josip prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

50-100

Dystans całkowity:16090.11 km (w terenie 9566.44 km; 59.46%)
Czas w ruchu:695:22
Średnia prędkość:23.05 km/h
Maksymalna prędkość:71.80 km/h
Suma podjazdów:69073 m
Maks. tętno maksymalne:187 (98 %)
Maks. tętno średnie:172 (90 %)
Suma kalorii:172581 kcal
Liczba aktywności:255
Średnio na aktywność:63.10 km i 2h 44m
Więcej statystyk

Kaczmarek Electric Olejnica

d a n e w y j a z d u 67.00 km 66.00 km teren 02:47 h Pr.śr.:24.07 km/h Pr.max:43.20 km/h Temperatura:12.0 HR max:178 ( 93%) HR avg:160 ( 84%) Podjazdy: m Kalorie: 250 kcal Rower:Lover
Niedziela, 28 kwietnia 2013 | dodano: 28.04.2013

Debiut u Kaczmarka poprzedzony mega stresem. No bo tak - raz, że z dzieciakami, dwa, że był wypadek między Stęszewem a Kościanem i policaje zrobili objazd, trzy - nawigacja wyprowadziła mnie w pole, dosłownie i w przenośni:).
Naprawdę, gdy o 10:20 byłem w środku lasu na rozstaju 2 bitych dróg nie cholerę nie wiedząc w którą stronę mam jechać a gps pokazywał dojazd na miejsce za 53 minuty to... straciłem wiarę, że dojadę na ten maraton.

No ale jednak się udało. Jeszcze wchodząc do sektora nr 2 (sam koniec, oczywiście) zdałem sobie sprawę, że łyżki, bez których ni chuchu nie zdejmę moich opon zostały w aucie. Znając prawo Murphy'ego, wróciłem się po nie. I dobrze zrobiłem bo się nie przydały:).

Dzięki temu zamieszaniu, mimo braku rozgrzewki i zimna, startowałem niemal spocony, a już na pewno na konkretnej adrenalinie:).

Pierwsze 10 km to praktycznie ciągłe wyprzedzanie aż tu nagle ni z tego ni z owego, zza placów wyskoczył mi z3waza i coś krzyczy w stylu "Dawaj Josip, ciągniemy!". Mnie właśnie na moment przytkało ale cóż było robić, zebrałem się w sobie i dociągnąłem. Potem Marcin się gdzieś zagubił, chyba w okolicy pierwszych singli.

Generalnie dobrze mi się dziś kręciło. Pomny doświadczeń z Dolska, dbałem o suplementację, 2 razy wziąłem żel i nie miałem odcięcia jak wtedy na 55 km.

Chociaż akurat jak jadłem pierwszy żel (długa i szybka prosta przez las, około 25-30 km), to nie zauważyłem, że gość przede mną puścił koło i pociąg, w którym jechaliśmy podzielił się na 2 grupki. Ci z przodu pruli prawie 40 km/h i jak się zorientowałem, było za późno żeby spawać. A szkoda, bo jechał tam Mateusz Wasielewski, którego wcześniej z mozołem goniłem. Trudno, może tak miało być - jak bym nie jadł wtedy, to może i bym się załapał do ucieczki a za 20 km miał zgon?

Sporą część drugiej pętli jechałem w grupce, w której była też Małgorzata Zellner. Na ostatnich kilometrach nie dała co prawda rady facetom ale tak to naprawdę szacun dla niej za równą, ekonomiczną i kulturalną jazdę (zawsze ostrzegała o kamieniach, korzeniach, dziurach, itp). Wstyd się przyznać ale mam wrażenie, że najwięcej też pracowała z przodu..

Trasa bardzo fajna, ciekawa - dużo singli, krótkich i sztywnych podjazdów, i słownie zero asfaltów nie licząc krótkiego odcinka zaraz za startem (i przed metą, jednocześnie).

