josip prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

50-100

Dystans całkowity:16090.11 km (w terenie 9566.44 km; 59.46%)
Czas w ruchu:695:22
Średnia prędkość:23.05 km/h
Maksymalna prędkość:71.80 km/h
Suma podjazdów:69073 m
Maks. tętno maksymalne:187 (98 %)
Maks. tętno średnie:172 (90 %)
Suma kalorii:172581 kcal
Liczba aktywności:255
Średnio na aktywność:63.10 km i 2h 44m
Więcej statystyk

Złota Polska Jesień

d a n e w y j a z d u 55.31 km 27.00 km teren 02:15 h Pr.śr.:24.58 km/h Pr.max:10.00 km/h Temperatura:37.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Niedziela, 17 października 2010 | dodano: 17.10.2010

Pierwszy raz od marca w zimowych spd. Pogoda niby super, barwy jesieni w promieniach słońca itp:), ale wiatr dość mocny i w dodatku z gatunku tych co to wieją dookoła. Właściwie w którą stronę by nie jechać to przeszkadza a porządnie w plecy to nigdy nie dmuchnie. Ale oczywiście i tak było super. W lesie jest sucho, wręcz piaszczyście. W słońcu i tam gdzie jeszcze są zielone liście (np. leszczyny) można odnieść wrażenie, że to środek lata.

Trasa: Wilda - Dębina - Starołęka - Krzesiny - Koninko - Borówiec - Kórnik - Mościenica - (przez las, szlakiem łącznikowym) - Mleczewo - Kamionki - Babki - Głuszyna - Starołęka - Dębina - Wilda.


Good bikes!


Kategoria 50-100

Zamiast ścigania

d a n e w y j a z d u 60.11 km 40.00 km teren 02:30 h Pr.śr.:24.04 km/h Pr.max:52.90 km/h Temperatura:21.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Niedziela, 26 września 2010 | dodano: 26.09.2010

Wstępnie planowałem dziś pojechać na maraton do Łopuchowa ale jakoś tak... Nie przekonuje mnie do końca ten organizator, poza tym, przyznam szczerze, nie chciało mi się znowu w niedzielę wstawać o 7. Last but not least - 50 zeta kaucji za chipa to lekkie przegięcie.

Zamiast tego wybrałem samotny wypad do WPNu, bez tłoku i "lewej wolnej".

Wpierw przez Świerczewo, Luboń i Wiry pokręciłem nad Jarosławieckie, gdzie zrobiłem pętlę XC dookoła jeziora. Następnie do Trzebawia, a tu akurat zaczynał się mecz! Postałem sobie z 5 minut, podziwiając bardziej lokalny klimacik tego wydarzenia niż samą grę. Gdy miejscowe Tornado wbiło na 1:0, poleciałem dalej przez Górę nad j.Góreckie. Stąd bardzo malowniczym czerwonym szlakiem nad j.Kociołek i w górę podjazd na Osową. Potem szpula w dół do Mosiny i dalej Pierścieniem na most w Rogalinie. Zaraz za mostem skręt w lewo i po początkowym polnym odcinku, cały czas przez las 6 km drogą z płyt betonowych do Wiórka.

We Wiórku (wiewiórku) podjechałem zobaczyć postępy na budowie Jacka i spotkałem samego Jacka, który oprowadził mnie po przyszłych salonach.

Zrobiło się późno a ja byłem umówiony na rodzinną obiadokolację niedzielną na mieście, więc ostrym tempem przez Starołękę i Dębinę pocisnąłem do domu.

Super dzionek dzisiaj był. Ciepło (ponad 20 stopni) i tak niby pochmurnie ale z delikatnie przebijającym się światłem. Wszystko jakby spowite taką lekką mgiełkę. A do tego w lesie zaczyna się żółcić, złocić i czerwienić. Rewelacja!

Good bikes!


Kategoria 50-100

Gość weselny na szlaku

d a n e w y j a z d u 80.85 km 28.00 km teren 03:05 h Pr.śr.:26.22 km/h Pr.max:37.70 km/h Temperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Sobota, 18 września 2010 | dodano: 18.09.2010

Jesień...


