josip prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2013

Dystans całkowity:908.57 km (w terenie 285.50 km; 31.42%)
Czas w ruchu:31:27
Średnia prędkość:25.14 km/h
Maksymalna prędkość:62.80 km/h
Suma podjazdów:1000 m
Maks. tętno maksymalne:180 (94 %)
Maks. tętno średnie:162 (85 %)
Suma kalorii:8400 kcal
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:45.43 km i 1h 57m
Więcej statystyk

Szosowa pętelka

d a n e w y j a z d u 43.04 km 0.00 km teren 01:23 h Pr.śr.:31.11 km/h Pr.max:43.60 km/h Temperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kolarzówka
Czwartek, 13 czerwca 2013 | dodano: 13.06.2013

Przez Starołękę i Wiórek do Rogalinka, dalej Puszczykówko, Łęczyca, Wiry, Komorniki i przez Luboń, Świerczewo do domu. Całkiem przyjemnie tylko duchota straszna, sporo szoszonów mijałem.

Po drodze zajechałem jeszcze do Eurobike'u z kołem od ścigacza bo niestety bębenek Novateca do reszty się rozleciał. Zamówiłem nowy ale będzie dopiero next thursday (jak dobrze pójdzie) więc ze Złotowa raczej nici:( i szykuje się bliższa znajomość z szosą przez najbliższy tydzień, eh..


Good bikes!


Kategoria 20-50, Szosa

Rozjazd do Katarzynek

d a n e w y j a z d u 41.70 km 35.00 km teren 01:48 h Pr.śr.:23.17 km/h Pr.max:37.80 km/h Temperatura:21.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lover
Wtorek, 11 czerwca 2013 | dodano: 11.06.2013

Tempo raczej w średniej strefie, chwilami trochę mocniejszych depów.

Josip vs Podjazd w Gortatowie - 1:2. Za trzecim razem się udało. Podstawowa trudność tam to trzymanie toru jazdy bo koło ucieka na boki w koleiny, siłowo nie jest aż tak wymagający.

Zachód słońca przed 21, lubię to:)

Coraz gorzej mi strzela kaseta na młynku od piasty.. Trzeba będzie wymienić ale pewnie samego młynka nie dostanę więc grubsza sprawa się szykuje:( A może ktoś ma jakieś nie do końca zajeżdżone i w miarę lekkie używane tylne koło na sprzedaż? Nie chcę już za dużo inwestować w Meridę bo mi 29-er na sezon 2014 zaczyna chodzić po głowie:)

P.S. Dodałem kilka fotek do relacji z tyj Kargowyj:)


Good bikes!


Kategoria MTB, 20-50

Kaczmarek Electric Kargowa

d a n e w y j a z d u 52.00 km 51.00 km teren 02:20 h Pr.śr.:22.29 km/h Pr.max:39.60 km/h Temperatura:26.0 HR max:180 ( 94%) HR avg:162 ( 85%) Podjazdy: m Kalorie: 1950 kcal Rower:Lover
Niedziela, 9 czerwca 2013 | dodano: 10.06.2013

Dojazd do Kargowej w towarzystwie najwspanialszej kibicki:) przebiegł wyjątkowo sprawnie i szybko więc mam luz. Idąc do biura zawodów po zipy spotykam Kłosia już w rynsztunku bojowym i mój luz zaczyna się szybko ulatniać.

Myślę sobie jednak, że mam sektor 1, gdzie większość i tak jest silniejsza od mnie, więc nie ma co się spinać. Pojechałem jeszcze na porządną 4-kilometrową rozgrzewkę z paroma sprintami. Do sektora wjeżdżam na 10 min. przed startem. Stoję pod koniec stawki, obok mnie widzę co najmniej 2 mocnych zawodników – Marka Witkiewicza i Szymona Gabryelczyka z GPAET, z którym zamieniam kilka słów.

Po starcie staram się trzymać obu w/w i dzięki temu wyprzedzam sporo osób na pierwszym podjeździe w piaskownicy. Dalej też idzie nieźle, generalnie przesuwam się do przodu (jakaż różnica w porównaniu z Sulechowem!). Bardzo szybko dochodzę Kłosia i jako, że tętno mam w tej chwili w okolicach 175 dochodzę do wniosku, że to pozycja w wyścigu na ten moment mnie zadowala:).

Z Mariuszem jedziemy razem niemal całą pierwszą rundę, tasując się nawzajem więc znowu nie jest też tak, że cały czas siedzę mu na kole. Po drodze mijamy Rodmana, który grzebie coś przy rowerze. „Co jest?” – rzucam. „Łańcuch!” :(.