Czas: 2:47:01
Czas zwycięzcy Open Elita (Andrzej Kaiser): 2:20:17
Czas zwycięzcy M3 (Radek Lonka): 2:30:33
M3: 23/63 (60 ukończyło)
Open: 70/184 (170 ukończyło)

Wynik lepszy niż tydzień, do Kłosia (jak równać, to do najlepszych:D) straciłem 5 minut a nie 11 i to na bardziej wymagającej trasie. Rodman, jak się okazuje, był w zasięgu pyty:) - 1,5 min. Ale bohaterem jest Marek, który objechał dzisiaj JP Bike'a i Drogbasa! Chłopaki startowali co prawda niemal z drugiego brzegu jeziora razem z wiarą na makrokeszach ale... kto im kazał?:)

I najlepszy numer - jesteśmy na 5-tym miejscu (na 35 ekip) w drużynówce m.in. przed Polartem, ASGO czy takim np. Rybczyński City-Zen. Punktowali: Jeszka (brawo!), Kłos (w końcu team lider), Sołtys (kto by się spodziewał) i Gabryelczyk (nie znam). Rodman nie punktował bo jak na złość Paweł Bober pojechał sobie w M4 a nie w Elicie i wlał na mecie Lonce (pierwszy w M3) dobre 7 minut.

Podsumowując - wszystko super tylko wyścig dla dzieciaków to jakaś zupełna popelina. Nie wiem - 200 metrów te przedszkolaki pojechały... nie więcej. Chaos totalny, startowali gęsiego, nie wiadomo kto wygrał, itp. Ale na szczęście podobało się, więc przy następnej okazji trzeba po prostu zapisać maluchy do wyścigu dzieci szkolnych z klas 1-3, albo na mini:-)


Good bikes!


Kategoria 50-100, Maraton, MTB

Nie do końca rozjazd szosowy

d a n e w y j a z d u 58.41 km 0.00 km teren 01:54 h Pr.śr.:30.74 km/h Pr.max:43.90 km/h Temperatura:17.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kolarzówka
Wtorek, 23 kwietnia 2013 | dodano: 24.04.2013

Ustawka z Markiem i nowo-poznanym Kubą. Kierunek: Krzesiny, Robakowo, Zimin, Nagradowice, Tulce.
Do Krerowa z mocnym wiatrem w plecy więc avs była na poziomie 33 km/h mimo spokojnej jazdy i pogaduch po drodze. Potem nawrotka i... zaczął się trening:).
Jazda po zmianach, przekroczenie 30 km/h wymagało od czołowego wejścia w tętno na poziomie 165-170.

Za Krzesinami już trochę odpuściliśmy, jeszcze tylko parę depnięć w pedały ale bez reakcji peletonu:).

Podsumowując - jak zwykle bardzo udany trening w towarzystwie. Jednak na szosie wspólna jazda jest co najmniej 2 razy przyjemniejsza niż samotna. To be continued!


Good bikes!


Kategoria 50-100, Szosa

Bikecrossmaraton Dolsk 2013

d a n e w y j a z d u 72.00 km 55.00 km teren 02:53 h Pr.śr.:24.97 km/h Pr.max:51.50 km/h Temperatura:15.0 HR max:175 ( 92%) HR avg:158 ( 83%) Podjazdy: m Kalorie: 2950 kcal Rower:Lover
Niedziela, 21 kwietnia 2013 | dodano: 21.04.2013

Pierwsze koty za płoty:)

Dojazd na miejsce z Markiem, Krzychem86:) i Maksem. Parking pełen ale kolejek do rejestracji o dziwo nie ma. Wszystko poszło sprawnie, był czas i na kawkę i na pogaduchy z coraz większą rzeszą znajomych.

W końcu idziemy się przebrać. Jest chłodno więc zakładam rękawniki i nogawniki. Krótka rozgrzeweczka i do sektora. Stojąc w pełnym słońcu i rozglądając się dookoła, dochodzę do wniosku, że jednak będzie mi za ciepło w nogi - ściągam nogawniki i pakuję je do kieszonki.

