Góry
Dystans całkowity: | 3034.75 km (w terenie 1888.90 km; 62.24%) |
Czas w ruchu: | 191:45 |
Średnia prędkość: | 15.90 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.80 km/h |
Suma podjazdów: | 55415 m |
Maks. tętno maksymalne: | 182 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 147 (77 %) |
Suma kalorii: | 30744 kcal |
Liczba aktywności: | 78 |
Średnio na aktywność: | 39.41 km i 2h 27m |
Więcej statystyk |
Borówkowa Góra
d a n e w y j a z d u
54.10 km
25.00 km teren
02:57 h
Pr.śr.:18.34 km/h
Pr.max:54.10 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1270 m
Kalorie: kcal
Rower:wheeler
Trasa:
Sienna - Przełęcz Puchaczówka - Kąty Bystrzyckie - Radochów - Lądek Zdrój - Lutynia - Borówkowa Góra - Orłowiec - Lądek Zdrój - Stronie Śląskie - Sienna.
Nie będzie mnie za 6 dni na maratonie w Złotym Stoku, więc chciałem chociaż częściowo poczuć smak tego, co stracę. Zrobiłem jeden z trudniejszych fragmentów trasy - od Lądka przez Lutynię i Borówkowa Górę (najwyższy punkt wyścigu, 900 m. npm.) do Przełęczy Różaniec. Muszę przyznać, że podjazd na Borówkową jest wymagający (stromy, z korzeniami) ale wjechałem go w siodle, do czego motywowali mnie dopingiem liczni turyści na szlaku. Na szczycie bufet w postaci czeskiego piwka z beczki:) od przesympatycznego pana Ivana. Zjazd jak dla mnie dość trudny - techniczny i z kamerdolcami. W kilku miejscach sprowadziłem. Może na maratonie bym się odważył ale dzisiaj byłem sam i bez ratowników w pobliżu lub pod telefonem.
Ogólnie warunki na dziś są świetne, amatorzy błotnych kąpieli mogą być rozczarowani:)
Zrobiłem parę fotek ale nie mam tu blutufa, więc wrzucę je pewnie dopiero we wtorek. [edit: fotki poniżej]
Ścigant i ryzi pivo z hor czyli wszystko jasne:)
Wieża na Borówkowej (przynajmniej miałem czas zrobić takie zdjęcie)
Ten fragment zjazdu nie wyglądał zbyt zachęcająco... Na szczęście dało się te błotne wertepy ominąć lasem.
Track: (tak mniej więcej, bo nie wszystkie szlaki widać z satelity:))
Good bikes!
Kategoria Góry, 50-100
Góry
d a n e w y j a z d u
11.00 km
9.00 km teren
00:44 h
Pr.śr.:15.00 km/h
Pr.max:49.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:wheeler
Nie mogłem się oprzeć. Mała pętelka po przyjeździe w ostatnich promieniach zachodzącego słońca, to jest to!
Parę technicznych zjazdów, fragment trasy bikechallenge z 2010.
Good bikes!
Kategoria Góry, <20
Bieganie (również na nartach)
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:-10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Tym razem tzw. bieg dookoła Warty:-) Czyli wpierw przez Park Jana Pawła, przecinam Drogę Dębińską i dobiegam do wału przeciwpowodziowego. Wałem do Hetmańskiej, przebiegam przez most i lecę na północ drugim brzegiem, pod Os. Piastowskim aż do Mostu Królowej Jadwigi. Przed stacją paliw znowu odbijam na wał i tak zataczam pętlę. Potem jeszcze raz do Hetmańskiej, gdzie tym razem odbijam na zachód by następnie wzdłuż Drogi Dębińskiej i przez wspomniany już park wrócić do domu.
Znowu 45 minut jak w pysk strzelił. Szacuję, że dystans to około 8-9 km.
Wszystko fajnie tylko kolana mnie bolą, i jeszcze ścięgno w lewej nodze nad Achillesem. Tylko mi nie mówcie, że to przez wagę bo mi wszyscy w rodzinie każą przytyć:-)...
