50-100
Dystans całkowity: | 16090.11 km (w terenie 9566.44 km; 59.46%) |
Czas w ruchu: | 695:22 |
Średnia prędkość: | 23.05 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.80 km/h |
Suma podjazdów: | 69073 m |
Maks. tętno maksymalne: | 187 (98 %) |
Maks. tętno średnie: | 172 (90 %) |
Suma kalorii: | 172581 kcal |
Liczba aktywności: | 255 |
Średnio na aktywność: | 63.10 km i 2h 44m |
Więcej statystyk |
Bikecrossmaraton Mosina 2015
d a n e w y j a z d u
55.40 km
53.00 km teren
01:55 h
Pr.śr.:28.90 km/h
Pr.max:44.70 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:330 m
Kalorie: 2182 kcal
Rower:Bestia
Czas: 1:55:21
Open: 30/154
M3: 6/61
Strata do zwycięzcy open (P. Górniak): 6:27
Strata do zwycięzcy M3 (R. Szturo): 4:16
Ale szybki maraton! Gdyby nie runda honorowa za samochodem, podejrzewam, że średnia wyszłaby powyżej 30 km/h i to pomimo wbiegania 2 razy na ściankę, czyli tzw. Janosika oraz w sumie blisko 350 m. przewyższenia. Może nie jest to imponująca wartość, ale mimo wszystko znacznie więcej niż np. w takim Łopuchowie.
Ogień był od samego startu ostrego czyli podjazdu ul. Pożegowską na Osowę Górę, który miał na celu rozciągnięcie stawki. Udało mi się tam przebić gdzieś ze środka stawki do całkiem mocnego pociągu prowadzonego przez Marka Witkiewicza.
Niestety za dużo było na tym maratonie płaskich, autostradowych odcinków przez las i w połowie pętli grupka składająca się początkowo z 5 osób urosła do blisko 40! Było w niej mnóstwo znajomych, tak z teamu (JPBike, Młodzik), jak i z konkurencji (Arek Suś, Janusz Przybysz, Mateusz Hermatowski, Piotr Walczak, Jan Dymecki i wielu innych).
Rozerwało się to wszystko dopiero na Janosiku i podjeździe ul. Skrzynecką, zaatakowałem i zostawiłem większość rywali z tyłu, dodatkowo doszła nas wtedy czołówka, która wcześniej pogubiła trasę. Niezły chaos się tam swoją drogą zrobił - widzę, że na półmetku byłem 20-ty ze stratą nieco ponad minuty do 2-ego, którym był... Krzychu Miężał!:)
Na drugiej rundzie cały czas dobrze mi się kręciło, ponownie zaatakowałem na podjeździe za Spalarnią, Kasia Majewska poprawiła i... odjechaliśmy grupce! We dwoje doszliśmy kolejnych 2 zawodników ale pech chciał, że znowu zaczęła się przelotówka żółtym szlakiem. Na długiej prostej nie mieliśmy szans, tym bardziej, że za nami została jeszcze jedna grupa z czołówki, która dociągnęła do nas resztę.
Za Jarosławieckim popełniłem błąd jadąc za bardzo z tyłu peletonu. Wpierw, na tarce, koło puścił Młodzik. Dospawałem, ale z trudem, bo było pod wiatr. Chwilę później, już na Pierścieniu, Arek Suś trochę zaspał i z 1 grupki zrobiły się 2, a ja niestety w tej drugiej.
Cisnęliśmy potem jak szaleni po zmianach z gościem z BikeTopu ale dystans, jakieś 100 m., się nie zmniejszał.
Po przecięciu czerwonego szlaku nad Góreckie rozpocząłem kolejny atak i do samej mety już praktycznie nie usiadłem w siodełku:).
Udało się w efekcie odskoczyć od mojej grupki i przejść 3 przede mną, ale mojego głównego celu - czyli nie dać się objechać żadnej kobiecie:) - już nie zrealizowałem. Zabrakło 13 sekund.
W teamie byłem drugi. Do Krzycha straciłem 2:55, do pudła w kategorii 5 sekund mniej. Strata do zwycięzców rekordowo mała, ze względu również na to pogubienie się czołówki, Fajnie, będzie dużo punktów do generalki:)
Swoją drogą, szacunek dla nich - Paweł Górniak na pierwszym międzyczasie był 97, a i tak wygrał. Czyli to jednak nie jest tak, że pierwsi rzuszają, to i pierwsi są na mecie...
Początek ostatniego podjazdu ul.Skrzynecką - ten mały punkcik w tle to ja. Na mecie byłem przed nimi:) © Josip
Sięgam do głębokich rezerw, oczywiście moja ulubiona pozycja podjazdowa:) © Josip
Good bikes!