Rozjeżdżanie poweselnego kaca, he he
Początek taki lekko niemrawy ale potem już power był, w końcu trochę tych kalorii w postaci dewolajów i innych świniaków wczoraj nagromadziłem.

Trochę szosy, trochę terenu, wiatru nawet więcej niż trochę, błoto miejscami i do ominięcia. Jednym słowem - bardzo fajny wypad.

Trasa:
Starołęka - Krzesiny - Koninko - Kamionki - (szlak łącznikowy do pierścienia) Mościenica - Kórnik - (szlak żółty za jeziorem) - Bnin - Błażejewko - Jeziory Wlk. - Biernatki - Kórnik - Mościenica i dalej tak samo jak przyjechałem.


Good bikes!


Kategoria 50-100, MTB szosami

64-sto Osieczna MTB Maraton

d a n e w y j a z d u 68.50 km 7.00 km teren 03:14 h Pr.śr.:21.19 km/h Pr.max:46.50 km/h Temperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Niedziela, 12 września 2010 | dodano: 12.09.2010

Bardzo fajny maraton! Normalnie góry w Wielkopolsce:)
Ale po kolei:

Na miejscu zjawiłem się krótko po 9. Telefon to Duna, ale ten jeszcze w trasie. Idę więc do biura zawodów i na gorącą kawkę ponieważ poranek jest rześki. Pierwsze zdziwienie - nie ma chip'ów.

Gdy przygotowuję rower przy samochodzie, miga mi znajoma sylwetka - Rodman? Miał być w Krakowie... A jednak, odpuścił Mazovię w Małopolsce i zawitał pod Lesznem. Nie dziwię mu się zresztą.
Czas jakoś szybko zlatuje. Robię mały rozjazd i nawet nie udaje mi się zgadać z Dunem, który ponoć już dotarł.

Nie tylko dotarł ale nawet zdążył się już ustawić na początku sektora. Z kolei my z Rodmanem stoimy w przysłowiowej czarnej dupie. Redaktor Kurek informuje nas, że co prawda Marek Galiński nie dotarł do Osiecznej (był na liście zgłoszeniowej) ale za to jest Marek Konwa! Dla mnie oznacza to jedną lokatę niżej w M2...

Ruszamy! Tłok niemożebny. Próbuję się przebijać na początkowym asfalcie, skaczę gdzieś po chodnikach. Niestety szeroki asfalt szybko się kończy i runda rozjazdowa wjeżdża w pole. 2 pasy ubitego podłoża a środkiem trawa z kamieniami. Właściwie nie ma szans jechać szybciej niż 25 km/h. Rodman próbuje wymusić pozostawianie wolnego pasa z jednej strony i udaje mu się przebić trochę do przodu. Wracamy na asfalt, jestem te parę pozycji za nim i nie udaje mi się usiąść mu na kole. Czyli już go nie dogonię. Doganiam za to Marc'a i Maksa. Jakby się przerzedziło ale po wjeździe w teren znowu jest ciasno.

Na rundzie rozjazdowej. Zdaje się, że w tle widać Maksa.


Czasem ludzie schodzą z roweru na naprawdę banalnych odcinkach, delikatnych zmarszczkach. Nie wytrzymuję i komentuję na głos co oni wyprawiają. Ja nie mam pretensji, że ktoś jest słabiej wytrenowany i nie ma techniki. Ale na Boga - czemu gdy na rower wsiada taki raz w miesiącu, pakuje się do pierwszych rzędów sektora?

Przy jednym z takich zatorów wykonuję kluczowy manewr maratonu. Wbiegam bokiem przez las, mijając w ten sposób chyba z 40 zawodników. Jest lepiej. Po chwili doganiam Rodmana (sic!), który jednak jedzie z rozwaloną v-ką z tyłu. Lecimy teraz razem, przechodząc kolejnych kolarzy. Niestety w pewnym momencie Rodmanowi spada łańcuch. Pędzę dalej bo gdzieś tam z przodu jest przecież mój największy rywal - Dun. A trasa jest idealna dla Piotra - mocno interwałowa, dużo singli i technicznych fragmentów. Kilka podjazdów i zjazdów o naprawdę górskim charakterze.