Kłosiu jeszcze w zasięgu pyty © Josip


Na pierwszym międzyczasie jestem 61, m.in. przed Kłosiem i Piotrem Kustoniem z Great Poland BT (nie zauważyłem kiedy go wyprzedzałem). Potem jednak następuje wyjątkowo ciężki dla mnie odcinek – niby płasko ale bardzo nierówno, pełno wybijających z rytmu korzeni. Widzę jak Mariusz sunie po tym swoim 29-calowym potworem jak po asfalcie i stopniowo acz nieubłaganie mi się oddala.

Łapię mały kryzys ale po chwili, w okolicach 1 bufetu dogania mnie mocny zawodnik z mini więc siadam mu na kole i odżywam. Jedziemy tak dłuższą chwilę, obracam się a za nami całkiem konkretny pociąg się uformował. Jest w nim również Szymon Gabryelczyk, któremu wcześniej spadł łańcuch i teraz nadgonił. Po chwili wychodzi na prowadzenie i na jedynym szutrowym, szybkim odcinku nadaje mordercze tempo. Utrzymały się tylko 2 osoby, reszta została.

Po rozjeździe mini/mega zostajemy tylko we 2 z Szymonem. Nagle, widzę że znów zbliżyliśmy się do Kłosia, jest nie dalej niż 50 metrów przede mną. Ale fajnie tak się powieźć za mocniejszym zawodnikiem!:) Niestety, chwilę później Szymonowi definitywnie strzela łańcuch czy też wózek się wygina i zostaję sam. Do tego czuję, że ta pierwsza pętla kosztowała mnie sporo sił, jest gorąco, ciągłe wertepy i single (całkiem wymagająca trasa!) nie dają za wiele okazji na łyk z bidonu…

Drugą pętlę jadę już wyraźnie słabiej, sam to czuję. Nie chodzi o to, że mam zgon (dbałem o suplementację żelową) bo tętno cały czas wchodzi na wysokie obroty. Po prostu mocy w nogach brakuje. Na mecie zauważyłem, że siodełko obsunęło się jakiś centymetr, może to było przyczyną?
Nie wyprzedza mnie w sumie dużo osób ale są wśród nich Małgorzata Zellner i Jacek Swat, których na ogół objeżdżam więc trochę mnie to martwi. Przed drugim bufetem ku swojemu zdziwieniu doganiam Blooma, który miał jakiś problem z hamulcem i mu motywacja siadła. Jednak gdy go doszedłem, to chyba motywację odzyskał bo koła nie puścił. Jedziemy jednak wolno, dochodzi nas zawodnik z Orła Lipno i wyprzedza z dużą różnicą prędkości. Skaczę i łapię koło. Słyszę tylko: „Nawet nie myśl o tym”:). To Bloom, który stara się mnie zniechęcić ale bezskutecznie. No i jak to się skończyło? Ano tak, że jechaliśmy sobie dalej w trójkę, na czele zawodnik z Lipna albo ja.

Between an Eagle and Bloom:) © Josip


Aż naszedł podjazd, bodaj ostatni dłuższy na tym wyścigu i nie utrzymałem koła:). Siłą rozpędu dogoniłem jeszcze jednego zawodnika, wspólnie łyknęliśmy kogoś na kilometr przed metą i wpadliśmy na metę razem, jednak finisz przegrałem.

Taka jazda była! © Josip


Ale dobrze, że mamy to już za sobą:) © Josip


Na mecie chwilę mi zajmuje dojście do siebie. Podchodzi do mnie Ola i mówi, że „to nie na jej nerwy”. Ale co się stało? Okazuje się, że jeden zawodnik spiął się z kimś kierownicą na finiszu i z pełnym impetem uderzył głową w betonowy murek. Kask się rozsypał a z głowy broczył krwią (pęknięta czaszka?). Został przetransportowany śmigłowcem do szpitala. Podobno przez długi czas nie było komunikatu kto jest tym pechowcem, podczas gdy akcja ratownicza odbywała się niemal na oczach czekających na mężów, partnerów, synów czy ojców - rodzin. Potem podano do wiadomości, że to zawodnik z dystansu mini, na imię ma ponoć Szymon.
Moim zdaniem organizator powinien coś napisać na stronie na ten temat. Mam nadzieję, że skończyło się tylko na rozciętej głowie i wstrząsie mózgu bo różne wersje, które słyszałem były naprawdę dramatyczne… Trzymajmy mocno kciuki za tego bikera!

