Skleroza nie boli ale się trzeba nakręcić
d a n e w y j a z d u
71.49 km
7.00 km teren
02:32 h
Pr.śr.:28.22 km/h
Pr.max:45.10 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Wyciągnąłem dziś po dłuższej przerwie Wheelera z piwnicy. Trochę był przybrudzony, więc zacząłem od myjki na Starołęce. Dalej pomknąłem standardowo przez Minikowo na Krzesiny. Tam sięgam do bidonu i... fuck! Zostawiłem na myjce:-) Szybka decyzja - wracam. Przede wszystkim chodziło mi o picie bo nie miałem już ani grosza przy sobie. Bidon był, pełen. Jeszcze zajrzałem do środka na wszelki wypadek i powąchałem:), było ok.
A zatem drugie podejście do szosy na Krzesiny. Potem Panattoni, Tulce, Krzyżowniki, Kleszczewo, Gowarzewo, Swarzędz i Nowa Wieś. Stąd terenem przez Olszak przebiłem się do Malty i do domu. Jakiś kryzys energetyczny mnie złapał ok. 50 kilometra. Dziwne bo zjadłem porządne śniadanie przed wyjściem i jeszcze jakiegoś batona połknąłem.
Nie wiem czy w ogóle jest sens o tym pisać ale... mocno wiało. Niby z południa jednak wiatr dawał się we znaki właściwie zawsze wtedy, kiedy się nie jechało na północ. Ale za to wtedy był wypas - 35 km/h na podjazdach na wiadukty:)
Good bikes!
Kategoria 50-100, MTB szosami
komentarze
Co do wiatru, to faktycznie czuć go było. Ja jechałem do Szamotuł wczoraj, wiatr mi się elegancko ustawił na północno-wschodni, jechałem 26 kmh max i się cieszyłem, że aż tyle.