Po powodzi
d a n e w y j a z d u
37.06 km
25.00 km teren
01:37 h
Pr.śr.:22.92 km/h
Pr.max:34.50 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:wheeler
Wreszcie, po długiej przerwie, wybrałem się nadwarciańskim na południe, wzdłuż Warty do Puszczykówka.
Szczerze mówiąc, myślałem, że będzie lepiej. Powódź wyrządziła spore spustoszenia. Za wertepami na wysokości fabryki w Luboniu odpuściłem. Dałoby się przejechać ale nie chciałem uwalić siebie i roweru śmierdzącym szlamem.
Właśnie - smród! Towarzyszył mi właściwie na całej trasie, do tego roje komarów, masakra!
Na szlak wróciłem tam gdzie jest odcinek nowej kostki wzdłuż starorzecza. Potem, po wjechaniu w las, wcale nie było lepiej. Wszędzie tam, gdzie szlak przecina wpadające do Warty strużki leży pełno powalonych drzew (woda podmyła piaszczyste skarpy). Pierwszy mostek ma przechylenie boczne 45 stopni i ledwo stoi. Drugi mostek leży rozwalony i... wzdłuż rzeczki. Na drugą stronę przeszedłem po zwalonym drzewie.
Ogólnie, raczej słabo to wygląda. Wróciłem już ścieżką wzdłuż głównej drogi, przez Łęczycę i Luboń, starając się jechać 28-30 km/h pod mocny wmordewind.
A najgorsze jest to, że coś robi cyk. Cyk cyk cyk, coraz częściej i coraz głośniej. Podejrzewam, że support jest do wymiany - w końcu ponad 12 tys. km przekulał...
No i nóżka też się jeszcze nie do końca zregenerowała po górskiej eskapadzie.
Tutaj dało się przejechać ścieżką wydeptaną w lesie po prawej stronie. Jak robiłem fotkę uj...ły mnie 3 komary.
Koło 2 mostka. Pełno powalonych drzew a na ścieżce, o dziwo, świeży piasek naniesiony przez rzekę.
Zdjęcie niestety nieostre ale widać co zostało z mostka.
Zdjęcie symboliczne - oznakowanie szlaku na powalonym drzewie. Upadek.
To już na wysokości Puszczykowa. Jeszcze długo nie da się tędy przejechać...
Good bikes!
Kategoria 20-50
komentarze