Start się opóźnia parę minut, w końcu ruszamy ale tylko po to, żeby po ok. kilometrze nerwowej przepychanki i szarpaniny, zatrzymać się na rynku i wysłuchać przemówienia burmistrza. Dobra, w końcu start ostry - skręcamy w lewo w drogą wojewódzką 434 i pełna wiksa pod górę. Staram się nie tracić z oczu Kłosia, który na swoim 29-erze wspina się jak kuna. Na szczycie wzniesienia jestem tuż za nim i całkiem w czubie wyścigu. Jeden zakręt, drugi i bach! Łańcuch wyleciał mi za blat, nosz qrva:( Mocuję się z tym dłuższą chwilę, nie wiem, może minutę. W tym czasie zostaję oczywiście wyprzedzony przez jakieś 70-80 osób.

W końcu wskakuję na rower i ruszam w pogoń. Tak mi ta sytuacja podnosi ciśnienie, że lecę jak wariat. Mijam Maksa, Dawida i jeszcze kilka znajomych twarzy. Z przodu majaczy jakaś koszulka Goggle, to musi być JPBike. Cisnę mocno w pedały i powoli się zbliżam. Nie, to jednak nie Jacek tylko Marek, bardzo ładnie dziś kręci. Następny cel to Krzychu. Zrównuję się z nim i dalej lecimy już we dwóch, skacząc do kolejnych grupek i po chwili odrywając się od nich.

Jedzie mi się naprawdę dobrze chociaż boję się, że przyjdzie mi zapłacić za tak ostrą jazdę z tętnem nie schodzącym poniżej 165 bpm.

Na 20 kilometrze dochodzimy w końcu JPBike'a i od tego momentu jedziemy razem we trzech, raz w mniejszych raz w większych grupkach, całkiem dobrze współpracując. Krzychu daje świetne zmiany na asfalcie, my z Jackiem raczej w terenie.

Ha! Tu widać kto pracował:)

Lokomotywa w Dolsku © Josip


W pewnym momencie łączymy się z trasą mini, akurat nadjeżdża większa grupa a w niej jakaś biało-czerwona torpeda - to Drogbas. I tak sobie jedziemy w 10-osobowym peletonie, jest ciekawie (raz skacze Jarek, raz ja) ale tempo zbyt szarpane, prędkość podchodzi do 50 km/h by zaraz spaść do 33 km/h (z wiatrem).

Wreszcie stromy zjazd i podjazd pod Punkt Widokowy, tutaj stawka się trochę rozciąga, zostaje Jarek. Za Dolskiem znowu się jednak zbieramy mniej więcej podobną ekipą. Na długim podjeździe w takim jakby małym wąwozie wyprzedzamy Blooma (jak się okazało, później się wycofał).

Po rozjeździe mini/mega znowu zostajemy tylko we 3, z JP i Krzychem. Do mety niecałe 20 km więc zapowiada się, że możemy w tym składzie dojechać. Niestety, zaczynam słabnąć. Po prostu brakuje mi wyjeżdżenia i po 2,5 h intensywnego wysiłku odcina mi prąd. Jak pierwszy raz zostałem z tyłu, to jeszcze dałem radę nadgonić ale chwilę później zakopałem się na nawrotce w piachu i już nie daję rady. Chłopaki oddalają się powoli acz nieubłaganie.

Do mety pozostaje mi już samotne rzeźbienie ponieważ jestem już tak słaby, że nie utrzymuję koła żadnej z 2 dwójek, które mnie dogoniły (wpierw Zbyszek Wiktor z kimś z Polarta a następnie Grzegorz Napierała z gościem w koszulce Saxo). Wszystkich już kojarzę, mimo wszystko skład naszych wielkopolskich maratonów jest dosyć ustabilizowany, he he.

A jednak mam siłę się uśmiechnąć © Josip


Na metę dojeżdżam na oparach. Okazuje się, że Jacek i Krzychu włożyli mi 5 min. na ostatnich 17 kilometrach. Mimo wszystko, jestem zadowolony bo ogólnie forma jest, teraz trzeba tylko popracować nad wytrzymałością. Zresztą spodziewałem się tego po długiej zimie i dużej ilości treningów biegowych, biegówkowych i spinningowych w miejsce typowego wyjeżdżenia rowerowego. Ale spokojnie, wytrzymałość przyjdzie..

Na niekwestionowanego team lidera wyrasta Kłosiu - dziś zajął 30 miejsce open i do takiego np. Lonki stracił tylko 7 min. (dla porównania - mi włożył 11!). Respect:)

Świetnie pojechał również Marek, widać, że kilometry wykręcone na ustawkach nie poszły (czy też nie pojechały) w las:).

