MTB Kaczmarek Electric - Lubrza
d a n e w y j a z d u
51.00 km
50.00 km teren
02:24 h
Pr.śr.:21.25 km/h
Pr.max:44.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lover
W sumie nie wiem co napisać. Na trasie wydawało mi się, że jest całkiem nieźle ale na mecie, gdy zobaczyłem, że Kłosiu wlał mi 10 minut (sic!) już mi się przestało tak wydawać. Cóż, w tym sezonie Mariusz jeździ po prostu w innej lidze..
Dojazd na miejsce ze sprawdzoną ekipą - z Markiem i Kłosiem właśnie, dzięki autostradzie oraz towarzystwu minął błyskawicznie i na luzie.
Zdążyłem zrobić rozgrzeweczkę i ustawić się pod koniec 1 sektora. Tym razem chciałem trochę zmienić taktykę i nie lecieć od początku na maksa. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że sprawdziło się o tyle, że nie miałem odcięcia ale z drugiej strony trasa była chyba zbyt krótka żeby się oszczędzać..
Jechałem w miarę równo, nie tracąc ani nie zyskując szczególnie pozycji na kolejnych międzyczasach. Na trasie tasowałem się z dobrymi znajomymi z poprzednich edycji, m. in. z Małgorzatą Zellner i Mateuszem Wasielewskim (tym razem oboje przyjechali trochę za mną). Z kolei Jacek Swat wypruł do przodu gdzieś na 5-tym kilometrze i tyle go widziałem. Łudziłem się jeszcze, że może pojechał mini ale nie, jest sporo przede mną w wynikach. Na drugiej pętli dogoniłem też Piotra Kustonia, który chyba nie miał najlepszego dnia ale gdy zobaczył, że nawet ja go wyprzedzam to wyraźnie odżył i odjechał mi na jednym sztywnym podjeździe.
Generalnie trasa dawała w kość - dużo korzeni, krótkich ale stromych podjazdów, grząskich singli, miejscami bruk i kałuże na całą szerokość, które zawsze są niewiadomą (o czym przekonał się Waza). Do tego 2 przejazdy śliskim drewnianym mostkiem nad rzeką i dwukrotne przekraczanie tejże rzeki w bród, z wodą po uda. Nawet miało to swój klimat, tylko szkoda, że tak zimno wczoraj było.
Napęd działał tym razem bez zarzutu, nie licząc wypadnięcia łańcucha na zewnątrz na parę kilometrów przed metą.. Fakt, że trzęsło tam strasznie ale przez to musiałem odpuścić jazdę na kole mocnego gościa, za który jechałem właśnie od rzeki. Co najmniej pół minuty w plecy:(
Sporo sił mnie ten maraton kosztował, całe popołudnie i wieczór chodziłem wczoraj jak zombi. Trasa wybitnie nie pode mnie ale w końcu trzeba ćwiczyć swoje słabości:).
Open: 65/160 (148 ukończyło)
M3: 24/52 (50 ukończyło)
Czas: 2:24:07
Pkt: 607
Strata do zwycięzcy M3 (Robert Syc): 19:09
Punktów dużo ale to pewnie dlatego, że Radek Lonka nie przyjechał..Na mecie, mogło być lepiej, mogło być gorzej
© Josip
Good bikes!
Kategoria 50-100, Maraton, MTB
komentarze
Zyga, spoko, za rok czy dwa, jak zacznę objeżdżać Lonkę, będzie to powód do dumy :). Tym bardziej że w tej Murowanej długo w ogóle nie byłem w stanie cię wyprzedzić :).
Radek L. zaczął szosowy blok przygotowawczy przed TdPA :-)
woda po uda i błotko po ośki - sama rozkosz wyścigu ...
gratki bezawaryjnego ukończenia i pkt. do Teamówki ! :-)