Kategoria 50-100, Maraton, MTB
Wycieczkowo z tatą
d a n e w y j a z d u
50.10 km
25.00 km teren
02:36 h
Pr.śr.:19.27 km/h
Pr.max:38.50 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 86 m
Kalorie: 2241 kcal
Rower:Bestia
Dojazd i powrót z Rusa mocniej. Wycieczka bardzo fajna, odkryliśmy urokliwą polną drogę łącząca Dziadoszańską z Minikowem. I znaleźliśmy też jeden ogródek z piwem:) Aa, na koniec jeszcze trochę XC na Cycie sobie zaliczyłem.
Good bikes!
Kategoria 50-100, MTB, MTB wycieczka
Teamowy obajzd maratonu w Mosinie
d a n e w y j a z d u
78.00 km
65.00 km teren
03:11 h
Pr.śr.:24.50 km/h
Pr.max:42.50 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:303 m
Kalorie: 3254 kcal
Rower:Bestia
Ustawka z Jackiem na wiadukcie nad autostradą w Luboniu. Stamtąd Nadwarciańskim na miejsce zbiórki z resztą ekipy przy wieży na Osowej Górze. JP zapodał mocne tempo ale to był tylko przedsmak tego, co miało nas czekać później. Ja dałem zmianę tylko na pierwszych kilometrach i na podjeździe na Osową, gdzie troszkę się ścigaliśmy z jakimś szosowcem.
Na górze czekali już na nas Krzychu, Waza i Duda. Po krótkich pogaduchach i pamiątkowym zdjęciu, ruszyliśmy na tytułowy objazd. Od razu poszedł ogień i niczym na maratonie trzeba było dokręcać na zjeździe, żeby się utrzymać w grupce. Jacek najwyraźniej wziął sobie do serca mój niewinny wpis na FB o tempie wyścigowym:) Niestety, po kilku kilometrach złapało nas oberwanie chmury. Miałem nawet moment zwątpienia i chciałem już wracać, jako że byliśmy akurat na drodze do Wir. Ostatecznie dałem się jednak namówić na kontynuację i oczywiście nie żałuję. Zresztą, po chwili przestało padać, a za Greiserówką było już praktycznie sucho.
Jechaliśmy zatem dalej mocnym tempem, aż do ścianki na górce saneczkowej, którą udało mi się wjechać za drugą próbą i dalej do podjazdu ul. Skrzynecką. Po ściance nie miałem już pary na atak na KOMa i musiałem się zadowolić tylko zdobyciem premii górskiej:) Ale co się odwlecze..
Wróciliśmy zatem na Osową i stamtąd każdy udał się już w swoją stronę, z tym, że my z Jackiem pojechaliśmy razem tą samą drogą, którą przybyliśmy. Pech chciał, że drugi raz złapał nas deszcz i chyba po raz pierwszy jechałem po zwykle suchym jak pieprz i piaszczystym Nadwarciańskim w błocie, kałużach i grząskim runie.
Zmarzłem i przemokłem ale sił zostało sporo do samego końca, pomimo ciężkiego treningu. To cieszy. Ciekawe na ile to zasługa konkretnej porcji makaronu, jaką zjadłem na godzinę przed wyjściem? Sprawdzę za tydzień, he he.
Dzięki wszystkim za wspólną zabawę. Było jak zwykle świetnie, taki trening w grupie to jednak więcej daje niż samotne jeżdżenie. No i weselej jest!
Good bikes!
Kategoria 50-100, MTB
Zielonka
d a n e w y j a z d u
51.50 km
35.00 km teren
02:00 h
Pr.śr.:25.75 km/h
Pr.max:38.20 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:192 m
Kalorie: 2113 kcal
Rower:Bestia
Bez większej weny. Równo, dość mocno ale bez interwałów, krajoznawczo.
Na wysokości Dziewiczej coś mnie natchnęło, żeby zamiast robić kółka XC pokręcić dalej do Tuczna. Z kolei w Ludwikowie odbiłem na Pławno i dalej Murowaną. Powrót standardowo przez Biedrusko i Nadwarciańskim.
Good bikes!
Kategoria 50-100, MTB
Kamionki i Borówiec
d a n e w y j a z d u
56.50 km
30.00 km teren
02:12 h
Pr.śr.:25.68 km/h
Pr.max:37.80 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:136 m
Kalorie: 2321 kcal
Rower:Bestia
Gorąco i sucho, opróżniłem 2 bidony 0,7 l.
W terenie dużo piachu, na asfalcie trochę dmuchało, więc w efekcie spokojny rozjazd stał się momentami całkiem ciężkim treningiem.
Good bikes!