A propos rodziny, to Święta spędziłem u wujka w górach. Oprócz świetnego jedzenia, wina, śledzika, wódeczki, a nawet whiskey, udało się też na szczęście zrobić coś w duchu sportowym. W niedzielę 3 godziny na zjazdówkach - jeżdżenie non stop, góra - dół. I od razy zauważyłem efekty treningów z przysiadami, spokojnie zjeżdżam całą trasę przy mocnym wyciskaniu z krawędzi, bez zatrzymania. Minusem był niemożliwy ziąb, na górze wyciągu temperatura dochodziła do -15 i wiało, więc przemarzłem do cna.
Za to w poniedziałek i we wtorek wybraliśmy się na rekreacyjne biegówki, tak 1,5 - 2 h. Mimo raczej spokojnego tempa, o marznięciu w tym sporcie nie może być mowy a widoki są genialne (zdjęcia wrzucę później). Podobnie jak o tłumach, konkretniej - nie spotkaliśmy nikogo. A wszystkie te atrakcje są za darmo! Naprawdę mam więcej radochy z biegówek. Do zjazdówek musiałbym mieć przede wszystkim pusty stok, a to się już, niestety, praktycznie nie zdarza. Jest tłoczno i niebezpiecznie, bo ludzie na carvingach jeżdżą szybko, choć nie do końca potrafią (a wydaje im się, że umieją).
Tak więc jutro chyba się przejadę do Decathlona i na giełdę sprzętu używanego rozejrzeć się co mają i za ile.
Zimy w Poznaniu ostatnie takie piękne (i długie), że aż żal marnować okazje do pośmigania klasykiem bądź łyżwą:-).
Szczęśliwego Nowego Roku!, gdybyśmy się już nie pisali:-)
Kategoria Góry, Forrest Gump
Maraton MTB Głuszyca 2010
d a n e w y j a z d u
65.87 km
58.00 km teren
04:40 h
Pr.śr.:14.12 km/h
Pr.max:52.70 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:wheeler
Sprzęt udało się naprawić. W sobotę zawiozłem rower do Kłodzka i tam w serwisie Profi praktycznie na miejscu (rower odebrałem po godzince) właściciel wymienił mi kasetę oraz środkową tarczę z przodu. Do tego musiał dosztukować łańcuch bo okazało się, że za bardzo go skróciliśmy:). Za robociznę w tempie ekspres wziął 25 zeta!! A części też jakieś tańsze - np. kaseta Deore 80 PLN. Naprawdę punkt godny polecenia.
Na sam maraton w niedzielę dotarłem bez problemów ale potem jakoś się grzebałem ze sprawdzeniem numerka, kupnem wody, przebraniem itd. W efekcie przy sektorach byłem na 10 min. przed startem i ustawiłem się prawie na samym końcu kolejki. Na szczęście początek był inny niż w zeszłym roku - długi (9 km) i szeroki podjazd, z początku asfalt potem szuter. Konsekwentnie przebijałem się do przodu, mijając co najmniej kilkudziesięciu kolarzy i kolarek, samemu praktycznie nie będąc wyprzedzanym. I akurat kiedy pomyślałem, żeby może troszkę zwolnić i nie szarżować tak już na starcie, kilka koszulek przed sobą dostrzegłem znajomą sylwetkę. To Dun!:) I to by było na tyle jeśli chodzi o uspakajanie tempa, he he.
Doszedłem go, chwilkę pogadaliśmy, po czym zaczął się zjazd, na którym ten urodzony downhillowiec natychmiast mnie łyknął. Potem widziałem jak na drodze wysypanej tłuczniem wchodzi w zakręt w stylu iście żużlowym przy 50 km/h, starając się ominąć jakąś kraksę. Bogu dzięki udało mu się. W ogóle to był chyba najbardziej niebezpieczny zjazd całego maratonu - niby łatwy, ale przez to bardzo szybki a peleton jeszcze się nie zdążył odpowiednio przerzedzić.