Czaję się do ataku. Na czele stawki - Zbyszek.


Krótko przed rozjazdem mega/giga przegania mnie rewelacyjny ostatnio Zbyszek! Na szczęście zatrzymał się chwilę po tym na bufecie i wykorzystałem to, żeby mu uciec. Gdzieś tak na 40 km widzę przed sobą grupę kolarzy a w niej znajomą sylwetkę w koszulce Agro Teamu. Czyżby? Naciskam mocniej i nie bez problemu dochodzę do tej grupki. Tak, to Dun. Po paru km wspólnej jazdy przeprowadza zresztą akcję dnia - podczas gdy wszyscy z minipeletonu wchodzą/wjeżdżają w podmokłe chaszcze, żeby ominąć wielkie rozlewisko na całą drogę, ten nie patrząc na nic wali sruu środkiem. Wodę miał po piasty! Na jego szczęście nie było tam dołu ani kamienia i znów musiałem gonić. Ta pogoń także była skuteczna. A potem na kolejnym podjeździe wymagającym żółwika, Dun został gdzieś z tyłu.

Niestety nie uchwycili mnie w środku kałuży. W każdym razie, w porównaniu z tym co pokonał Dun, to jest lekko wilgotny fragment trasy:-)


Drugiego bufetu już nie omijam bo czuję, że zbliża się kryzys energetyczny. Biorę do łapy pyszne ciasto drożdżowe (smakuje jak wypiek domowy) a pani z obsługi pakuje mi 2 banany do kieszonki. I chwała jej za to - jeszcze się przydadzą. Gdzieś między 50 a 60 km zaliczam glebę na piachu podczas objeżdżania szlabanu na trasie. Mało brakowało a bym się nadział skronią na kant tego szlabanu. Jednak Karmy mają bardzo kiepskie trzymanie boczne i kilka razy przekonałem się o tym na piachu lub błocie.

Na mniej więcej 55-tym kilometrze dogonił mnie Rodman. Było to w momencie kiedy już musiałem się na chwilę zatrzymać i przeczyścić drogi oddechowe (funfle przeszkadzały mi niemal przez cały czas). Trochę się poczaił z tyłu, po czym wyprzedził a ja nie miałem już sił żeby odpowiedzieć.

Niedługo później wyprzedzany zawodnik, podając się za miejscowego postraszył mnie morderczym podjazdem przez nami oraz tym, że do mety jeszcze 18 km (tymczasem mój licznik pokazywał już ponad 60 a miało być 67 w sumie). Sprawdziło się tylko to pierwsze:). Było naprawdę długo i stromo, po trawie i ściółce leśnej. Tak na dobicie - powiało Golonką:). To właściwie była taka mała pętla XC. Na szczęście udało się ją przejechać a potem do mety było już płasko - przez pola a na koniec jakieś 2 kilometry asfaltem.

Wyników jeszcze nie ma w necie więc podaję to, co wywiesili na tablicy koło Biura Zawodów, czyli czasy pierwszej 100-ki na giga.

Wygrał Marek Konwa z czasem 2:30.

Mój czas oficjalny: 3:15:44

open: 43 / 115

M2: 15 / 28


Podsumowując:
+ ciekawa, malownicza i wymagająca trasa - prawdziwe MTB
+ rewelacyjne oznakowanie
+ towarzystwo
+ ciasto na bufetach i makaron z leczo na mecie
+ czas vs Rodman: +1:47
+ czas vs Dun: -6:45
+ pogoda idealna
+ pierwsza kobieta przyjechała co najmniej 15 min. po mnie
+ redaktor Kurek


- tłok na początku
- wspólny start dla mega i giga
- czas vs Rodman: +1:47 :-)
- redaktor Kurek


Na mecie pogaduchy o tym i owym z Rodmanem, Dunem, Markiem, Zbyszkiem, Maksem, Hulajem, Kamilem, Dave'm oraz innymi krewnymi i znajomymi królika.