Wynik:
2:20:40
Open: 71/176 (161 ukończyło)
M3: 27/68 (59 ukończyło)
Strata do zwycięzcy Open (nie byle kto – Marek Konwa!): 29:13
Strata do zwycięzcy M3 (Radek Lonka) – 21:11
Strata do Team Leadera:) (Mariusz Kłosi) – 4:53. A jeszcze na drugim międzyczasie jakieś 10 km przed metą, to było około 1,5 minuty. Piękna końcówka, Kłosiu! Względem pierwszego międzyczasu awansowałeś o 15 pozycji, podczas gdy ja spadłem o 10, gratulacje!


Good bikes!


Kategoria 50-100, Maraton

Rozgrzeweczka przed maratonem

d a n e w y j a z d u 4.00 km 3.00 km teren 00:14 h Pr.śr.:17.14 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lover
Niedziela, 9 czerwca 2013 | dodano: 10.06.2013

Warto zawsze zrobić parę sprintów i wejść na obroty. Potem po starcie uda nie palą.


Kategoria <20

Do pracy i nie tylko

d a n e w y j a z d u 34.00 km 5.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Merida
Piątek, 7 czerwca 2013 | dodano: 10.06.2013

Znowu udało się codziennie do pracy dojeżdżać rowerem mimo nie najlepszej pogody.


Kategoria Commuter

Na basket

d a n e w y j a z d u 14.13 km 0.00 km teren 00:36 h Pr.śr.:23.55 km/h Pr.max:41.70 km/h Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kolarzówka
Czwartek, 6 czerwca 2013 | dodano: 06.06.2013

Przez Rusa na Polibudę czyli nie najkrótszą drogą ale za to tatę odwiedziłem. Zajebiście się pomykało w ciepłą noc szoską przez puste miasto! Natomiast na koszu to mi dziś nie szło, jednak takie 1,5 h na rowerze wchodzi w nogi i potem rzutu nie ma...


Good bikes!


Kategoria Szosa, ride for fun

Opalanie łydy

d a n e w y j a z d u 47.82 km 0.00 km teren 01:34 h Pr.śr.:30.52 km/h Pr.max:51.80 km/h Temperatura:21.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Kolarzówka
Czwartek, 6 czerwca 2013 | dodano: 06.06.2013

Wreszcie fajna pogoda na szoskę, żal było nie skorzystać. Więc się karnąłem do Gowarzewa i z powrotem. Spokojnie bo przecież dziś jeszcze baskecik:).

Na początku coś dziwnie napęd hałasował. Patrzę a tu łańcuch obciera o prowadnicę przerzutki mimo, że z tyłu mam jakiś środkowy bieg. Dziwne. Przyglądam się temu dalej i widzę, że łańcuch a właściwie cała korba przy każdym depnięciu wędruje jakiś centymetr na zewnątrz. Co jest? Kompletny luz na korbie! Całe szczęście byłem na Starołęce, blisko Eurobike'a więc podjechałem i mi dokręcili dobrzy ludzie. Ale jak to się mogło tak poluzować skoro od ponad 3 tygodni nie jeździłem na szosie?! Ewidentnie od stania się zepsuło, ta zasada mi się sprawdza po raz kolejny...


Good bikes!


Kategoria 20-50, Szosa

Jakoby trening

d a n e w y j a z d u 52.40 km 35.00 km teren 02:09 h Pr.śr.:24.37 km/h Pr.max:44.60 km/h Temperatura:16.0 HR max:180 ( 94%) HR avg:136 ( 71%) Podjazdy: m Kalorie: 1662 kcal Rower:Lover
Środa, 5 czerwca 2013 | dodano: 05.06.2013

Wstępnie miało być szosowo i w grupie a ostatecznie wyszło terenowo i samotnie.
Wpierw Dębina, potem Babki, Wiórek, szlak wzdłuż Warty, Mosina, Osowa Góra, Góreckie, żółty szlak, Puszczykowskie Góry, Łęczyca, Dębiec i ostatecznie dom.

W drugiej fazie poczułem, że czuję jeszcze nogi po niedzieli:) Dystans prawie jak Kargowa, he he.

Co ciekawe, rower znacznie mniej skrzypi niż przed błoto Trophy w Wyrzysku, widać służą mu borowinowe kąpiele:).


Good bikes!