Potem tak się jeszcze z Dunkiem tasowaliśmy, że ja jego na podjazdach a on mnie na zjazdach, ale gdy wjeżdżałem z powrotem do Głuszycy po pierwszej pętli już go za mną nie było...
Cały czas czułem się dobrze - o niebo lepiej niż rok temu. Podjechałem w siodle stromizny pod Sokolec (koło masztu) oraz pod schronisko Orzeł. Niestety, za 4 bufetem (początek pętli z Koziego Sadła) na raczej niegroźnym zjeździe zaliczyłem bardzo nieprzyjemną glebę. Przednie koło złapało uślizg w żlebie poulewowoym i wpadłem w jakieś badyle. Poharatałem sobie twarz i ręce oraz boleśnie stłukłem przyczep dwugłowego w prawej nodze. W sumie nie ból był najgorszy (adrenalina znieczula), tylko uraz psychiczny. Potem trudniej mi się było przełamać na zjazdach. Nawet na asfalcie od Przełęczy Jugowskiej w dół jechałem zachowawczo i sporo osób mnie przegoniło. A potem jeszcze ten mityczny podjazd po płytach, rzeczywiście można się było na plecy obalić, he he.
Najgorszy fragment dla mnie do Wielka Sowa - podjazd i zjazd po kamieniach i korzeniach są za trudne tak dla mnie, jak i dla mojego roweru. Sporą część pokonałem tam z niestety z buta, dużo tracąc szczególnie na zjeździe.
W ogóle gdzieś tak od 55 kilometra, to już mocno tęskniłem za metą:).
Sporo radochy sprawił mi ostatni zjazd przez łąkę. Zaskakujący był brak zaskakującej mety w krzakach, jak w ubiegłym roku. Zamiast tego, nawrót pod górkę i jeszcze 500 m. podjazdu, ku mojemu zaskoczeniu, oczywiście:).
Podsumowując:
1. Bez 2 zdań najtrudniejszy maraton w tym roku.
2. Ze swojego występu jestem zadowolony ale w końcówce kryzys był.
3. Organizacja bez zarzutu - nawet kilometry prawie się zgadzały:)
4. Atmosfera super - dużo dobrej karmy miedzy ludźmi.
5. Pogoda dopisała.
6. Fajnie było.
Wyniki oficjalne:
Czas: 4:44:47
Miejsce open: 154/447 startujących
Miejsce M2: 79/173 startujących
Good bikes!
Kategoria Góry, Maraton, 50-100
Sienna dzień 5 - test
d a n e w y j a z d u
11.50 km
7.00 km teren
00:56 h
Pr.śr.:12.32 km/h
Pr.max:60.20 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:wheeler
Łańcuch szosowy na 114 ogniw skróciłem, a właściwie skrócił go mój wujek za pomocą szlifiarki (spiłował nity i wyjął sworznie).
Zrobiliśmy tak, żeby miał taką samą ilość ogniw jak stary łańcuch, ale że jest mniej wyciągnięty, to jest nawet trochę krótszy.
Gdy już przestało padać, wybrałem się na test. I... bez zmian, wciąż nie da się jechać, łańcuch ślizga się po kasecie i całkowicie odmawia współpracy. Czy to możliwie, żeby kaseta była tak zjechana i to na wszystkich koronkach? Nawet na tych, których poza górami b. rzadko używam.
Zrezygnowany, założyłem stary (też przeskakujący) łańcuch i delikatnie, bez stawania na pedałach, pojechałem pod przekaźnik i stamtąd trochę zszedłem i trochę zjechałem czerwonym szlakiem, czyli trasą wtorkowego Sudety Bike Challenge.
Jutro coś muszę zrobić z tym napędem, bo w takim stanie start w Głuszycy jest bez sensu:(
Mimo wszystko good bikes!
