josip prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

20-50

Dystans całkowity:14396.63 km (w terenie 7661.62 km; 53.22%)
Czas w ruchu:667:04
Średnia prędkość:21.55 km/h
Maksymalna prędkość:71.00 km/h
Suma podjazdów:37466 m
Maks. tętno maksymalne:190 (100 %)
Maks. tętno średnie:165 (86 %)
Suma kalorii:79624 kcal
Liczba aktywności:404
Średnio na aktywność:35.64 km i 1h 39m
Więcej statystyk

Dookoła Warty:)

d a n e w y j a z d u 33.95 km 22.00 km teren 01:14 h Pr.śr.:27.53 km/h Pr.max:35.70 km/h Temperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Wtorek, 20 lipca 2010 | dodano: 20.07.2010

Taka moja pętla, którą opracowałem w zeszłym roku, a w tym przejechałem ją po raz pierwszy. Powód - powodzie.
Zaczynam koło budynku wioślarskiego na wysokości ul. Jordana, singlem przez wał w kierunku Hetmańskiej, potem na most i za mostem w dół na bulwar między dawnym basenem a rzeką. Tak jadę wzdłuż Piastowskiego, potem pod mostem Królowej Jadwigi i znowu terenem do Mostu Rocha. Tu jest ostry podjazd koło kortów Pocztowca, przejeżdżam na drugą stronę i przecinam ulicę oraz nową trasę tramwajową. Dalej ścieżką wzdłuż Falowca, znowu pod mostem, w dół na Łęgi, jeszcze raz dość stromo na wał i wyjeżdżam z powrotem koło Ogródków Jordanowskich.
Długość pętli: 6 km
teren: 3,5 km
ostre podjazdy: 3
skrzyżowania z ruchem samochodowym: 1

Idealna sprawa kiedy wychodzę na krótko przed zmrokiem lub gdy w powietrzu wisi ulewa. Czyli w sam raz na dziś:)
Zrobiłem 5 kółek + trochę rozszerzony dojazd i powrót.

Good bikes!


Kategoria 20-50

Kórnik

d a n e w y j a z d u 48.56 km 8.00 km teren 01:48 h Pr.śr.:26.98 km/h Pr.max:44.10 km/h Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Niedziela, 18 lipca 2010 | dodano: 18.07.2010

Wreszcie chłodniej! Do tego w nocy spadł deszcz i warunki do jazdy były naprawdę dobre. Jedynie wiatr dosyć mocno mi przeszkadzał w drodze powrotnej. Jadąc do Kórnika jakoś nie doceniłem jego siły, myślałem, że te 35 km/h na asfalcie to po prostu efekt mocnej nogi:).

Trasa:
Dębina - Minikowo - Krzesiny - Koninko - Borówiec - Skrzynki - Kórnik - Mościenica - Borówiec - Kamionki - Daszewice - Babki - Głuszyna - Starołęka.

Good bikes!


Kategoria 20-50, MTB szosami

Nad jezioro

d a n e w y j a z d u 45.30 km 10.00 km teren 02:10 h Pr.śr.:20.91 km/h Pr.max:42.10 km/h Temperatura:32.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Piątek, 16 lipca 2010 | dodano: 17.07.2010

Wieczorny wypad z tatą na małe kompu kompu w j. Jarosławieckim (WPN).
Po drodze - Puszczykowskie Góry czyli jeden z najlepszych terenów XC w okolicy Poznania.
Duchota nieprawdopodobna, 5 min po kąpieli już nawet nie pamiętałem, że byłem w wodzie.
Tempo nawet całkiem godne jak na te warunki.


Kategoria 20-50

Sianożęty dzień 3

d a n e w y j a z d u 45.73 km 21.00 km teren 01:56 h Pr.śr.:23.65 km/h Pr.max:38.40 km/h Temperatura:33.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Sobota, 10 lipca 2010 | dodano: 12.07.2010

i ostatni:)
Przede wszystkim upał potworny. Nie wiem co mnie pokusiło żeby wyruszyć koło południa. Myślałem, że na rowerze delikatny wiaterek trochę złagodzi odczuwalność gorąca. Do tego założyłem kask (chyba jednak zły pomysł), żeby chronić głowę przed słońcem i koszykarską koszulką na naramkach.

Ale i tak było ciężko. Od początku wiedziałem, że średnia będzie znacznie niższa niż przy poprzednich 2 jazdach. Dlatego zdecydowałem się zrobić więcej terenu. Przy okazji, była jazda w lesie. Momentami naprawdę dzikie ostępy, a do tego... błoto (sic!).

