Kaczmarek Electric Olejnica
d a n e w y j a z d u
67.00 km
66.00 km teren
02:47 h
Pr.śr.:24.07 km/h
Pr.max:43.20 km/h
Temperatura:12.0
HR max:178 ( 93%)
HR avg:160 ( 84%)
Podjazdy: m
Kalorie: 250 kcal
Rower:Lover
Debiut u Kaczmarka poprzedzony mega stresem. No bo tak - raz, że z dzieciakami, dwa, że był wypadek między Stęszewem a Kościanem i policaje zrobili objazd, trzy - nawigacja wyprowadziła mnie w pole, dosłownie i w przenośni:).
Naprawdę, gdy o 10:20 byłem w środku lasu na rozstaju 2 bitych dróg nie cholerę nie wiedząc w którą stronę mam jechać a gps pokazywał dojazd na miejsce za 53 minuty to... straciłem wiarę, że dojadę na ten maraton.
No ale jednak się udało. Jeszcze wchodząc do sektora nr 2 (sam koniec, oczywiście) zdałem sobie sprawę, że łyżki, bez których ni chuchu nie zdejmę moich opon zostały w aucie. Znając prawo Murphy'ego, wróciłem się po nie. I dobrze zrobiłem bo się nie przydały:).
Dzięki temu zamieszaniu, mimo braku rozgrzewki i zimna, startowałem niemal spocony, a już na pewno na konkretnej adrenalinie:).
Pierwsze 10 km to praktycznie ciągłe wyprzedzanie aż tu nagle ni z tego ni z owego, zza placów wyskoczył mi z3waza i coś krzyczy w stylu "Dawaj Josip, ciągniemy!". Mnie właśnie na moment przytkało ale cóż było robić, zebrałem się w sobie i dociągnąłem. Potem Marcin się gdzieś zagubił, chyba w okolicy pierwszych singli.
Generalnie dobrze mi się dziś kręciło. Pomny doświadczeń z Dolska, dbałem o suplementację, 2 razy wziąłem żel i nie miałem odcięcia jak wtedy na 55 km.
Chociaż akurat jak jadłem pierwszy żel (długa i szybka prosta przez las, około 25-30 km), to nie zauważyłem, że gość przede mną puścił koło i pociąg, w którym jechaliśmy podzielił się na 2 grupki. Ci z przodu pruli prawie 40 km/h i jak się zorientowałem, było za późno żeby spawać. A szkoda, bo jechał tam Mateusz Wasielewski, którego wcześniej z mozołem goniłem. Trudno, może tak miało być - jak bym nie jadł wtedy, to może i bym się załapał do ucieczki a za 20 km miał zgon?
Sporą część drugiej pętli jechałem w grupce, w której była też Małgorzata Zellner. Na ostatnich kilometrach nie dała co prawda rady facetom ale tak to naprawdę szacun dla niej za równą, ekonomiczną i kulturalną jazdę (zawsze ostrzegała o kamieniach, korzeniach, dziurach, itp). Wstyd się przyznać ale mam wrażenie, że najwięcej też pracowała z przodu..
Trasa bardzo fajna, ciekawa - dużo singli, krótkich i sztywnych podjazdów, i słownie zero asfaltów nie licząc krótkiego odcinka zaraz za startem (i przed metą, jednocześnie).
Czas: 2:47:01
Czas zwycięzcy Open Elita (Andrzej Kaiser): 2:20:17
Czas zwycięzcy M3 (Radek Lonka): 2:30:33
M3: 23/63 (60 ukończyło)
Open: 70/184 (170 ukończyło)
Wynik lepszy niż tydzień, do Kłosia (jak równać, to do najlepszych:D) straciłem 5 minut a nie 11 i to na bardziej wymagającej trasie. Rodman, jak się okazuje, był w zasięgu pyty:) - 1,5 min. Ale bohaterem jest Marek, który objechał dzisiaj JP Bike'a i Drogbasa! Chłopaki startowali co prawda niemal z drugiego brzegu jeziora razem z wiarą na makrokeszach ale... kto im kazał?:)
I najlepszy numer - jesteśmy na 5-tym miejscu (na 35 ekip) w drużynówce m.in. przed Polartem, ASGO czy takim np. Rybczyński City-Zen. Punktowali: Jeszka (brawo!), Kłos (w końcu team lider), Sołtys (kto by się spodziewał) i Gabryelczyk (nie znam). Rodman nie punktował bo jak na złość Paweł Bober pojechał sobie w M4 a nie w Elicie i wlał na mecie Lonce (pierwszy w M3) dobre 7 minut.
Podsumowując - wszystko super tylko wyścig dla dzieciaków to jakaś zupełna popelina. Nie wiem - 200 metrów te przedszkolaki pojechały... nie więcej. Chaos totalny, startowali gęsiego, nie wiadomo kto wygrał, itp. Ale na szczęście podobało się, więc przy następnej okazji trzeba po prostu zapisać maluchy do wyścigu dzieci szkolnych z klas 1-3, albo na mini:-)
Good bikes!
Kategoria 50-100, Maraton, MTB
komentarze
gwarancja emocji wyścigowych przez cały rok ;-))
jak zacznę dostawać regularne bencki" zwalę wszystko na swój wiek i różnicę ;-P
już byłem pogodzony z tym, że mnie wyprzedzisz, tym razem jeszcze się jednak udało uciec..
Szczęście miałem i tyle ;)
A, no i Twój wynik też niczego sobie. Widać, że już wyszedłeś ze snu zimowego :)
Ale nie było za to TVP1 - jednak co Lang to Lang :)
Brakuje mi objeżdżenia w terenie - te single pokonywałem za wolo i za wiele sił mnie kosztowały...
ale podjazdy wchodziły mi gładziutko i myślałem sobie - czemu ten Josip nie ciśnie mocniej :)
Gratulacje dla Ciebie a Marek super pojechał!