Bikemaraton Eska Poznań
d a n e w y j a z d u
67.66 km
57.00 km teren
02:27 h
Pr.śr.:27.62 km/h
Pr.max:48.30 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:wheeler
Maratonowe fatum nie odpuszcza.
Pierwszy międzyczas: 00:53:10 (154)
Drugi międzyczas: 1:35:50 (136)
Na mecie: 2:35:14 (229)
To była szansa na życiowy wynik. Czas z danych wycieczki oraz czas osób z "mojego" pociągu dają wynik na początku 2 setki i top 40 w M2.
Niestety.
Mniej więcej na 45 kilometrze (nawet nie spojrzałem na licznik) złapałem kapcia. Było to na zjeździe w dolinę Cybiny, za jeziorem Góra. Przedtem od kilku kilometrów jechałem w bardzo fajnym pociągu, który praktycznie nie schodził poniżej 32 km/h w terenie. Do tego prym w zmianach wiodła dziewczyna z teamu e-bikerzone i kategorii K1! Wielki szacunek dla niej. Zresztą była to późniejsza zwyciężczyni w swojej kategorii i bodajże 2 w open kobiet.
Mi było głupio i przynajmniej próbowałem też aktywnie zmieniać. Pozostałe 2 wagony z początku się nie kwapiły do współpracy ale po mojej reprymendzie też pociągnęły:-) Do tego dziewczyna po profesorsku pokazywała jak zjeżdzać z prowadzenia i radziła, żebyśmy dawali krótsze zmiany to się mniej zmęczymy. Gdybym wiedział, że to takie młode to bym nie posłuchał, he he.
Zmiana zajęła mi około 8 minut bo o tyle mam gorszy czas oficjalny. Ale w klasyfikacji poleciałem około 100 pozycji. Minęli mnie m.in. jpbike i dunpeal, w tej kolejności.
Po założeniu nowej dętki rzuciłem się w pogoń za tym drugim:-). Nie miałem większych nadziei, że się uda a jednak! Doszedłem Duna przy schodach pod Warszawską. Z początku się nie ujawniałem:). Usiadłem mu na kole, zebrałem siły i znienacka zaatakowałem:) Słychać było jednak, że coś jest nie tak z jego napędem.
Zresztą mój powrót po panie musiał wejść chłopakowi na ambit, bo do końca nie odpuszczał. Finisz rozpocząłem na prawie kilometr przed metą, przełożenie 3/2 i na stojąco 36 km/h. Udało się o 4 s.:)
Dane oficjalne:
2:35:14
229/613 open
69/136 M2
44/181 V Mistrzostwa Poznania Mega Men (bez laczka byłbym 20-ty, he he)
387 PKT
Ogólnie duże słowa uznania dla organizatora za ten 3 sektor, z którego dane mi było startować oraz za organizację startu co pół minuty sektor. Rewelacja!
Staliśmy z Dunem w 2 rzędzie i choć raz, jak usłyszałem "3,2,1.. start!" rzeczywiście ruszyłem. Nie było tłoku ani zawalidróg, tempo od początku bardzo mocne. Schody pod Warszawską pokonane z marszu.
A ten sektor dostałem za tegoroczne zasługi u Golonki. Tymczasem tam się nie łapię na takie wyróżnenie (co za paradoks) a ponieważ w esencji są tylko 3, więc startuję z ostatniego. Jeśli nie pojawię się na miejscu na pół godziny przed startem, to stoję gdzieś na wirażu, skąd pierwsze sektory widać przez lornetkę a obok mnie gaworzą dzieci i pocą się panowie z brzuszkiem, czyli w przysłowiowej czarnej dupie.
Na minus muszę zapisać inne niż przed rokiem (i na mapie!) rozmieszczenie bufetów. W efekcie olałem to co, jak się okazało, było ostatnim wodopojem i końcowe 15 km. przejechałem na postępującym odwodnieniu.
Na mecie rodzina (ojciec) i pełno znajomych - jubilat Rodman, Dunpeal oczywiście, Toadi, Kamil, Hulaj. JPBike, fajnie...:-)
Ogólnie podobał mi się ten maraton mimo, że trasa płaska i dobrze znana.
Good bikes!
Kategoria Maraton, 50-100
komentarze
pozdrower !
Gratulacje!