Czas: 2:53:27
Strata do zwycięzcy (nie byle kto - Kornel Osicki): niecałe 32 min.
Open: 65/168 (153 ukończyło)
M3: 26/62


Good bikes!


Kategoria 50-100, Maraton, MTB

Północna pętla MTB

d a n e w y j a z d u 50.60 km 30.00 km teren 02:09 h Pr.śr.:23.53 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:15.0 HR max:168 ( 88%) HR avg:125 ( 65%) Podjazdy: m Kalorie: 1416 kcal Rower:Lover
Wtorek, 16 kwietnia 2013 | dodano: 16.04.2013

Nadwarciańskim do Biedruska, potem Owińska, niebieski szlak, pętla XC na Dziewiczej Górze i powrót do domu przez Koziegłowy, Hlonda i Śródkę.

Wyjeżdżałem w lekkim kapuśniaczku ale nie przeszkadzało mi to jakoś szczególnie. Trochę mokro w paru miejscach się zrobiło ale bez tragedii. W jednym miejscu, już przed samym Biedrsukiem, normalnie jezioro na całą szerokość drogi, musiałem się przebijać przez jakieś chaszcze i badyle niczym marines w Wietnamie:-)

Na Dziewiczej zmiany:

Szutrówką można wjechać na sam szczyt Dziewiczej, z płd-zach © Josip


Zmiany na Dziewiczej, klimat jak w górach © Josip


A na dole killera pełno walających się luzem gałęzi.Radzę uważać bo lubią się wkręcać w napęd..

Rynnę wjechałem na przełożeniu 28x30 i to na przyzwoitej kadencji więc zapas jeszcze jakiś jest. Chyba nie będę tęsknił za 3-rzędówką:-)

Ciepło, wręcz parno. W lesie pachnie ziemią, igliwiem, trochę jak latem w górach po deszczu.

Głodny byłem, średnie tętno niskie a pod koniec to mnie nawet odcięło.

Na Śródce widziałem 2 klimatyczne knajpki, widać coś się w końcu zaczyna dziać w temacie tzw. rewitalizacji. Muszę się tam przejść obadać:)


Good bikes!


Kategoria 50-100, MTB

Spociłem się, hurraaa!

d a n e w y j a z d u 51.40 km 15.00 km teren 02:09 h Pr.śr.:23.91 km/h Pr.max:47.80 km/h Temperatura:11.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Czwartek, 11 kwietnia 2013 | dodano: 11.04.2013

:) No wreszcie! W końcu mogę powiedzieć, że było mi za ciepło, nie zmarzły palce, twarz nie szczypała, itd. Warty odnotowania jest również fakt, że po raz pierwszy od bodaj 5 miesięcy jechałem bez ocieplaczy neoprenowych na stopy (po 2 sezonach nadają się do wyrzucenia).

Na szczęście nie spękałem przed deszczem jak Marek :-) i poszedłem dziś na rower. Jedyne co, to widząc mokre szosy, zdecydowałem się jednak na zimówkę MTB a nie szosę.
I dobrze, bo dzięki temu mogłem też spróbować trochę terenu. W WPNie jeszcze nie da się jeździć ale już np. Nadwarciańskim jak najbardziej tak! Tam jest piaszczyste podłoże i zawsze szybko wsiąka woda.

Podobno znów się mijałem z Marcinem, który twardo ćwiczył podjazdy pod Osową na szosie ze swoją akademią ale ja go nie widziałem/nie słyszałem. Naprawdę..

Coś mi się za niska ta średnia wydawała ale to dlatego, że Endomondo nie wyłącza się jak człowiek stoi na światłach i wlicza to do czasu jazdy. Dystans chyba jednak też zaniża, szczególnie w terenie.

/9111827

Parę zdjęć z Osowej:

Śnieg się jeszcze trzyma gdzieniegdzie © Josip


Coś jakby sunset na Osowej © Josip


Wieża na Osowej Górze © Josip



Good bikes!