Kategoria 50-100, MTB, MTB szosami
Nie dla KOMów człowiek jeździ
d a n e w y j a z d u
51.10 km
35.00 km teren
02:19 h
Pr.śr.:22.06 km/h
Pr.max:41.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:240 m
Kalorie: 2096 kcal
Rower:Bestia
Wpierw Cyta z Młodym, naprawdę daje chłopak radę:) Potem Nadwarciańskim do Radojewa, gdzie zaatakowałem KOMa i czuję, że go zdobyłem. Niestety, się nie zliczyło po raz kolejny. Chyba mój Holux nie jest do końca kompatybilny ze Stravą, ale co tam - patrz tytuł:)
Z Radojewa przebitka na Morasko, tam 2 podjazdy po belkach wzięte z blatu i myk fajnym singlem do Złotnik, skąd do domu zrobiłem sobie trening szosowy, bo taką miałem akurat chęć:)
Nie powiem, całość weszła mi dziś w nóżki.
Good bikes!
Kategoria 50-100, MTB, MTB szosami
Bikecrossmaraton Wyrzysk 2015
d a n e w y j a z d u
63.40 km
55.00 km teren
02:41 h
Pr.śr.:23.63 km/h
Pr.max:46.10 km/h
Temperatura:22.0
HR max:172 ( 90%)
HR avg:155 ( 81%)
Podjazdy:809 m
Kalorie: 2600 kcal
Rower:Bestia
Tak, jak napisałem w poprzednim wpisie - dojazd na miejsce z Krzychem i Zbyszkiem. Poszło sprawnie więc mieliśmy jeszcze czas na porządną rozgrzewkę. Wreszcie!
Dzięki temu od razu zobaczyłem poprawę po starcie i tym razem nie zostałem z tyłu na pierwszych kilometrach. Do lasu wjechałem zaraz za Krzychem a przed innym teamowym kolegą - Jackiem.
Krzychu jednak był dzisiaj poza zasięgiem i dość szybko mi się oddalił na długim podjeździe na Bukową Górę, ja natomiast zostałem w grupce ze starymi znajomymi z maratonów, tj. JP, Arkiem Susiem, Rafałem Tomasiewiczem, Tomkiem Urbanowiczem i jeszcze kimś z Biketop oraz z Celfastu.
Tempo było mocne ale dawałem radę, szczególnie na podjazdach udało mi się parę razy atakować z tyłu pociągu na jego przód. Problemem było to dlaczego zostawałem z tyłu? Ano właśnie - zjazdy. To jest niestety element do poprawy bo tam strasznie tracę (np. sprawdziłem na Stravie, że najdłuższy zjazd maratonu z Bukowej Góry do asfaltu pokonałem w 4 min, tracąc aż 30 s. do Jacka i Arka!).
W efekcie tracę wszystko to, co wypracuję na podjazdach, zostaję z tyłu i potem muszę spawać na płaskim, nierzadko pod wiatr. A to kosztuje sporo sił.
Sił, których potem zabrakło gdy np. będący naprawdę w gazie JP wykorzystał atak jakiegoś młodego charta z Agrochestu i zabrał się z nim. Całe szczęście, że nie zareagował też nikt inny z naszej grupki (właściwie to ja byłem wtedy już jakieś 20 m. za nią), która w międzyczasie powiększyła się o Piotra Niewiadę i Mateusza Mroza (doszliśmy go!) i jakimś cudem dałem radę po raz kolejny dociągnąć.
Ale akcja teamowego kolegi naprawdę maratony świata:)
Drugą pętlę przejechałem w większości z Tomkiem Urbanowiczem i tu znowu ja dyktowałem tempo na podjazdach, po czym on z łatwością mnie doganiał i trochę odjeżdżał gdy było w dół. Raz nawet na mnie poczekał, no siara:)
Generalnie poziom się teraz zrobił tak wysoki i wyrównany, że nie można ani na moment zluzować korby, bo albo się odpadnie albo cię zaraz dojdą ci za tobą. Pamiętam, że parę lat temu dłuższy dystans to była taka bardziej przygoda, radość z samego ukończenia, itp., przynajmniej w moim wykonaniu. Teraz jest wyścig i nap!@#$%anka od startu do mety. I co? I lubię to:)
Na jakieś paręnaście kilometrów przed metą poczułem, że może mnie zaraz odciąć i zwolniłem żeby wziąć żela, odpadając w efekcie od grupki, w której jechał właśnie T. Urbanowicz i 2 mocnych, którzy nas doszli i zapodali mordercze tempo (widzę po wynikach, że jeszcze kilka osób do mety wyprzedzili). Ja z kolei przeszedłem paru, którzy widocznie przesadzili na pierwszej pętli, m.in. Marka Replińskiego.
No więc zostałem sam na ostatnie 10 km z zadaniem, żeby już się nie dać nikomu wyprzedzić. Łatwo nie było, bo widziałem jakieś gargamele za sobą na dłuższych prostych:) ale się udało.
