Tzw rozjazd do schroniska pod Śnieżnikiem
d a n e w y j a z d u
34.10 km
30.00 km teren
02:18 h
Pr.śr.:14.83 km/h
Pr.max:62.90 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lover
Rano zwlokłem się z łóżka obolały. A co będzie na Challenge'u?, pomyślałem. Oj czarno to widzę..., taka była przynajmniej pierwsza refleksja. Ale jak wsiadłem na rower, to było już całkiem nieźle. Można powiedzieć, że nóżka kręciła:)
Niestety Zbychu i Marcin musieli już rano jechać do Poznania ale za to dołączył do nas Mateusz "Ryba" Rybczyński z dwiema kobietami - Igą i Anią.
I w takim mocnym składzie pocisnęliśmy wpierw ostro pod górę do budki pod Czarną Górą (1050 ml. npm) a następnie czerwonym szlakiem przez Żmijowiec do schroniska. Widoki genialne. Pod schroniskiem obaliliśmy czeskie piwo Opat, founded by Klosiu:). Jak to dobrze, że my jesteśmy tylko amatorami, he he.
Następnie kawałek pod prąd trasy sobotniego maratonu i na krótkim (góra 500 m) zjeździe posypały się aż 3 laczki. Potem z kolei JPBike zgubił aparat (szczęśliwie odnaleziony) a Jacgol nie zmieścił się w zakręcie na szutrowym zjeździe. I to wszystko tylko po 1 piwku:) A tak na serio, to przecież poważnymi ludźmi jesteśmy i każdy był trzeźwy tylko jakieś takie fatum nas nie opuszczało.
Nawet do Międzygórza nie udało się tak do końca zjechać bo zniosło nas do Nowej Wsi i musieliśmy kilka kilometrów nadłożyć. W tym uroczym miasteczku nazywanym kawałkiem Tyrolu w Sudetach uzupełniliśmy płyny i węglowodany oraz ruszyliśmy na ostatni podjazd tego intensywnego weekendu czyli na Przełęcz Puchaczówka, uczciwe 300 m. w górę. Jeszcze tylko fajny i baaardzo szybki asfaltowy zjazd z agrafkami i już byliśmy z powrotem na kwaterze.
Dziękuję wszystkim za wspólny wypad!
Good bikes!
Kategoria Góry, 20-50