W dowód uznania dla Rydera Hesjedala:)
d a n e w y j a z d u
50.20 km
16.00 km teren
01:53 h
Pr.śr.:26.65 km/h
Pr.max:47.50 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lover
No zainspirował mnie ten Kanadyjczyk norweskiego pochodzenia. Nie dość, że mój rówieśnik, to jeszcze udowadnia, że wysocy też mogą być dobrymi kolarzami:).
Tak sobie myślę, że on gdyby chciał, to już wcześniej mógł objąć prowadzenie w generalnej ale po prostu nie miał ochoty jeździć w tej gejowskiej różowej koszulce:-):-).
Wyjechałem o 19:30 z zamiarem zrobienia czasówki na asfalcie ale za Wiórkiem, gdy średnia była już powyżej 30 km/h, znudziło mi się to napieranie i odbiłem w teren (to jest przewaga górala, zawsze ma się alternatywę). Potem dojechałem do Osowej, zjazd singlem do górki saneczkowej i próba wjechania ścianką. 2 razy porażka:(
Dałem sobie spokój i pokręciłem dalej wzdłuż Kociołka, Góreckiego (fantastyczny, purpurowy zachód słońca), Stare Puszczykowo (obok BCMu) i Puszczykowskie Góry. Powrót już główną szosą przez Luboń i Łęczycę. Za przejazdem kolejowym usiadł mi na kole facet (wiek 45-50) na trekingu z bagażnikiem i sakwami. Zgubiłem go ale wymagało to niemal sprintu. Potem w Luboniu trochę nadłożyłem drogi jadąc koło stadionu i w międzyczasie mnie wyprzedził. Znowu go doszedłem i ponownie z ledwością zgubiłem. Respeeect!:)
Zsumowując oba dzisiejsze wyjazdy, to całkiem godna rowerowa niedziela nawet wychodzi.
Ktoś by się kopnął na Gogola do Barlinka (3.06), jakby co? Ja wstępnie nie planowałem ale po wczorajszym mam niedosyt ścigania...
Good bikes!
Kategoria 50-100
komentarze