josip prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

MTB

Dystans całkowity:13875.16 km (w terenie 10271.49 km; 74.03%)
Czas w ruchu:709:37
Średnia prędkość:19.46 km/h
Maksymalna prędkość:71.00 km/h
Suma podjazdów:68803 m
Maks. tętno maksymalne:190 (100 %)
Maks. tętno średnie:172 (90 %)
Suma kalorii:183534 kcal
Liczba aktywności:339
Średnio na aktywność:40.93 km i 2h 05m
Więcej statystyk

Bikecrossmaraton Stęszew

d a n e w y j a z d u 64.60 km 60.00 km teren 02:20 h Pr.śr.:27.69 km/h Pr.max:64.80 km/h Temperatura:32.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:538 m Kalorie: 2681 kcal Rower:Bestia
Niedziela, 28 sierpnia 2016 | dodano: 29.08.2016

Taa.. ukończyłem i to moje największe osiągnięcie na tym maratonie. Ale po kolei.

Po ostatnich dość mocno, jak mi się wydaje, przepracowanych tygodniach i zwyżce formy, na którą wskazywały wyniki na segmentach Stravy, ustawiłem się buńczucznie niemal w pierwszym rzędzie. Tuż obok takich koni jak Hubert Semczuk czy Bartek Kołodziejczyk.
Co prawda, rozgrzewka nie nastrajała optymistycznie - ciężko wchodziło mi się na obroty w tym upale, czułem też się najzwyczajniej w świecie niewyspany. To z kolei efekt dusznej nocy, tremy przedstartowej (niedługo 100 startów stuknie a ja wciąż zasnąć nie mogę, he he), no i dzidziusia, który budzi się jednak dość wcześnie:)

Tak czy inaczej, miałem nadzieję, że adrenalina zrobi swoje i podczas ścigu będzie dobrze. No i było, przynajmniej do czasu. Początek bardzo mocno, ciut zostałem na okrutnie wybijającej z rytmu tarce, ale potem udało się przesunąć do przodu w okolice 30 miejsca open. Co więcej, czołówka cały czas niemal w zasięgu wzroku na dłuższych prostych (co potwierdza też pierwszy międzyczas na 18-tym kilometrze - traciłem około minuty). Podejrzewam, że oni z kolei zaczęli ospale i nikt się nie rwał do dyktowania tempa w tej ekstremalnej temperaturze sięgającej 32 stopni.

Na terenowym podjeździe pod wodociągi odkrywam, że z tyłu mam do dyspozycji tylko kilka przełożeń, a najlżejszy bieg to 18 ząbków. Później sprawdziłem, że to po prostu poluzowała się nowa, zamocowana 10 dni temu linka. To przynajmniej już wiem, że nawet nie ma co próbować wjeżdżać Janosika w siodle. Dobrze, że chociaż młynek z przodu działa.

Tempo cały czas mocne, szarpane, grupka się rozrywa, to znów zjeżdża z powrotem. Ze znajomych rozpoznaję Arka Susia i Wojtka Biskupa. Ja jeszcze w okolicach Kociołka czuję się ok, jednak niedługo później, już na Pierścieniu, Wojtek Biskup, który wcześniej wydawało się odpadł, po dojściu do grupki wychodzi na jej czoło i dokręca okrutnie na zjeździe. I jakoś nie mogę dospawać,w dodatku łańcuch przeskakuje też na najniższych biegach (badylek się wkręcił). Chwila i zostaję sam. Po jakichś 2 kilometrach dochodzi mnie mocna czwórka, w której jedzie 2 z czołówki z Agrochestu (chyba mieli jakiś defekt), jak również Jacek Paszke.

