josip prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

50-100

Dystans całkowity:16090.11 km (w terenie 9566.44 km; 59.46%)
Czas w ruchu:695:22
Średnia prędkość:23.05 km/h
Maksymalna prędkość:71.80 km/h
Suma podjazdów:69073 m
Maks. tętno maksymalne:187 (98 %)
Maks. tętno średnie:172 (90 %)
Suma kalorii:172581 kcal
Liczba aktywności:255
Średnio na aktywność:63.10 km i 2h 44m
Więcej statystyk

Bikecrossmaraton Chodzież

d a n e w y j a z d u 56.30 km 50.00 km teren 02:28 h Pr.śr.:22.82 km/h Pr.max:52.60 km/h Temperatura:17.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:801 m Kalorie: kcal Rower:Bestia
Niedziela, 1 maja 2016 | dodano: 02.05.2016

No, tym razem bez awarii i większych przygód, jeśli nie liczyć bidonu zgubionego na pierwszej pętli i odnalezionego na drugiej.
Forma jest przyzwoita, a popracować muszę nad wytrzymałością (wyraźnie mniej pary w nogach od połowy drugiego kółka, końcówka na oparach) oraz prędkością na zjazdach (tam najwięcej tracę!). I właśnie nawet nie nad techniką tylko nad przełamaniem się by nie hamować,  ba - dokręcać! Czyli w sumie nic nowego. Niemal identyczne odczucia miałem blisko rok temu po Wyrzysku.

Na starcie oczywiście znowu zostałem troszkę z tyłu, ale na szczęście szybko zaczynał się asfaltowy podjazd, gdzie dogoniłem grupkę, w której jechali m.in JPBike i Arek Suś. Na Gontyńcu trochę się to wszystko porozciągało i w efekcie zostaliśmy sami z Jackiem, by razem ładnie współpracując (a i niekiedy szarpiąc:) ) przejechać pół wyścigu. Na ponownych stromych i baaardzo szybkich zjazdach z tej góry Jacek mi odjechał, a ja się jeszcze zatrzymałem po bidon.

Bidon zgubiłem, to muszę brać wodę na bufetach
Bidon zgubiłem, to muszę brać wodę na bufetach © Josip

Następnie lekka bomba i chyba ze 2-3 osoby mnie przegoniły. Na ostatnim bufecie chwytam banana i trochę odżywam. Dogania mnie Hulaj i we dwóch dochodzimy Szymona Konickiego. Wychodzę na czoło i ciągnę peletonik pod wiatr (po co?). Chłopaki nie dają zmiany i w efekcie dochodzi nas mocna trójka z M. Hałajczak, G. Napierałą i jakimś młodym. Podczepiam się. Na 2 kilometry przed metą widzę koszulę Jacka jakieś 50 m przed nami. Niestety Jacek też nas widzi:) i przyspiesza. Ostatni podjazd. To jest ten moment żeby zaatakować, urwać się z grupki i spróbować dogonić Jacka. Niestety, nie mam już  z czego. Co więcej na zakręcie w piachu przyblokowuje mnie dublowany miniowiec i to grupka mi odchodzi na 10 metrów. W tym stanie to niekończące się 10 metrów..
No i nici z finiszu. Wjeżdżam na metę na zasłużonym 75 miejscu:), 18 sekund za Jackiem.

Ostatnie metry przed metą, mam dość
Ostatnie metry przed metą, mam dość © Josip

Trasa - poezja, esencja nizinnego MTB. Jak dla mnie fajniejsza nawet niż Wyrzysk.

Open: 75/170 (157 ukończyło)
M3: 32/61 (56 ukończyło)
czas: 2:28:50
Strata do zwycięzcy open: 28 minut
Strata do zwycięzcy M3: 20 minut

Strata do kolegi z samochodu:) : 14 minut (chapeaus bas, Krzychu!)



Good bikes!