Kategoria Góry, MTB szosami, <20
do serwisu w Bystrzycy
d a n e w y j a z d u
26.30 km
0.00 km teren
01:09 h
Pr.śr.:22.87 km/h
Pr.max:63.60 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:wheeler
Tak, jak postanowiłem dzień wcześniej, wybrałem się do sklepu rowerowego w Bystrzycy Kłodzkiej w sprawie przeskakującego łańcucha.
Wpierw 2 kilometry podjazdu na Przełęcz Puchaczówka, potem 6 kilometrów w dół do Idzikowa, następnie znów 2 kilometry w górę i przez Kamienną oraz Nowy i Stary Waliszów dotarłem do Bystrzycy.
Okazało się, że mechanik właśnie wyszedł i wróci jutro:). Z łańcuchów 9-cio rzędowych mieli tylko 1, do tego oznaczony jako road za 45 zeta. Firmy nie kojarzę, napisali tylko, że compatible with schimano. Pomyślałem, że do domu jakoś dojadę a najwyżej w domu skrócę. Trochę się namęczyłem z założeniem go na zębatki, ale w końcu się udało.
Akurat zaczęło mżyć a ja zadowolony wsiadłem na rower. I... przeskakuje jak głupie, nie da się w ogóle jechać pod jakimkolwiek obciążeniem. W grę wchodzi tylko jazda z górki lub toczenie się w dół. A ja do domu mam zdecydowanie pod górkę. Do tego zaczyna lać:( Zrezygnowany dzwonię po wóz serwisowy i idę mu naprzeciw na obwodnicę...
CDN
Kategoria Góry, MTB szosami
Sienna dzień 3
d a n e w y j a z d u
31.70 km
25.00 km teren
02:17 h
Pr.śr.:13.88 km/h
Pr.max:57.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:wheeler
Tym razem zdecydowanie terenowo.
Wczoraj zrobiłem sobie dzień przerwy, który poświęciłem na czyszczenie napędu (szorowanie koronek kasety, kąpiel łańcucha w wodzie z płynem). Efekt: wszystko chodzi gorzej niż przedtem, głośniej, a najgorsze jest to, że łańcuch zrywa pod dużym obciążeniem:(. Potwierdza się stara dobra zasada: po pierwsze nie grzebać:).
Na początek, tradycyjnie już, pod górkę - dla rozgrzania mięśni. Wjazd na Przełęcz Puchaczówka a stamtąd trasą wczorajszego etapu Sudety Bike Challenge czerwonym szlakiem przez szczyty Pasiecznika i Wilczyńca i w dół do Konradowa. Od Konradowa baaardzo ostry podjazd do Marcinkowa, dobrze ponad 300 m. w pionie na 5 kilometrach.
Ostatni fragment to jazda niczym po połoninie i takie widoczki w nagrodę:
Z Marcinkowa ponownie podjazd na Puchaczówkę, ale od drugiej strony. Jeszcze raz fragment trasy etapówki, po czym w prawo ostro w dół do asfaltówki i przez przełęcz na Janowej Górze do domu.
Ogólnie nie mój dzień raczej, dwie niegroźne gleby i jakoś tak ciężko się kręciło. Przez zrywanie łańcucha 2 razy boleśnie uderzyłem się kolanem o kierownicę, co zniechęcało mnie do mojego ulubionego stylu jazdy pod górkę - na stojąco. Jutro muszę podjechać do serwisu w Lądku lub Bystrzycy.
Good bikes!
Kategoria Góry, 20-50
Sienna dzień 2
d a n e w y j a z d u
51.00 km
11.00 km teren
02:35 h
Pr.śr.:19.74 km/h
Pr.max:57.30 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:wheeler
Wysokość początkowa i końcowa: 750 m. npm.
Minimalna wysokość: 430 m. npm
Maksymalna wysokość: 1005. npm.
Wyjechałem popołudniu, około wpół do 6. Wpierw dla rozgrzewki podjazd na przełęcz na Janowej Górze, potem w dół do Stronia. Na niebie zbierają się ciemne chmury. Może nie będzie padać - myślę, chociaż wiem, że będzie. Gdy skręcam na Bielice, zaczyna mżyć. Przede mną 14 km wpierw łagodnego, potem coraz mocniejszego podjazdu. W Nowym Gierałtowie mżawka przechodzi w deszcz, fuck!