Podczepiam się, ale daję radę tylko jakieś 5 kilometrów. Krótko po wjechaniu na drugą pętlę czuję, że muszę zejść z roweru i usiąść w cieniu. Tak też robię. Jestem pewien, że to koniec maratonu dla mnie. Siadam, popijam z bidonu, ucinam sobie pogawędkę o odwodnieniu z facetem, który tam akurat zdjęcia robił i obserwuję kilka przejeżdżających grupek. Po kilku minutach (dokładnie 6:20 jeśli wierzyć Stravie) wstaję i wsiadam na rower. Facet się pyta czy mi nie pomóc wrócić do miasteczka rowerowego, a ja mu odpowiadam, ze nie trzeba, bo wracam na trasę:)

Kręcę wpierw samotnie, potem przed Jarosławieckim dochodzi mnie jakiś pociąg (z Jackiem Swatem m.in.), ale mnie nie wyprzedzają, tylko się wiozą na kole. Zrywam ich pierwszy raz w Puszczykowskich Górach, ale potem mam dłuższy postój na bufecie w celu nalania wody do bidonu i posilenia się arbuzem (boję się, żeby mnie znowu nie odcięło). Na Pożegowskiej uciekam po raz drugi, a potem od Janosika ładne współpracując z jednym gościem dochodzimy i przeganiamy jeszcze paru zawodników. Tempo jest znowu wyścigowe, czyli kryzys minął.

Końcówka, moc znów jest ze mną
Końcówka, moc znów jest ze mną © Josip
Na mecie jednak finisz przegrywam gdyż, jak zwykle, zacząłem go zbyt wcześnie.
Kończę mimo wszystko zadowolony z przezwyciężenia słabości. I nawet wynik nie jest taki tragiczny, biorąc pod uwagę te "przygody" na trasie.

Open: 57/111 (103 ukończyło)
M3: 18/37 (33 ukończyło)
Czas: 2:26:18
Strata do zwycięzcy Open (H. Semczuk) - 24 minuty
Strata do zwycięzcy M3 (K. Orlik) - 17 minut

A przy makaronie spotkałem dawno niewidzianego Jacgola, miłe to:)


Good bikes!


Kategoria 50-100, Maraton, MTB

Bikecrossmaraton Suchy Las

d a n e w y j a z d u 61.60 km 45.00 km teren 02:18 h Pr.śr.:26.78 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:459 m Kalorie: 2571 kcal Rower:Bestia
Niedziela, 7 sierpnia 2016 | dodano: 08.08.2016

No proszę, nie taki ten Suchy Las płaski - prawie 500 metrów w pionie wyszło.
Zadowolony jestem - tym razem nie przespałem startu, nie traciłem na zjazdach (dokręcałem!) i nie miałem odcięcia.
Większość trasy przejechana w mocnych grupkach, gdzie udawało się szarpnąć od czasu do czasu, czy też dać zmianę (co dokumentują zdjęcia poniżej).
Byłoby jeszcze lepiej gdybym nie zjechał tak zachowawczo schodów koło pałacu w Biedrusku na drugiej pętli (hamowałem między każdą sekcją), co poskutkowało tym, że paru z czuba grupki mi uciekło, a ja zostałem w tzw. "chasing group", momentami 1-osobowej:).

Fajna trasa, ciekawie było zwłaszcza we wspomnianych już okolicach pałacu w Biedrusku oraz kawałek dalej, na hopkach w pobliżu starego cmentarza. Dobrze, że org zrezygnował z odcinka terenowego przez poligon skoro tam kałuże o głębokości pół metra były. I w sumie na asfalcie nie było nudo, skoro lecieliśmy tam 45 km/h.

Teamowa frekwencja tym razem ciniutka - oprócz mnie zjawił się tylko Duda.

Open: 26/130 (138)
M3: 5/38

Czas: 2:18:40
Strata do zwycięzcy Open (Hubert Semczuk): 15:18
Strata do zwycięzcy M3 (Krzysztof Orlik): 9:55

Nad Altanką, ledwo się zmieściłem w zakręt:)
Nad Altanką, ledwo się zmieściłem w zakręt:) © Josip

Leading the pack
Leading the pack © Josip

Z przodu jest najbezpieczniej
Z przodu jest najbezpieczniej © Josip


Good bikes!