Good bikes


Kategoria 50-100, Maraton

Bikemaraton Eska Poznań

d a n e w y j a z d u 67.66 km 57.00 km teren 02:27 h Pr.śr.:27.62 km/h Pr.max:48.30 km/h Temperatura:17.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Niedziela, 5 września 2010 | dodano: 05.09.2010

Maratonowe fatum nie odpuszcza.

Pierwszy międzyczas: 00:53:10 (154)
Drugi międzyczas: 1:35:50 (136)
Na mecie: 2:35:14 (229)

To była szansa na życiowy wynik. Czas z danych wycieczki oraz czas osób z "mojego" pociągu dają wynik na początku 2 setki i top 40 w M2.
Niestety.

Mniej więcej na 45 kilometrze (nawet nie spojrzałem na licznik) złapałem kapcia. Było to na zjeździe w dolinę Cybiny, za jeziorem Góra. Przedtem od kilku kilometrów jechałem w bardzo fajnym pociągu, który praktycznie nie schodził poniżej 32 km/h w terenie. Do tego prym w zmianach wiodła dziewczyna z teamu e-bikerzone i kategorii K1! Wielki szacunek dla niej. Zresztą była to późniejsza zwyciężczyni w swojej kategorii i bodajże 2 w open kobiet.
Mi było głupio i przynajmniej próbowałem też aktywnie zmieniać. Pozostałe 2 wagony z początku się nie kwapiły do współpracy ale po mojej reprymendzie też pociągnęły:-) Do tego dziewczyna po profesorsku pokazywała jak zjeżdzać z prowadzenia i radziła, żebyśmy dawali krótsze zmiany to się mniej zmęczymy. Gdybym wiedział, że to takie młode to bym nie posłuchał, he he.

Zmiana zajęła mi około 8 minut bo o tyle mam gorszy czas oficjalny. Ale w klasyfikacji poleciałem około 100 pozycji. Minęli mnie m.in. jpbike i dunpeal, w tej kolejności.

Po założeniu nowej dętki rzuciłem się w pogoń za tym drugim:-). Nie miałem większych nadziei, że się uda a jednak! Doszedłem Duna przy schodach pod Warszawską. Z początku się nie ujawniałem:). Usiadłem mu na kole, zebrałem siły i znienacka zaatakowałem:) Słychać było jednak, że coś jest nie tak z jego napędem.
Zresztą mój powrót po panie musiał wejść chłopakowi na ambit, bo do końca nie odpuszczał. Finisz rozpocząłem na prawie kilometr przed metą, przełożenie 3/2 i na stojąco 36 km/h. Udało się o 4 s.:)

Dane oficjalne:
2:35:14
229/613 open
69/136 M2
44/181 V Mistrzostwa Poznania Mega Men (bez laczka byłbym 20-ty, he he)
387 PKT

Ogólnie duże słowa uznania dla organizatora za ten 3 sektor, z którego dane mi było startować oraz za organizację startu co pół minuty sektor. Rewelacja!
Staliśmy z Dunem w 2 rzędzie i choć raz, jak usłyszałem "3,2,1.. start!" rzeczywiście ruszyłem. Nie było tłoku ani zawalidróg, tempo od początku bardzo mocne. Schody pod Warszawską pokonane z marszu.

A ten sektor dostałem za tegoroczne zasługi u Golonki. Tymczasem tam się nie łapię na takie wyróżnenie (co za paradoks) a ponieważ w esencji są tylko 3, więc startuję z ostatniego. Jeśli nie pojawię się na miejscu na pół godziny przed startem, to stoję gdzieś na wirażu, skąd pierwsze sektory widać przez lornetkę a obok mnie gaworzą dzieci i pocą się panowie z brzuszkiem, czyli w przysłowiowej czarnej dupie.

Na minus muszę zapisać inne niż przed rokiem (i na mapie!) rozmieszczenie bufetów. W efekcie olałem to co, jak się okazało, było ostatnim wodopojem i końcowe 15 km. przejechałem na postępującym odwodnieniu.

