochę chaotycznie wśród drzew a następnie przez dzielnicę urokliwych, utrzymanych w jednym stylu (zapewne poniemieckich) domków.
Na koniec jeszcze zrobiłem jedno moje tzw. kółko wokół Warty, bo jakoś tak im dłużej jechałem, tym bardziej nabierałem na ten rower ochoty:-)
A na koniec jeszcze wrzucę coś z jutiuba, bo to modne ostatnio:) Muzyka, której słuchałem w czasach licealnych, czyli jeszcze w ubiegłym wieku. Ostatnio dość przypadkowo sobie o tym przypomniałem. Stare ale jare!
http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&NR=1&v=qSPAlwitJLE
Good bikes!
Kategoria 50-100
komentarze
A co do muzyki - ach, kiedyż to było... Miało się łokmena, plecak-kostkę, a na niej przyszyte lub wymalowane ulubione zespoły (ale The Gathering tam nie było, choć pamiętam, że miałem Napalm Death i Theatre of Tragedy).