I jeszcze scenka z wiejskiego sklepiku a la PGR/PRL w Kukince, dokąd zawitałem zlany potem na ok. 30 km. 'Ma Pani coś do picia z lodówki?' 'Tylko piwsko'.
Nie odważyłem się, to by mnie mogło zwalić z nóg. Nie pozostało nic innego jak ciepła woda.

Trasa: Sianożęty - Ustronie - Gąski - Kładno - Tymień (piękna droga z płyt jumbo wijąca się po pagórkach między wiatrakami od ekoenergii) - Strachomino - Kukinia - Dąb Wiercisław - Dąb Bolesław (l. 800 - lotnisko poradzieckie w Sianożętach - Sianożęty.


Good bikes!


Kategoria 20-50

Trening w piachu

d a n e w y j a z d u 30.90 km 25.00 km teren 01:21 h Pr.śr.:22.89 km/h Pr.max:34.80 km/h Temperatura:28.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Wtorek, 29 czerwca 2010 | dodano: 30.06.2010

Zniszczenia na Szlaku Nadwarciańskim mają swoje plusy - prawie nikogo tam nie ma, można grzać:).
Plusem w kontekście nadchodzącego maratonu w Murowanej są tony piachu (na przemian z coraz mocniej wystającymi korzeniami) na tymże szlaku - można poćwiczyć.
Plusem wreszcie są opony Nobby Nick - stworzone do jazdy pustynnej.

Minusem natomiast jest to, że cały czas coś robi cyk (i nie są to pedały ani sztyca). Podejrzenie główne pada teraz na: suport!

Minusem jest również, że mniej więcej po godzinie ostrzejszej jazdy odzywa się ból, jakby kłucie, nad prawym kolanem....


Good bikes!


Kategoria 20-50

Po powodzi

d a n e w y j a z d u 37.06 km 25.00 km teren 01:37 h Pr.śr.:22.92 km/h Pr.max:34.50 km/h Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Wtorek, 22 czerwca 2010 | dodano: 23.06.2010

Wreszcie, po długiej przerwie, wybrałem się nadwarciańskim na południe, wzdłuż Warty do Puszczykówka.

Szczerze mówiąc, myślałem, że będzie lepiej. Powódź wyrządziła spore spustoszenia. Za wertepami na wysokości fabryki w Luboniu odpuściłem. Dałoby się przejechać ale nie chciałem uwalić siebie i roweru śmierdzącym szlamem.
Właśnie - smród! Towarzyszył mi właściwie na całej trasie, do tego roje komarów, masakra!

Na szlak wróciłem tam gdzie jest odcinek nowej kostki wzdłuż starorzecza. Potem, po wjechaniu w las, wcale nie było lepiej. Wszędzie tam, gdzie szlak przecina wpadające do Warty strużki leży pełno powalonych drzew (woda podmyła piaszczyste skarpy). Pierwszy mostek ma przechylenie boczne 45 stopni i ledwo stoi. Drugi mostek leży rozwalony i... wzdłuż rzeczki. Na drugą stronę przeszedłem po zwalonym drzewie.

Ogólnie, raczej słabo to wygląda. Wróciłem już ścieżką wzdłuż głównej drogi, przez Łęczycę i Luboń, starając się jechać 28-30 km/h pod mocny wmordewind.

A najgorsze jest to, że coś robi cyk. Cyk cyk cyk, coraz częściej i coraz głośniej. Podejrzewam, że support jest do wymiany - w końcu ponad 12 tys. km przekulał...

No i nóżka też się jeszcze nie do końca zregenerowała po górskiej eskapadzie.


Tutaj dało się przejechać ścieżką wydeptaną w lesie po prawej stronie. Jak robiłem fotkę uj...ły mnie 3 komary.


Koło 2 mostka. Pełno powalonych drzew a na ścieżce, o dziwo, świeży piasek naniesiony przez rzekę.


Zdjęcie niestety nieostre ale widać co zostało z mostka.


Zdjęcie symboliczne - oznakowanie szlaku na powalonym drzewie. Upadek.


To już na wysokości Puszczykowa. Jeszcze długo nie da się tędy przejechać...


Good bikes!