Kategoria 50-100, Maraton, MTB

Bikecrossmaraton Mosina

d a n e w y j a z d u 55.40 km 53.00 km teren 01:54 h Pr.śr.:29.16 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:433 m Kalorie: kcal Rower:Bestia
Niedziela, 19 czerwca 2016 | dodano: 21.06.2016

Ale szybki ten maraton, chyba jeszcze nigdy, nawet w Łopuchowie, nie byłem tak krótko na trasie mega. Było jeszcze szybciej niż rok temu, bo org zrezygnował z odcinka XC wokół wieży widokowej.
Start tym razem wreszcie z pierwszego sektora, ale niestety raczej z jego tylnych rewirów. Do tego nienawidzę nerwówki na "honorowym" zjeździe w tłoku, więc zanim zaczął się start ostry byłem w drugiej połowie stawki. Dlatego na Pożegowskiej właściwie całość pocisnąłem na stojąco i na szczycie zameldowałem się 33, jak poinformował mnie, jadący znów dystans dla.., tj mini - Dawid:)
Na zjeździe wyprzedził mnie Arek Suś, który gnał w dół jak szalony na swoim fullu i niestety nie byłem w stanie utrzymać jego tempa.
W ogóle było dość nerwowo, bo jeden gość z Thule centralnie przede mną wykąpał się w kałuży niczym hipopotam, mało się nie utopił:), a ja musiałem mocno wyhamować, żeby go ominąć.

Natomiast po przecięciu Greiserówki uformowała się 6-osobowa grupka, w której jechał też JPBike i tak pocisnęliśmy niemal całą pętlę aż do okolic j. Góreckiego, gdzie doszło nas jeszcze 2. A przed samym Janosikiem stał Krzychu i podziwiał swojego opuchniętego kciuka. Gdy nas zobaczył. to stwierdził, że pokazanie mocy teamowym kolego jest jednak ciekawsze i kontynuował jazdę.


Początek 1 podjazdu Skrzynecką na Osową Górę. Za chwilę przystąpię do ataku:)

Na Skrzyneckiej zaatakowałem, Krzychu poprawił i tak we 2 uciekliśmy grupce. Niestety za cińki jestem, żeby dać wartościową zmianę na płaskim i w efekcie grupka doszła nas przed nawrotką koło drogi wojewódzkiej na Mosinę. Potem za długo wyszedłem na czoło podczas podjazdu w stronę Puszczykowskich Gór, za co zapłaciłem chwilową bombą i naprawdę niewiele brakowało, żebym odpadł na żółtym szlaku koło Leśniczówki. Dospawałem tylko siłą woli, bo w girach już wata była straszna. Dobrze też, że akurat wtedy Krzychu zszedł ze zmiany:).

Na 'tarce' koło Trzebawia tempo wyraźnie siadło, zaczęły się jakieś szachy. Dopiero na Pierścieniu zaczęliśmy znów kręcić mocniej, a decydujący atak poszedł oczywiście na zjeździe. A ja znów jak dupa przyspałem - tu miniowiec, tam wyrwa w drodze i zrobił się dystans. Czterech zawodników, w tym JPBike'a, udało mi się jeszcze dojść i przejść ale pozostała część grupki (razem z Krzychem) już mi za bardzo odjechała. Tak że wbieg na Janosika i podjazd Skrzynecką nie przyniósł już zmian w klasyfikacji. Na metę wjechałem na 37 miejscu ze stratą nieco ponad 8 minut do zwycięzcy open (Przemysław Mikołajczyk).

Czas: 1:54:27
Open: 37/124
M3: 16/43
Strata do zwycięzcy M3 (Radek Lonka): 06:59



Ogólnie nie jest źle, punktów do generalki sporo. I to na pewno nie był mój najlepszy dzień, wiem, że mogę pojechać mocniej. Przez kiepską pogodę i bark czasu za mało pojeździłem w tygodniu, a z kolei dzień przed wyścigiem za ostro.
Patrząc na wyniki - do 21 zawodnika straciłem poniżej 2 minut, z czego zdecydowaną większość na 1 pętli (strata pozycji na starcie honorowym + omijanie hipopotama, he he), czyli nawet taka pozycja była, powiedzmy, w zasięgu. Dalej jest już przepaść...


Good bikes!