Kategoria 50-100, Maraton, MTB

Do Szreniawy

d a n e w y j a z d u 56.70 km 40.00 km teren 01:50 h Pr.śr.:30.93 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:222 m Kalorie: kcal Rower:Bestia
Sobota, 23 kwietnia 2016 | dodano: 02.05.2016

Tak mi od tygodnia chodziło po głowie, żeby tam ponownie zawitać, bo mi się KOM na segmencie podjazdowym niezbyt wyśrubowany wydawał. No i teraz jest już ciut bardziej wyśrubowany:)
Początek i końcówka w deszczu, ale przecież kolarstwo to nie jest sport dla miękkich ludzi.


Good bikes!


Kategoria 50-100, MTB

W końcu coś dłuższego

d a n e w y j a z d u 75.80 km 55.00 km teren 03:13 h Pr.śr.:23.56 km/h Pr.max:61.00 km/h Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:398 m Kalorie: 1834 kcal Rower:Bestia
Sobota, 16 kwietnia 2016 | dodano: 19.04.2016

No, to lubię! Blisko 80 km konkretnego napierania w terenie. W sumie, to nawet więcej bo Stravę włączyłem dopiero na Śródce, dokąd dojechaliśmy rodzinnie na mecz Koziołka. Mojego świetnego samopoczucia nie zmienił nawet fakt, że większość trasy pokonałem w mniej lub bardziej zacinającym deszczu. Do domu wróciłem ociekający wodą i błotem.
To dopiero mój pierwszy tegoroczny wypad do WPN - szok, niedowierzanie:)

Good bikes!


Kategoria 50-100, MTB

Po przyczepkę czyli..

d a n e w y j a z d u 53.90 km 30.00 km teren 02:06 h Pr.śr.:25.67 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:6.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:204 m Kalorie: kcal Rower:Bestia
Niedziela, 20 marca 2016 | dodano: 29.03.2016

.. przyjemne z pożytecznym:)
Dojazd przez Rusałkę i Lasek Marceliński (nie byłbym sobą gdybym nie nadłożył drogi i nie przejechał się moim ulubionym singlem). Powrót przez Przeźmierowo i Kiekrz.
Po drodze, na Junikowie, złapał mnie deszczyk, ale na szczęście zbyt mocno nie trzymał:)
Przyczepka okazała się strzałem (dobrze, że nie "szczałem", he he) w przysłowiową dychę. Dziś, po 9 dniach, gdy piszę te słowa - mamy już za sobą 5 wycieczek z Młodym! Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że mu się podoba, co więcej, nie przeszkadza mu nawet błotko na twarzy:) Ewidentnie moja krew!

A Lager Plewiska wygląda dość przygnębiająco... Zapewne przednówkowa aura też odegrała tu pewną rolę, ale patrząc na te rozrastające się bez końca osiedla szeregowców w szczerym polu zaczynam rozumieć co poeta śpiewający o "smutnym jak p..da mieście" miał na myśli. Tylko w tym przypadku są to smutne jak p..da suburbia.




Good bikes!


Kategoria 50-100, MTB

Bikecrossmaraton Łopuchowo 2015

d a n e w y j a z d u 60.60 km 50.00 km teren 02:08 h Pr.śr.:28.41 km/h Pr.max:60.00 km/h Temperatura:17.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:492 m Kalorie: kcal Rower:Bestia
Niedziela, 27 września 2015 | dodano: 30.09.2015

Taa, nic dwa razy się nie zdarza i, jak widać, na pudle można stać tylko raz jednego weekendu:)
A tak na poważnie, to wiadomo, że konkurencja u Gogola jest bez porównania mocniejsza niż na Wiórku-ogórku, więc moim celem (i tak ambitnym) było raczej miejsce w okolicach 30 open i top 10 w kategorii. I można powiedzieć, że do przerwy ten cel udało się zrealizować, ale potem spuchłem - dosłownie i w przenośni.