Kategoria 20-50

Sienna

d a n e w y j a z d u 32.52 km 27.00 km teren 02:19 h Pr.śr.:14.04 km/h Pr.max:59.90 km/h Temperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1200 m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Niedziela, 20 czerwca 2010 | dodano: 22.06.2010

Dzień po przejechaniu trasy mega na maratonie, przyszedł czas na dalszą eksplorację Masywu Śnieżnika i zapoznanie się (w części) z tym, co jeżdżą najtwardsi z najtwardszych – tj. pętlą giga.

Zmęczone i dotlenione organizmy wołały o regenerację, tak że zwlekliśmy się dosyć późno. W efekcie niestety znowu nie udało nam się spotkać z Kłosiem, który szalał na szlaku już od bladego świtu:). Cóż, do 3 razy sztuka...

Ruszyliśmy od razy mocno w górę, mozolnie wspinając się do budki pod Czarną Górę drogą trawersującą stoki narciarskie.


W tle Czarna Góra


Nadjeżdża Dun

Od budki bardzo malowniczym szlakiem czerwonym przez Żmijowiec do rozstaju pod schroniskiem.


Wheeler w środowisku naturalnym

Tam szybka decyzja – jedziemy do schroniska na herbatkę, niby blisko ale ponad 100 m. wyżej. W schronisku zagadują nas turyści („a skąd Panowie tutaj na rowerach wjechali?”) oraz inni kolarze, w tym pan rocznik ’48. Jechał co prawda mini, ale i tak ogromny szacun.

My jesteśmy ponad 2 razy młodsi ale jazda jest litanią narzekań na przeróżne bóle. U mnie znowu odzywa się kręgosłup ale jeszcze gorsze jest kłucie w prawym kolanie.

Ze schroniska lecimy (dosłownie) z powrotem do rozstaju i stamtąd dalej w dół trasą giga. Około 5 km. szybkiego zjazdu po bruku, wtf! Ręce mdleją, tricepsy błagają o litość, nawet nie chcę myśleć co czuł tutaj Rodman jadąc na sztywnym widelcu. Uff, wreszcie wypłaszczenie i zakręt w prawo pod górę. Jeszcze chyba nigdy tak się nie cieszyłem z końca zjazdu, he he.

Kręcimy mocno zielonym szlakiem, po osiągnięciu małej przełęczy zaczyna się genialny widokowo trawers zachodniego zbocza Śnieżnika. Droga przytulona jest do stromego zbocza i prowadzi praktycznie w poziomie. Po lewej super panoramka gór Bialskich oraz masywów po czeskiej stronie, widać szczyt Gerlacha (ponad 1600).


Rzeczona panoramka na pętli giga

Płaska część trasy kończy się dość nagle a my niemalże spadamy w dół, obłędnie szybkim zjazdem szerokimi i bezpiecznymi szutrami aż do Kamienicy. Prędkość cały czas w okolicach 55 km/h, jedyna niepewność to skośne przepusty ale położone są tutaj wyjątkowo równo.

Ogólnie, z tego co mogę stwierdzić na podstawie własnego przejazdu i mapy, 30 km giga było relatywnie łatwe, bez technicznych fragmentów czy podchodzenia. Ten kto jechał mega w Międzygórzu, na pewno zaliczył esencję tego maratonu. Choć oczywiście podjazdy, nawet szutrowe, inaczej się ocenia mając już w nogach 50 km i ponad 2 tys. w pionie....

Ponieważ jest już dosyć późno, w Kamienicy skracamy sobie nieco pętlę giga i niebieskim szlakiem przebijamy się do Kletna, na wysokość parkingu pod Jaskinią Niedźwiedzią. Do domu już blisko, wjeżdżamy asfaltem na Janową Górę. Podjazd robię wyjątkowo siłowo, ostatni kilometr na stojąco i na twardym przełożeniu.

Na górze czekam sobie na Duna, czekając aż tętno wróci do normy. Gdy dojeżdża, pocieszam go, że teraz to już będzie właściwie tylko z górki, równym asfaltem, ale żeby uważał bo na dole jest ostry zakręt w lewo. Wszystko jasne. Ruszam pierwszy, pozycja aero i juhuu. Już w dolnej części zjazdu wyprzedza mnie Dun. Oj trochę za szybko (ja mam 55 km/h)... Nie ma sensu krzyczeć „Hamuj!”, przy tym świście powietrza i tak nie usłyszy. Chłopak tez już się pokapował, że przegiął, słyszę ostre hamowanie i widzę jak go ustawia w poślizgu, wpierw prawą, potem lewą stronę i tak, na wciąż jeszcze konkretnej wiksie, znosi na betonową rynienkę na poboczu. Ułamek sekundy i Dun jest w powietrzu, po czym przelatuje przez mały nasyp i znika mi z oczu. Wygląda to tyleż groźnie, co komicznie. Podbiegam i patrzę, że siedzi sobie, pięknie wkomponowany w wykop pod budowę murku.
O tak:


Widzę, że nic mu nie jest, poza drżeniem prawej nogi, zapewne efekt szoku. Upewniam się czy aby na pewno wszystko ok. i już nie mogę powstrzymać brechtu. To też pewnie reakcja na pierwszy stres, że mógł konkretnie przp....lić. Całe szczęście, że ten murek jeszcze niedokończony.
Rower też wychodzi praktycznie bez szwanku – tylko skrzywiona kierownica, którą udaje się wyprostować bez rozwalenia sterów. Uff....

Jedziemy dalej, jeszcze mały podjazd i zjazd przez łączkę i jesteśmy przy kwaterze.

Wyszedł naprawdę udany wyjazd. W sumie około 100 kilometrów przez 2 dni i, orientacyjnie, 3300 w pionie. Do tego świetne towarzystwo, pyszne jedzenie i super atmosfera. Dzięki Dun!

Good bikes!


Kategoria 20-50

Z deszczem w kotka i myszkę

d a n e w y j a z d u 51.68 km 35.00 km teren 02:07 h Pr.śr.:24.42 km/h Pr.max:39.20 km/h Temperatura:19.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Wtorek, 15 czerwca 2010 | dodano: 15.06.2010

Pętla i pętelka w okolicach Strzeszynka i j.Kierskiego. Na mnie lekko pokropiło ale po powrocie do miasta widziałem kałuże jak po większej ulewie. Jakoś nie mogłem się dzisiaj zmusić do bardzo mocnego ciśnięcia. Lubię szybko jeździć ale nie chcę być niewolnikiem średniej.
Mijałem po drodze JPBike'a i (chyba) Jarka Drogbasa. Też raczej w nastrojach pogaduchowych, a może akurat rozjazd robili:)

Mam rozterki czy nie zmienić dystansu na giga w Międzygórzu. Tam jest fajnie, nie ma dużo błota ani jakichś bardzo trudnych technicznie odcinków. Jutro jest ostatni dzień, żeby to zrobić w miarę bezboleśnie finansowo. Obaczym...

Good bikes!


Kategoria 20-50

XC

d a n e w y j a z d u 44.35 km 32.00 km teren 02:04 h Pr.śr.:21.46 km/h Pr.max:38.20 km/h Temperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Sobota, 12 czerwca 2010 | dodano: 12.06.2010

Dziś miałem ochotę raczej na Cross Country. Odżałowałem 2 połowę Korea - Grecja oraz 1 połowę Argentyna - Nigeria i ruszyłem.

Na północ. Wpierw szlak nadwarciański (w pełni przejezdny ale widać, że częściowo był pod wodą (!), niska roślinność obumarła, wygląda to dość strasznie), podjazd do Radojewa i dalej drogą poligonową do Moraska. Tutaj się wyżyłem na fajnych singlach w rezerwacie meteorytów i w lasku sucholeskim.

Na koniec jeszcze Cytadela. Pochwalę się, że wjazd przy amfiteatrze zrobiłem już za pierwszą próbą. Chociaż moim zdaniem nie jest to najtrudniejszy podjazd w okolicy. Jest bardzo stromy ale w sumie w miarę łatwy technicznie, bez korzeni, kamieni czy nachylenia bocznego. No chyba, że mówimy o czymś innym:)

Good bikes!


Kategoria 20-50

Uzarzewo

d a n e w y j a z d u 46.00 km 30.00 km teren 01:57 h Pr.śr.:23.59 km/h Pr.max:45.60 km/h Temperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:wheeler
Wtorek, 8 czerwca 2010 | dodano: 09.06.2010

Uff... ciepło. Jakoś tak ciężko mi się kręciło dziś, nie mogłem wejść na obroty.
Przez Maltę do Uzarzewa trasą poznańskiego maratonu, a tam po zjeździe w Katarzynkach odbiłem w prawo, przejechałem na drugą stronę Cybiny i przez Gruszczyn wróciłem nad j. Swarzędzkie. Taki skrót - bez całej pętli giga:)

Ciekawe warunki - czasem błoto, czasem piach...

Goodbikes!


Kategoria 20-50