Dostrzegam wiatę przystanku i chowam się pod nią czekając aż się przejaśni:)
Na horyzoncie rzeczywiście jakby się przejaśnia i deszcz trochę słabnie. Ponieważ robi mi się zimno, ruszam dalej, pod górkę, żeby się rozgrzać:) Ostatnie 5 km do Bielic robię stojąc na pedałach. Ta wioska to już niemal koniec świata, kończy się tu asfalt a w górę prowadzi szlak m. in. do schronu gdzie za komuny spotykały się polska i czeska opozycja. Szutrowa ścieżka jest nieziemsko stroma, z trudem podjeżdżam, by po jakimś pół kilometra zdać sobie sprawę, że źle jadę. Zjeżdżam z powrotem i tym razem trafiam już na odpowiedni szlak.
I tak szutrem, poprzecinanym błotem w miejscach zrywki drewna, pnę się 7 kilometrów na Przełęcz Suchą.
Na górze droga krzyżuje się z fantastycznym, wąskim asfaltem, wijącym się niemal po poziomicy na wysokości jakichś 1000 m.
Wychodzi wieczorne słońce oświetlając grań gór po czeskiej stronie:
Po 2 km dojeżdżam do przełęczy. Stąd czeka mnie zjazd Drogą Marianny. Kamienistą i nierówną jak piorun. Dart 3 kompletnie nie daje rady i znów cieszę się, że nie mam sztucznej szczęki:).
W końcu docieram do Starej Morawy i stąd asfaltem lecę w dół do Kletna. Jeszcze tylko 7 kilometrów podjazdu koło nieczynnej kopalni uranu i znów jestem na Janowej Górze.
Do domu wracam na krótko przed zmrokiem. That was close:)
Trasa:
Sienna - Janowa Góra - Stronie - Nowy Gierałtów - Bielice - Przełęcz Sucha - Stara Morawa - Bolesławów - Kletno - Janowa Góra – Sienna
Good bikes!
Kategoria Góry, 20-50, MTB szosami
Sienna dzień 1
d a n e w y j a z d u
37.86 km
10.00 km teren
01:52 h
Pr.śr.:20.28 km/h
Pr.max:66.80 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:wheeler
Trasa: Sienna – Janowa Góra – Sienna – Janowa Góra – Kletno – Stara Morawa – Stronie Śląskie – Janowa Góra – Sienna – Przełęcz Puchaczówka – Przekaźnik telewizyjny na Czarnej Górze – Przełęcz Puchaczówka – Sienna.
Wysokość początkowa: 750 m npm.
Wysokość minimalna: 450 m. npm.
Wysokość maksymalna: 1105 m. npm.
Wysokość końcowa: 750 m. npm.
Pierwszy dzień mojego zgrupowania w górachJ. Wieczorne kręcenie w dzień przyjazdu.
Na razie na kołach mam Kendy Karmy więc do połowy tygodnia zamierzam robić głównie asfalty. Tym bardziej, że ostatnio trochę padało i w terenie jest dużo błota.
Aż sam jestem zdziwiony jak dobrze mi się podjeżdża i jaką wykręciłem średnią. Obiecujące. Ani razu nie wrzuciłem na żółwika a nachylenie podjazdów dochodzi tu momentami do 20%.. Staram się trzymać rady Kłosia – w końcu na średniej tarczy jedzie się szybciej, więc po co redukować?J
Droga prowadząca od Przełęczy Puchaczówka na przekaźnik (około 5 km) była kiedyś asfaltem. W tej chwili jest w takim stanie, że kwalifikuje się na teren, są całe odcinki pełne dziur gdzie po asfalcie nie ma nawet śladu....
CDN
Good bikes!
Kategoria MTB szosami, Góry