Kategoria 50-100, Maraton, MTB

Objazd Kierskiego

d a n e w y j a z d u 40.30 km 30.00 km teren 01:39 h Pr.śr.:24.42 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:126 m Kalorie: kcal Rower:Bestia
Czwartek, 5 maja 2016 | dodano: 18.05.2016

Mocny trening z atakiem na niemal każdy znany mi KOM po drodze. Dwa zdobyłem, ale niestety kolejne 2 się nie zliczyły, nie wiedzieć czemu. Napisałem do Stravy, żeby je ręcznie spasowali, ale do dziś dostaję tylko odpowiedzi w stylu "Thank you for your patience..":).
Czyli delikatnie dają mi do zrozumienia, że albo wykupię wersję Premium, albo mogę się bujać, he he.


Good biikes!


Kategoria 20-50, MTB

Morasko i Umultowo

d a n e w y j a z d u 31.00 km 25.00 km teren 01:17 h Pr.śr.:24.16 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:149 m Kalorie: kcal Rower:Bestia
Wtorek, 3 maja 2016 | dodano: 18.05.2016

Technikaliów nigdy dość, tym bardziej, że nawet glebę udało mi się tym razem zaliczyć. Trochę to wina słabych hamulców (do wymiany!), ale mimo wszystko.


Good bikes!


Kategoria 20-50, MTB

Bikecrossmaraton Chodzież

d a n e w y j a z d u 56.30 km 50.00 km teren 02:28 h Pr.śr.:22.82 km/h Pr.max:52.60 km/h Temperatura:17.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:801 m Kalorie: kcal Rower:Bestia
Niedziela, 1 maja 2016 | dodano: 02.05.2016

No, tym razem bez awarii i większych przygód, jeśli nie liczyć bidonu zgubionego na pierwszej pętli i odnalezionego na drugiej.
Forma jest przyzwoita, a popracować muszę nad wytrzymałością (wyraźnie mniej pary w nogach od połowy drugiego kółka, końcówka na oparach) oraz prędkością na zjazdach (tam najwięcej tracę!). I właśnie nawet nie nad techniką tylko nad przełamaniem się by nie hamować,  ba - dokręcać! Czyli w sumie nic nowego. Niemal identyczne odczucia miałem blisko rok temu po Wyrzysku.

Na starcie oczywiście znowu zostałem troszkę z tyłu, ale na szczęście szybko zaczynał się asfaltowy podjazd, gdzie dogoniłem grupkę, w której jechali m.in JPBike i Arek Suś. Na Gontyńcu trochę się to wszystko porozciągało i w efekcie zostaliśmy sami z Jackiem, by razem ładnie współpracując (a i niekiedy szarpiąc:) ) przejechać pół wyścigu. Na ponownych stromych i baaardzo szybkich zjazdach z tej góry Jacek mi odjechał, a ja się jeszcze zatrzymałem po bidon.

Bidon zgubiłem, to muszę brać wodę na bufetach
Bidon zgubiłem, to muszę brać wodę na bufetach © Josip

Następnie lekka bomba i chyba ze 2-3 osoby mnie przegoniły. Na ostatnim bufecie chwytam banana i trochę odżywam. Dogania mnie Hulaj i we dwóch dochodzimy Szymona Konickiego. Wychodzę na czoło i ciągnę peletonik pod wiatr (po co?). Chłopaki nie dają zmiany i w efekcie dochodzi nas mocna trójka z M. Hałajczak, G. Napierałą i jakimś młodym. Podczepiam się. Na 2 kilometry przed metą widzę koszulę Jacka jakieś 50 m przed nami. Niestety Jacek też nas widzi:) i przyspiesza. Ostatni podjazd. To jest ten moment żeby zaatakować, urwać się z grupki i spróbować dogonić Jacka. Niestety, nie mam już  z czego. Co więcej na zakręcie w piachu przyblokowuje mnie dublowany miniowiec i to grupka mi odchodzi na 10 metrów. W tym stanie to niekończące się 10 metrów..
No i nici z finiszu. Wjeżdżam na metę na zasłużonym 75 miejscu:), 18 sekund za Jackiem.

Ostatnie metry przed metą, mam dość
Ostatnie metry przed metą, mam dość © Josip

Trasa - poezja, esencja nizinnego MTB. Jak dla mnie fajniejsza nawet niż Wyrzysk.

Open: 75/170 (157 ukończyło)
M3: 32/61 (56 ukończyło)
czas: 2:28:50
Strata do zwycięzcy open: 28 minut
Strata do zwycięzcy M3: 20 minut

Strata do kolegi z samochodu:) : 14 minut (chapeaus bas, Krzychu!)