Kategoria 50-100, MTB

Wesołe miasteczko nad Maltą

d a n e w y j a z d u 53.19 km 3.00 km teren 02:06 h Pr.śr.:25.33 km/h Pr.max:37.90 km/h Temperatura:5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Wtorek, 9 kwietnia 2013 | dodano: 09.04.2013

a dokładniej to taka karuzela, chyba z 8 razy się pokręciłem. Wziąłem zimówkę bo:
a) już za dużo tej szosy ostatnio
b) wiało i nie chciało mi się wśród otwartych pól na równinach kręcić
c) miałem nadzieję na trochę terenu

Niestety teren okazał się być jeszcze nieprzejezdny - mokro, grząsko z zalegającym błotem pośniegowym. Ale to już końcówka roztopów, przy zapowiadanych temperaturach i opadach do weekendu będzie dobrze.

No to sobie porobiłem pętelki, te na wschód dość siłowe bo z mocnym wmordewindem. Trochę osób dziś kręciło nad Maltą więc nawet jakiś pociąg udało się zmontować. Spotkałem też kilku znajomych, w tym Stasia z teamu Pyrcyk, z którym to onegdaj przejechaliśmy TTR z Okonka i z3wazę, który jednak tak był zaaferowany treningiem z FTI Academy, że nie raczył się nawet zatrzymać na pogaduchy:)
I jeszcze pewnego młodziana, który w tym roku zadebiutuje w Gogglach. Sympatyczny ale z początku sobie nabrechtał pytaniem "A Pan też w Goggle jeździ, a w jakich cyklach planuje Pan w tym roku startować?". No dobra, jest z M1 czyli nie było go na świecie jak miałem pierwszą kolarzówką ale bez przesady:)

W ogóle to fajny trening dzisiaj wszedł i klimatycznie nad tą Matą było (jeszcze nie ma szarańczy, sama sól kolarsko-biegowa, he he) ale nogi wciąż skatowane po niedzielnej przebieżce.


Good bikes!


Kategoria 50-100, MTB

Idzie wiosna

d a n e w y j a z d u 67.50 km 0.00 km teren 02:24 h Pr.śr.:28.12 km/h Pr.max:39.10 km/h Temperatura:4.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kolarzówka
Sobota, 30 marca 2013 | dodano: 30.03.2013

Ani chybi.. 2,5 godziny na rowerze i nie zmarzły mi stopy, gdzieniegdzie widziałem też trawę, zamiast lodu są kałuże i w ogóle lodowiec się cofa:)

Trasa:

/9111827


Całkiem fajnie się jeździło, wiatr zachodni i płd-zachodni, do wytrzymania.


Good bikes!


Kategoria 50-100, Szosa

Szosą do Nagradowic

d a n e w y j a z d u 55.50 km 0.00 km teren 02:05 h Pr.śr.:26.64 km/h Pr.max:36.30 km/h Temperatura:0.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kolarzówka
Niedziela, 24 marca 2013 | dodano: 24.03.2013

Dzisiaj tak nie dmuchało jak tydzień temu, co nie znaczy, że nie wiało:) Dosyć mokro na drogach od spływającego z pól i poboczy topniejącego w słońcu śniegu. Szosówka jest konkretnie upieprzona, trzeba będzie podjechać na myjkę jak tylko ZROBI SIĘ CIEPLEJ! Kurde, o tej porze roku treningi tlenowe na szosie powinny być 2 razy dłuższe...

Po 7,5 km mój licznik bezprzewodowy odmówił współpracy, więc włączyłem Endomondo:)

/9111827


Good bikes!


Kategoria Szosa, 50-100

Here I am on the road again

d a n e w y j a z d u 50.76 km 0.00 km teren 01:52 h Pr.śr.:27.19 km/h Pr.max:53.80 km/h Temperatura:2.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kolarzówka
Niedziela, 17 marca 2013 | dodano: 17.03.2013

Pierwszy raz na szosie od kilku miesięcy i nawet czułem rower. Ale dziś dmuchało niemiłosiernie ze wschodu. Średnia w Komornikach (koło Tulec) przy nawrotce wynosiła jakieś 23 km/h (na szosie!). Powrót to już czysta przyjemność - długie odcinki leciałem sobie 40 km/h z bananem na twarzy, vmax to też sprint na płaskim w siodle, no, może 0,5% z górki było:-)

W taki dzień dobry pomysł na dłuższy trening w tlenie to wsiąść w pociąg do np. Kutna i tak sobie wrócić bokami te 140 km w 4 godzinki, he he.