Na mecie rodzina (ojciec) i pełno znajomych - jubilat Rodman, Dunpeal oczywiście, Toadi, Kamil, Hulaj. JPBike, fajnie...:-)

Ogólnie podobał mi się ten maraton mimo, że trasa płaska i dobrze znana.
Good bikes!


Kategoria Maraton, 50-100

Bikemaraton Poznań - objazd trasy

d a n e w y j a z d u 80.88 km 55.00 km teren 03:30 h Pr.śr.:23.11 km/h Pr.max:52.10 km/h Temperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Niedziela, 29 sierpnia 2010 | dodano: 29.08.2010

Maraton już za tydzień i trzeba sobie było przypomnieć co nas czeka. Przy okazji kolegi Łukasza wprowadzania w trasy MTB >50 km ciąg dalszy:-).

Ogólnie mam wrażenie, że jest jeszcze więcej dziur niż było, czasem na prostym z pozoru odcinku potrafią konkretnie wytrącić z rytmu (i równowagi).
Poza tym, jest dużo kałuż i błota, szczególnie fragment przed stadniną w Zbierkowie (po przecięciu drugiego asfaltu, za rezerwatem Promienko). Robili tam zrywkę drewna i ścieżka jest zniszczona, poorana. A kałuże najgorsze są tradycyjnie już między Kociałkową Górką a Górą - takie na całą szerokość drogi, będziemy tam mieli niezłe CamelTrophy, bo to nie wyschnie. Nawet gdyby cały tydzień nie padało (a będzie padało:-).


Takich kałuż jak ta w tle jest na trasie sporo. Na pierwszym planie Grzesik:-)

Z trasy wypadł zjazd w Gortatowie (szkoda) ale za to pojawia się podjazd w Katarzynkach na dobicie po walce z wiatrem (dziś znowu piżdziło od zachodu, można obstawiać w ciemno, że za tydzień będzie tak samo, albo mocniej).
BTW - nowe ustawienie kierownicy to co najmniej 2 nowe życia w jeździe, którą zwycięzca tegorocznego TdF określiłby jako "contraviento":-).

Ulewa złapała nas 2 razy, na szczęście już dość blisko domu. Ale wróciłem mocno uwalony błotem.

Tempo wycieczki określiłby jako szybka rekreacja:-)


Good bikes!


Kategoria 50-100

Malta siłowo

d a n e w y j a z d u 50.17 km 1.00 km teren 01:44 h Pr.śr.:28.94 km/h Pr.max:39.80 km/h Temperatura:17.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Sobota, 28 sierpnia 2010 | dodano: 28.08.2010

Generalnie nudzą mnie kółka nad Maltą:) No chyba, że pogoda jest niepewna, tak jak dziś. Po pierwsze jestem blisko domu jakby co, po drugie - jest w miarę pusto.

Zrobiłem 7 kółek, z czego 4 w wariancie z podjazdem ul. Krańcową.
Dystans: 40,1 km
Czas: 1:18
Średnia: 30,6

Na ostatnie 1,5 kółka znalazł się zmiennik, a właściwie motywator na kole:-). Nie żeby się chłopak obijał ale to ja nie chciałem zafałszować wyniku i wysuwałem się co chwila na czoło. Nie miało to większego wpływu na avs, który już od pierwszego okrążenia był na poziomie 30,5.

Reszta dystansu to dojazd i rozjazd.

Aha - wreszcie mam hamulce! Poprzednia obręcz (Alex Ace-18) była tak zjechana, że klocek dochodził może na 1/5 powierzchni. Wymieniłem na nowego Mavica XM-317 i teraz można palić gumę:-)


Good bikes!


Kategoria 50-100, MTB szosami

WPN z kolegą

d a n e w y j a z d u 65.64 km 40.00 km teren 02:50 h Pr.śr.:23.17 km/h Pr.max:57.80 km/h Temperatura:27.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Sobota, 21 sierpnia 2010 | dodano: 22.08.2010

Kolegi Łukasza wprowadzanie w arkana WPN i wycieczek dłuższych niż 40 km. Mam nadzieję, że go pośladki bolą należycie po tym doświadczeniu:). Generalnie dawał chłopak radę i maraton mega zrobi lekką pytką:).