Ze startu jestem generalnie zadowolony bo było mocno od samego początku i jednak udało się uniknąć grubszej bomby a spadek mocy w 3 godzinie wysiłku to normalna rzecz. Sprzęt nie zawiódł, gleby nie było więc jest ok. Tylko na tych zjazdach się muszę przełamać, to z Jackiem powalczę:) Zresztą dziś dużo nie zabrakło - 1:18 i raptem 1 miejsce w kategorii..
Trasa - poezja, bez wątpienia najbardziej wymagający maraton w Wielkopolsce. Widokowo też jest genialnie, inna sprawa, że nie bardzo jest kiedy te pejzaże podziwiać (patrz wyżej).
czas: 2:41:39
Open: 37/116
M3: 18/45
Strata do zwycięzcy M3 (Rafał Szturo): 21:37
Wyrzysk - samotne kilometry przed metą © Hanna Olszańska
Z Wazą na mecie, arbuzy w przeciwieństwie do makaronu, były zjadliwe © Hanna Olszańska
Good bikes!
Kategoria 50-100, Maraton, MTB
Kostrzyn MTB Maraton
d a n e w y j a z d u
51.80 km
40.00 km teren
01:54 h
Pr.śr.:27.26 km/h
Pr.max:43.90 km/h
Temperatura:13.0
HR max:180 ( 94%)
HR avg:162 ( 85%)
Podjazdy:288 m
Kalorie: 2106 kcal
Rower:Bestia
Wreszcie było tak jak powinno być. Może poza początkiem, który tradycyjnie wyszedł słabo w moim wykonaniu i potem musiałem gonić. No i dogoniłem:) Była moc na podjazdach, nie traciłem tym razem na zjazdach (jest poprawa) i sił starczyło do samego końca na ucieczki, ataki i wygrany finisz. Zabrakło 9 sekund do takiego np. Marka Witkiewicza i niewiele ponad 2 min. do pudła w M3. Na pocieszenie zostało pudło szerokie, niestety nie starczyło mi czasu ani cierpliwości by doczekać do dekoracji (niezły chaos tam panował, swoją drogą).
Trasa fajna - szybka ale z fragmentami technicznymi i pagórami w PK Promno. Wiatr niemiłosierny, ostatnie kilometry pod wmordewind były męczarnią. Ziiimno..
Dojazd w nader zacnym towarzystwie - z Dudą i przy akompaniamencie zagrzewającej do boju Kultowej klasyki.
Open: 19/81
M3: 6/25
Czas: 1:54:49
Wygrał Bartek Banach (15 minut przede mną).
Czekam na jakieś zdjęcia, bo jak na razie znalazłem tylko jedno z Wazą odbierającym medal w moim imieniu:) (dzięki!).
Good bikes!
Kategoria 50-100, Maraton, MTB
Mocny trening z Krzychem
d a n e w y j a z d u
67.60 km
50.00 km teren
02:49 h
Pr.śr.:24.00 km/h
Pr.max:54.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:326 m
Kalorie: 1565 kcal
Rower:Bestia
Oj, nasz zeszłoroczny team leader szybko odbudował formę:) Wyszedł świetny trening, który naprawdę wszedł w nogi a do tego - super trasa, dobra gadka kiedy akurat na moment zwalnialiśmy i parę KOMów, co - nie ukrywam - też cieszy. Szczególnie ten podjazd od Kociołka na Osową:)
Na koniec mały zonk czyli schodzące powietrze, a nie miałem pompki. Dopompowałem jeszcze na Dębcu (Krzychu miał) ale potem jechałem na postępującym flaku i niemal cały czas na stojaka, żeby odciążyć tylne koło.
Good bikes!
Kategoria 50-100, MTB
Rowerem po Marsie
d a n e w y j a z d u
85.00 km
0.00 km teren
03:19 h
Pr.śr.:25.63 km/h
Pr.max:71.80 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:937 m
Kalorie: 3525 kcal
Rower:
Co tu dużo pisać, szczególnie z perspektywy czasu - po prostu zajebistość do potęgi N:)
Wypożyczyłem sobie karbonową szosę i pomknąłem wgłąb, w górę (i pod wmordepassat) wulkanicznej wyspy Lanzarote. Wrzucam parę zdjęć, które tylko częściowo oddają klimat tego niesamowitego miejsca.
W stronę oceanu i kilfu Famara © Josip
W tyle urokliwe Tinajo © Josip
Początek krainy wulkanów - Timanfaya © Josip
Droga jak z marzeń © Josip
Droga przez Marsa © Josip
La Geria czyli kraina poziomych winorośli © Josip
Kategoria 50-100, Góry, Szosa