Kategoria 50-100, MTB

Bikecrossmaraton Wyrzysk 2013

d a n e w y j a z d u 74.60 km 68.00 km teren 03:52 h Pr.śr.:19.29 km/h Pr.max:54.10 km/h Temperatura:21.0 HR max:177 ( 93%) HR avg:159 ( 83%) Podjazdy:1000 m Kalorie: 3874 kcal Rower:Lover
Niedziela, 2 czerwca 2013 | dodano: 03.06.2013

Co tu dużo pisać – liczby mówią same za siebie. Blisko 4 godziny jazdy na dystansie 75 km, średnia 19 km/h, blisko 4 tys. spalonych kalorii, średnie tętno 159. Parametry jak z górskiego maratonu bo taki właśnie był Wyrzysk. Wg orga 1000 m w pionie ale bardziej interwałowo niż w górach, co tak naprawdę jeszcze bardziej męczy. Dodatkowo poprzeczkę podniosły ulewy, które nawiedziły region dzień przed zawodami. Było grząsko i błotniście, 2 fragmenty przypominały mi zdjęcia z Beskidów – trzeba było paręset metrów przeprowadzić rower uważając żeby nie zostawić butów w błotnej brei.

Już po 20 min rower miałem cały oblepiony błotem, łańcuch zaciągał i przeskakiwał, okulary zachlapane. I jeszcze zapomniałem chusty pod kask, przez co pot zmieszany z brudem spływał mi do oka i szczypał niemiłosiernie.
Ale co tam, grunt, że noga dziś kręciła. Znowu widziałem, że wyraźnie zyskuję na podjazdach. Niestety nie jestem i pewnie już nigdy nie będę mistrzem techniki a na błocie to już w ogóle nie czuję roweru. Może to przez wzrost – mimo wszystko jestem dosyć ciężki i mam wysoko środek ciężkości… Pewnie wynik mógł być lepszy przy bardziej sprzyjających warunkach ale i tak jestem zadowolony.
Na 50-tym kilometrze doszedł mnie JP, który wystartował spóźniony 3 min. Próbowałem gonić ale akurat zaczęło się grzęzawisko i nie dałem rady.
Tak to praktycznie cała druga pętla upłynęła mi na samotności długodystansowca. Długo nie widziałem nikogo za sobą aż na 60-tym kilometrze, kiedy zacząłem dublować miniowców, zobaczyłem, że ktoś tam jeszcze z tyłu jest i jedzie zdecydowanie za szybko jak na miniowca. No i się zaczęła ucieczka! Przez 15 km do mety cały czas miałem gościa jakieś 100-200 m. za sobą. Byłem pewien, że się spina żeby mnie dogonić a on był pewnie tak samo pewien, ze ja się spinam, żeby mnie nie doszedł:). No i udało mi się ale pewnie zawdzięczam temu zawodnikowi ze 2 minuty. Na mecie okazało się, że był nim Czesław Wołujewicz z Nutraxa. To nie pierwszy raz kiedy się tniemy, pamiętam na pewno Czerwonak 2012 (wtedy ja wygrałem) i Dolsk z tego roku kiedy mnie dorżnął jak prosiaka gdy miałem zgon gdzieś około 60-tego kilometra.
Na mecie mnóstwo znajomych – dawno nie widziany Jacgol, z3Waza (tym razem startował tylko w rajdzie rodzinnym razem ze swoją młodzieżą), Młodzik, Hulaj, Zibi, oczywiście JP. A makaron miałem zaszczyt zjeść ramię w ramię z samym Gogolem:), który zapowiedział, że za 2 tygodnie w Złotowie będzie tak samo jeśli chodzi o przewyższenia. Przekonał mnie:)

Czas: 3:53:37
Open: 40/101 (93 ukończyło)
M3: 14/31 (28 ukończyło)
Strata do zwycięzców (M2 - Tecław, M3 - Górski): 45:26


Good bikes!


Kategoria 50-100, Maraton, MTB

Przepałka przez Wyrzyskiem

d a n e w y j a z d u 11.50 km 10.00 km teren 00:29 h Pr.śr.:23.79 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lover
Sobota, 1 czerwca 2013 | dodano: 03.06.2013

Krótko acz intensywnie pod wieczór na Dębinie.
Sprawdzałem, czy przesmarowana sztyca się nie obsuwa i zachowanie Nobby Nicków. Tak proszę Państwa, postanowiłem założyć NNy na wielkopolski maraton. Następny dzień pokazał jak słuszna to była decyzja ale o tym w następnym wpisie:).


Good bikes!


Kategoria <20, MTB