W Puszczykowie mijała nas para młoda obwieszczając wszem i wobec swoje szczęście głośnym trąbieniem. Spytałem trochę dla draki czy mają szampana i ... mieli, do tego dali nam prawie pół butelki!, dobrze schłodzonego.

Przekazanie odbyło się w locie a potem to poczułem się zupełnie jak na TdF, he he.


Po takim dopingu Osową Górę musieliśmy zaliczyć minimum 2 razy!

Dzięki Łukasz za wspólny wypad, To be continued, mam nadzieję.

Good bikes,


Kategoria 50-100

Lasy Komunalne

d a n e w y j a z d u 60.31 km 45.00 km teren 02:26 h Pr.śr.:24.78 km/h Pr.max:36.00 km/h Temperatura:29.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Czwartek, 12 sierpnia 2010 | dodano: 12.08.2010

miasta Poznania:) - Rusałka, Strzeszynek, Kiekrz.
Oj ciężko, ciężko strasznie dzisiaj się kręciło, wyruszyłem za szybko po obiedzie i cała energia poszła w trawienie. A do tego duchota niemożebna.
Trzeba było motywatorów niebylejakich:


:)

Good bikes!


Kategoria 50-100

Jeziory Wielkie

d a n e w y j a z d u 67.62 km 15.00 km teren 02:26 h Pr.śr.:27.79 km/h Pr.max:44.80 km/h Temperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Wtorek, 10 sierpnia 2010 | dodano: 10.08.2010

Rower świeżo wypucowany i nasmarowany. Ja w wypranych ciuszkach:)
Mimo, że pogoda dziś bardzo ładna, postanowiłem trzymać się głównie asfaltów, nie ufając temu co mogę zastać w terenie po weekendowych ulewach.
Planowałem jedynie kilka odcinków gruntowych lub szutrowych, które wiem, że nie mają tendencji trzymać wody.

Jechało mi się całkiem przyjemnie i żwawo - znaną trasą przez Krzesiny, Koninko i Borówiec dotarłem do Kórnika. Tam postanowiłem jeszcze objechać j. Bnińskie. W Jeziorach asfalt mi się już ostatecznie znudził i odbiłem w prawo w las. Niestety moje obawy potwierdziły się, było mokro. Jechałem tam bardzo powoli i delikatnie, naprawdę nie chciałem znowu się usyfić. Gdy opuściłem las, droga przez pole była już sucha, i tak wróciłem do Kórnika, a stamtąd przez Kamionki i Szczytniki do Komornik, gdzie zatoczyłem koło.

W drodze powrotnej w Krzesinach miała jeszcze miejsce sytuacja doskonale obrazująca męski imperatyw rywalizacji:) Wyjeżdżam sobie z bocznej drogi przepuszczając 2 rowerzystów. Jadą około 30 km/h, ja mam blisko 60 km w nogach i raczej już dotaczam się do domu. Ale oczywiście podganiam ich i siadam na kole. Akurat otwierają przejazd kolejowy, wspólnie wyprzedzamy kolumnę ruszających samochodów, krótka przyczajka i atak! Wychodzę na czoło i lecę 36-38 km/h po płaskim. Oglądam się i, zgodnie z przewidywaniem, widzę kolegów na kole. Tak lecimy jakieś 2 km, po czym chłopaki "dają zmianę":). Muszą stanąć na pedałach żeby podgonić. Teraz prędkość to 42-44 km/h, jest delikatnie z górki, z tyłu zostaje autobus MPK. Dojeżdżamy na Starołękę i tu trzeba już zwolnić. Uff... wytrzymałem. Jeszcze się nawzajem zapewniamy, że w ogóle ale to wcale się nie zmęczyliśmy:) i rozjeżdżamy pokojowo każdy w swoją stronę. Przynajmniej sobie trochę średnią podciągnąłem.

Ogólnie super dzień na rower dzisiaj był. Temperatura 24-25 0 C, prawie bezwietrznie. Oby więcej takich!

Good bikes!


Kategoria 50-100, MTB szosami