Początek średni - po pierwsze nie lubię, boję się tłoku na asfalcie przy prędkościach na zjeździe pod 60 km/h. Po drugie, jakoś nie mogłem wejść na obroty po wczorajszym. Koledzy z teamu uciekli do przodu, ale na szczęście udało mi się złapać koło 2 mocnych kolesi i z nimi współpracując doszliśmy wpierw Wazę, a następnie peletonik, w którym jechali m.in. JPBike, Arek Suś, G. Napierała i W. Radomski. Ostatniego aktu spawania dokonałem ja, jadąc dłuższą chwilę na stojąco i to było chyba moje największe osiągnięcie tego dnia.

Grupka była mocna i co chwila ktoś szarpał z przodu, najczęściej Arek i Wojtek. Po kolei gubiliśmy kolejne wagoniki i na półmetku z około 15-17 osób zrobiło się nas 7-9. Aż w końcu, kawałek za sekcją brukową przyszła pora i na mnie. Typowa bomba. Wpierw spadłem na tył stawki, potem pozwoliłem na 10 m. odstępu, 15, 20... odjechali. Zostałem sam, za mną długa prosta i nikogo nie widać. Zatem kręcę sobie spokojnie, odpoczywam i czekam aż mnie ktoś dojdzie. Po paru minutach wreszcie nadjechali, w pociągu m.in M. Zellner i kolarz z Czaplinka. Tu tempo było ciut słabsze, więc stwierdziłem, że mimo kryzysu powinienem z nimi dojechać do mety. Nic z tego. W pewnym momencie zobaczyłem chmarę jakby liści wyrzuconych spod kół, jak podjechałem bliżej zobaczyłem, że to raczej jakieś duże owady (trzmiele?)..nagle słyszę głos gościa pilnującego trasy 'Uwaga, rój rozwścieczonych szerszeni!". W tym samym momencie jeden wleciał mi pod kask przez otwór wentylacyjny, szybko zdjąłem go z głowy ale było za późno. Wpierw lekkie ukłucie a potem ból. Konkretny, pulsujący, niepozwalający się skupić na niczym innym. Muszę zejść z roweru. Siadam sobie pod drzewkiem, wylewam wodę z bidonu na głowę i czekam aż przejdzie. W tym czasie przejeżdżają oczywiście kolejni zawodnicy.

W końcu jestem w stanie wsiąść na rower i jechać dalej, załapuję się nawet do jakiejś grupki, ale niestety łańcuch mi dziwnie zaciąga i 2 razy zakleszcza się pod korbą. No to ewidentnie nie jest mój dzień.
W końcu jakoś tam się dokulałem do mety. Pod koniec nawet troszkę sił odzyskałem i udało mi się uciec na podjeździe 2 gościom, którzy mnie wcześniej doszli.
Po tych przygodach, to nawet się cieszę, że to już ostatni ścig w sezonie:)

W naszym teamie chyba tylko Krzychu (rewelacyjne top 10 open) i Asia byli tego dnia zadowoleni ze swojej jazdy. Natomiast Jacka, Marcina i mnie dopadły mniejsze lub większe kryzysy. Krótko mówiąc - stać nas na więcej:)

Czas: 2:16:47
Strata do zwycięzcy (B. Kołodziejczyk): 22:30
Open: 67/143
M3: 28/45

Dla porównania, na półmetku byłem w grupce na miejscach 33-44 open i 6-11 M3.


Good bikes!


Kategoria 50-100, Maraton, MTB

Michałki 2015 - Mega

d a n e w y j a z d u 58.50 km 55.00 km teren 02:15 h Pr.śr.:26.00 km/h Pr.max:54.70 km/h Temperatura:21.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:377 m Kalorie: kcal Rower:Bestia
Sobota, 19 września 2015 | dodano: 20.09.2015