Good bikes!


Kategoria 50-100, Szosa

Dłuższy teren

d a n e w y j a z d u 61.70 km 40.00 km teren 03:06 h Pr.śr.:19.90 km/h Pr.max:37.50 km/h Temperatura:7.0 HR max:168 ( 88%) HR avg:127 ( 66%) Podjazdy: m Kalorie: 2144 kcal Rower:Lover
Czwartek, 7 marca 2013 | dodano: 07.03.2013

Mam urlop przed zmianą roboty, więc wykorzystuję ostatnie dni przed zapowiadanym powrotem zimy. Wstępnie planowałem trening około 3 godzin w terenie i liczyłem, że zrobię jakieś 70-80 km. Jednak grząskie i błotniste w wielu miejscach podłoże (parę razy musiałem prowadzić rower), silny wiatr oraz, last but not least, napis "ostre strzelanie" na tablicy ledowej przed wjazdem na poligon - trochę zweryfikowały moje plany.

Jednak mało brakowało a strzelania bym nie uniknął:-) A było tak:
Zjeżdżam sobie drogą spod przepompowni na Morasku, powoli bo ścieżka została rozryta ciężkim sprzętem. Widzę 2 kobiety (jedna na wózku) z psem, zwalniam więc jeszcze bardziej i omijam. Oczywiście kejter się na mnie rzuca, warcząc. Na szczęście kobieta trzymała go na smyczy ale i tak o mało nie zaliczam gleby. Wkurzyłem się i mówię coś, żeby uważały na tego psa. A te jak na mnie nie wylecą z ryjem, że to ja mam uważać, że jak idiota jeżdżę itp. Nie ma sensu ciągnąć tej pyskówki, wsiadam na rower i chcę odjechać. Aż tu nagle... z krzaków wyłazi jakiś dziad, zwalisty, w łachmanach, ewidentnie kolega tych przesympatycznych pań i taki oto dialog się wywiązuje:

Dziad: Co? Na kobiety się rzucasz bandyto jeden!
Josip: Mówiłem, żeby psa trzymały!
Dziad: Na inwalidów, bandyto jeden! Ze mną się spróbuj!
Josip: Mogę się spróbować, proszę bardzo
Dziad (wyciąga zza pazuchy... pistolet, odbezpiecza): No to chodź!
Josip: Pojebało cię?
Dziad: To Ciebie pojebało (celuje do Josipa). Zjeżdżaj stąd!

No dobra, pewnie atrapa, albo gazowy a już na pewno nienabity ale nie będę ryzykować bo to już naprawdę jest groteska. Wsiadam na rower i odjeżdżam. Aż tu za pierwszym zakrętem natykam się na wóz Straży Leśnej. Podjeżdżam więc, mówię, że właśnie jakiś psychopata celował do mnie z pistoletu i proszę żeby sprawdzili czy to prawdziwa broń, czy gość ma pozwolenie itp. Jadą na interwencję:-), ja za nimi.

"Rewolwerowiec" zdążył już usiąść na wózku, teraz to inwalida. Po sprawdzeniu okazuje się, że mierzył do mnie z gazówki. Próbuję jeszcze coś wyjaśnić ale 2 baby tak jazgoczą, że nie ma to sensu. Nawet strażnicy dają za wygraną i proszą, żebym już jechał.

No to jadę, obadać jeszcze trasę XC dla wyluzowania. Nie do końca wiem jak ona dokładnie przebiega ale to, co widziałem jest bardzo fajne. Tylko w paru miejscach zalegają jeszcze resztki śniegu. Przełożenie 28x34 daje radę, co było do wjechania, to wjechałem. Nie tylko na Morasku ale również jedną ściankę z korzeniami na Cytadeli, która bodaj pierwszy raz w życiu musiała uznać moją wyższość:).

Podsumowując - konkretny trening z elementami folkloru:)


Good bikes!


Kategoria 50-100, MTB