Good bikes!


Kategoria 50-100, Maraton, MTB

Przepałka

d a n e w y j a z d u 34.10 km 20.00 km teren 01:28 h Pr.śr.:23.25 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:133 m Kalorie: kcal Rower:Bestia
Sobota, 30 kwietnia 2016 | dodano: 02.05.2016

Nie wiem czy nie trochę za ostro na dzień przed maratonem. No ale trudno, nóżkę trzeba było przepalić, a w piątek się nie wyrobiłem.
Support mi tak strzela, że oszaleć można. Ponieważ to press fit, to na bank trzeba będzie go wymienić.



Kategoria 20-50, MTB

Vitosha

d a n e w y j a z d u 20.30 km 8.00 km teren 01:17 h Pr.śr.:15.82 km/h Pr.max:58.00 km/h Temperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:642 m Kalorie: kcal Rower:Bestia
Wtorek, 26 kwietnia 2016 | dodano: 02.05.2016

Tak jest - rowerem po Bułgarii, czyli coś czego jeszcze nie było:) Takie delegacje to ja lubię!
Wszystko dzięki uprzejmości kolegów z pracy, którzy zorganizowali tę wycieczkę, użyczyli roweru (29er na XT!), kasku, a nawet butów spd. Sam wypad może nie był zbyt długi (wyruszaliśmy po pracy, dopiero przed 19), ale i tak wystarczyło, żebym się przekonał jak genialne jest położenie Sofii pod kątem treningów kolarskich. Miasto jest dosłownie przytulone do potężnego masywu Vitosha, a ścieżka MTB, na której co roku rozgrywany jest 100-kilometrowy maraton zaczyna się jeszcze w granicach miasta. Zresztą co tu dużo mówić - wystarczy spojrzeć na track ze Stravy poniżej. 650 metrów w pionie na jakichś 9-10 kilometrach podjazdu.

Trochę pechowo trafiliśmy z pogodą - było zimno (4 stopnie jak zjeżdżaliśmy), a po opadach dzień wcześniej od wysokości 1100 m. zalegał już śnieg. Nie są to najlepsze warunki na jazdę w krótkich spodniach i letnich rękawiczkach, a tylko taki ekwipunek zabrałem ze sobą z Poznania. Palce miałem tak zgrabiałe, że nie byłem w stanie odblokować telefonu i zrobić fotek:(



Good bikes!


Kategoria 20-50, Góry, MTB

Do Szreniawy

d a n e w y j a z d u 56.70 km 40.00 km teren 01:50 h Pr.śr.:30.93 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:222 m Kalorie: kcal Rower:Bestia
Sobota, 23 kwietnia 2016 | dodano: 02.05.2016

Tak mi od tygodnia chodziło po głowie, żeby tam ponownie zawitać, bo mi się KOM na segmencie podjazdowym niezbyt wyśrubowany wydawał. No i teraz jest już ciut bardziej wyśrubowany:)
Początek i końcówka w deszczu, ale przecież kolarstwo to nie jest sport dla miękkich ludzi.


Good bikes!


Kategoria 50-100, MTB

Katarzynki z kumplami

d a n e w y j a z d u 50.00 km 35.00 km teren 01:55 h Pr.śr.:26.09 km/h Pr.max:60.00 km/h Temperatura:12.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:200 m Kalorie: kcal Rower:Bestia
Czwartek, 21 kwietnia 2016 | dodano: 02.05.2016

Bodaj pierwszy trening w grupie w tym roku. Ale za to od razu towarzystwo było doborowe - Krzychu i dawno niewidziany Kuba.
Ustawka na Olszaku, dalej Swarzędzkie, Gortatowo, Uzarzewo, Katarzynki i powrót nad Maltę, bo już się ciemno i chłodno robiło.
Po drodze jakieś KOMy wpadły, ale za długo to się nimi nie nacieszyłem, he he. No może poza Antoninkiem.

Dystans wpisuję z Holuxa bo Strava w telefonie miała jakąś zawiechę
.
Super wypad, dzięki!


Good bikes!


Kategoria 20-50, MTB