Mój jubileuszowy, 5-ty start na Michałkach. Tym razem jednak nie jedyny słuszny dystans, tylko mega. Powód? Za mało treningów, a już na pewno takich dłuższych. Zdechłbym. No i wybrałem się na zawody z całą rodziną, więc nie chciałem, żeby na mnie za długo musieli czekać na mecie:)
Start znowu zza trybuny, czyli z czarnej d. Na asfalcie trochę się przebiłem do przodu, ale nie wystarczająco. Po wjeździe w teren ciągle jestem blokowany i muszę uważać, bo wiara wykłada się jak długa, to w błotku, to na piachu. Całe szczęście, że jedzie mi się dobrze, wręcz bardzo dobrze. Na pewno pomogła wymiana tarczy z tyłu, nic mnie nie hamuje. Stopniowo doganiam i zostawiam kolejne grupki, a w nich znajomych, m.in. Blindmana, Dudę, Piotra Kustonia, Jarka Paszczyńskiego czy Staszka Walkowiaka. Ten ostatni jednak nie daje się zgubić. Kilka razy zostawiam go na sztywnym podjeździe ale on zawsze po jakimś czasie mnie dochodzi (wiem, Krzychu, wiem - interwały, he he). Krótko za drugim przejazdem przez moje ukochane Dzierżążno dochodzę też w końcu Młodzika. A zatem z teamowych kumpli został jeszcze tylko Dawid, ale on był tego dnia poza zasięgiem. Na jakieś 20 km przed metą uformował się niezły pociąg, w którym główną lokomotywą był gość w stroju MTB Wieleń. Widać było, że zna każdy zakręt, wie, który tor jazdy wybrać, itp. A zatem siedziałem sobie grzecznie na kole jako drugi wagonik:), tym bardziej, że pierwsze 35 km pojechałem naprawdę ostro i non stop szarpiąc. Od około 45-50 km czułem nadchodzący kryzys i dziękowałem sobie w duchu, że nie wybrałem giga.

Początek szutrówki do mety
Początek szutrówki do mety © Josip

Ostatnia szutrówka to coraz większe dokładania do pieca przez MTB Wieleń i Staszka. Trzymam koło, ale już chyba tylko siłą woli. Prędkość właściwie nie spada poniżej 33-35 km/h. Na kartoflisku odchodzą mi na jakieś 10 m. i już nie daję rady dospawać. Na stadionie jeszcze jeden gość mnie porobił, ale drugie miejsce w teamie udał się obronić przed Młodzikiem.
Na macie zmordowany, ale szczęśliwy, wpadam w objęcia Oli.

Mój czas to 2:15:54. Strata do zwycięzcy (Filip Hasse) niewielka (9 minut), ale miejsce dość odległe - 45/216 Open i 21/75 Open. Widać, że stawka była ciasna i wyrównana.

Znacznie lepiej od mnie spisały się dzieciaki. Oski był 5/41, przegrywając tylko z chłopcami starszymi i na większych kołach (24') a Blanka 9/27. I to w młodzieży upatrywałbym nadziei na rodzinne trofea w najbliższej przyszłości:)

Klasą sam dla siebie był Krzychu, który przyjechał 5-ty open i 3-ci w kategorii na Giga, wykręcając kosmiczny czas 3:54. Za rok wygra!

Pogoda dopisała, atmosfera jak zwykle genialna - Michałki to bez wątpienia mój ulubiony płaskacz sezonu!


Good bikes!


Kategoria 50-100, Maraton, MTB

Dookoła Kierskiego z Radkiem

d a n e w y j a z d u 50.30 km 40.00 km teren 02:13 h Pr.śr.:22.69 km/h Pr.max:46.10 km/h Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:230 m Kalorie: kcal Rower:Bestia
Niedziela, 13 września 2015 | dodano: 14.09.2015

Radek to znajomy, który jeździ mini u Gogola, a nóżkę ma jakby co najmniej mega jeździł:) Tak mnie pięknie rozprowadził na Chojnickiej w Kiekrzu, że aż swój rekord tam poprawiłem o 6 sekund.
Poza tym, to wycisnęliśmy z tereny w okolicach Strzeszyńskiego i Kierskiego tyle, ile się dało. Aa, okazuje się, że fajnym singlem nad jeziorem w Chybach jednak da się przejechać, tylko trzeba olać tabliczkę z napisem: "Teren prywatny". Ogrodzenie na szczęście nie sięga do samego jeziora, bo to byłoby niezgodne z prawem.


Good bikes!


Kategoria 50-100, MTB

Bikecrossmaraton Suchy Las 2015

d a n e w y j a z d u 61.60 km 50.00 km teren 02:26 h Pr.śr.:25.32 km/h Pr.max:49.30 km/h Temperatura:29.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:370 m Kalorie: 2481 kcal Rower:Bestia
Niedziela, 9 sierpnia 2015 | dodano: 09.08.2015

Coś ten Suchy Las pechowy jest dla mnie - jak nie pogubię trasy, to mam kapcia albo.. poluzuje mi się zacisk tylnego koła. Tak, właśnie taki szkopuł trafił mi się dzisiaj. Co ciekawe, to samo zdarzyło mi się na ostatnim czwartkowym treningu z Krzychem i wtedy założyliśmy, że po prostu przy wyjmowaniu roweru ze stojaka pod sklepem musiałem gdzieś zahaczyć i odkręcić motylek. Cóż, widać to coś poważniejszego.
Zdarzyło się to już na 7-mym kilometrze trasy. Tak więc, mimo, że naprawa nie trwała długo (pewnie około 2 minut) zdążyło mnie w tym czasie wyprzedzić z 40-50 osób i oczywiście straciłem kontakt z mocną grupką. Potem goniłem, goniłem ale mimo odrobienia jakichś 30 pozycji i tak wynik jest marny. Widzę po międzyczasach, że szczególnie dużo straciłem na drugiej pętli. Tak to jest jak się nie ma do kogo podczepić, tylko samemu ciągnie się jakieś ogony. Albo to może po prostu efekt słabszej dyspozycji w tym upale. Albo tarcia tylnego hamulca, co odkryłem już na mecie, że tarcza była dziwnie gorąca (żadnych zjazdów w końcówce) a koło za szybko się zatrzymuje bo zakręceniu korbą.
Cóż, na pocieszenie zostaje wygrany finisz z dwóją zawodników, których jako jedynych nie udało mi się zgubić po ich wcześniejszym dogonieniu.
Słaba frekwencja znajomych ProGoggli. Na mega pojawili się tylko Młodzik (bardzo ładny wynik, włożył mi blisko 7 minut, brawo) i Jasskulainen (też mnie oczywiście objechał). Z kolei na mini wystartował niezłomny Zbyszek:)

Czas: 2:26:12
Strata do zwycięzcy open (B. Kołodziejczyk) i M3 (R. Szturo) - około 23-24 minut. Dużo..
Open: 65/126 (108 ukończyło)
M3: 19/42 (36 ukończyło)

Good bikes!


Kategoria 50-100, Maraton, MTB

Przez poligon

d a n e w y j a z d u 54.20 km 35.00 km teren 02:00 h Pr.śr.:27.10 km/h Pr.max:36.60 km/h Temperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:273 m Kalorie: 2064 kcal Rower:Bestia
Sobota, 1 sierpnia 2015 | dodano: 07.08.2015

I znowu się segment na Nadwarciańskim nie zliczył. Wtf?



Kategoria 50-100, MTB

Wiórek z Markiem

d a n e w y j a z d u 54.60 km 35.00 km teren 02:24 h Pr.śr.:22.75 km/h Pr.max:48.60 km/h Temperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:195 m Kalorie: 1258 kcal Rower:Bestia
Wtorek, 30 czerwca 2015 | dodano: 30.06.2015

Trochę pogadalim, trochę pokręcilim, a Marek zaliczył tyleż efektowne co w skutkach niegroźne OTB na piaszczystej ściance przy Łabędzim Szlaku:).


Good bikes!


Kategoria 50-100, MTB