josip prowadzi tutaj blog rowerowy

MTB Maraton Złoty Stok

d a n e w y j a z d u 78.20 km 75.00 km teren 05:23 h Pr.śr.:14.53 km/h Pr.max:52.40 km/h Temperatura:24.0 HR max:171 ( 90%) HR avg:135 ( 71%) Podjazdy:2700 m Kalorie: 4074 kcal Rower:Lover
Sobota, 5 maja 2012 | dodano: 06.05.2012

Drugie górskie giga w życiu zaliczone!
Wynik mógłby być trochę lepszy ale w sumie jestem zadowolony - praktycznie nie miałem większego kryzysu na trasie i jechałem mimo pewnych dolegliwości.

Start razem z Kłosiem z ostatniego sektora, ponieważ nie było nas w Murowanej. Tempo od początku zdecydowane, trzymam się za Mariuszem ale po paru kilometrach mi odchodzi - mocny dziś jest. Ja z kolei wyprzedzam Jacgola.
Jedzie mi się nie najgorzej (kolano na razie się nie odzywa) ale za to opaska od pulsometra jakoś się obsuwa i pulsak szaleje - raz pokazuje 160 bpm, raz 40 bpm. Zatrzymuję się na chwilę, żeby to poprawić.

Po 8 kilometrach podjazdu w końcu jesteśmy na Jaworniku. Zaczyna się długi ale dość łagodny zjazd, momentami trzeba dokręcać. Na krótko przed pierwszym bufetem zrównuję się z zawodnikiem z Chodzieży, z którym wspólnie kręciłem przez wiele km w Czerwonaku. "Drugi maraton razem?" - rzucam. Na to wygląda. Póki co, wzajemnie się motywując mijamy kilka osób. Ale niestety w pewnym momencie łańcuch spada mi na zewnątrz i nie chce wrócić. Znowu postój a kolega odjeżdża. Naprawiam i ruszam żeby gonić a tu nagle widzę go jak wraca z jeszcze jednym zawodnikiem. Pomylona trasa, fuck! Szczęście w nieszczęściu, że akurat tam mi ten łańcuch spadł ale i tak nadłożyłem około kilometra...

Wracam na trasę maratonu a tu akurat długi i stromy podjazd taką "ledwo ścieżką". Młynek nie chce wskoczyć, do tego kłuje mnie w kolanie i boli w krzyżu. Przez moment pojawia się myśl o wycofaniu się ale szybko ją odganiam.
Młynkowi trzeba pomóc ręką:) ale potem działa już be zarzutu. A że boli? Nikt nie mówił, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie - to jest giga!

Z pętli królewskiej szczególnie utkwił mi w pamięci zjazd fantastycznym singlem po łące, zdaje się, że wylądowaliśmy po nim nieco powyżej Jaskini Radochowskiej. Szkoda, że jechałem tam akurat w grupce i byłem trochę przyblokowany.
No i końcówka podjazdu na Przełęcz pod Jawornikiem, poprowadzona jakimiś
zupełnymi chynchami, dała popalić.

Na zjeździe czerwonym do Orłowca (znanym mi z objazdu 2 dni wcześniej) dostrzegam JPBike'a zmieniającego dętkę (pech!). Na dole bufet a potem długi szutrowy podjazd, niemal pod samą Borówkową.
Mój najlepszy moment w maratonie. Łapię równe tempo na środkowej tarczy i miarowo przesuwam się do przodu. Wyprzedzam chyba z 7 osób, samych gigowców, mnie nikt w tym czasie nie dogania.

Potem zjazd do Lutyni, nawrotka i początek podjazdu pod Borówkową, na początek stromą łączką, ze słońcem dającym ostro w czerep. Tu z kolei jest moja "Golgota":) Prędkość niewiele większa niż jakbym szedł, ale jadę. W lesie jest trochę lepiej, w jednym miejscu gdzie jest mnóstwo korzeni - podprowadzam. Reszta w siodle ale przegania mnie kobieta a ja nawet nie mam siły, żeby ją gonić.

Zjazd z Bórówkowej na 65-tym kilometrze to jest masakra, ręce mdleją. Czasami czuję się jakbym po schodach zjeżdżał, 2 kilometry... Tylko w jednym miejscu sprowadzam.

Wreszcie koniec tego telepania. Ostatni bufet i w górę. Niby już niewiele podjazdu ale za to najbardziej stromo na całej trasie - ponad 18%. Nie daję rady i 2 razy kawałek podprowadzam. Ale kiedy idę kolano boli mnie bardziej i czuję, że zaraz złapie mnie skurcz łydek, więc czym prędzej wpinam się z powrotem w pedały.

Ostatnie 8 kilometrów to już tylko zjazd do mety, w większości łatwy. Dokręcam i przeganiam jeszcze parę osób z giga a nawet jakichś maruderów z mega.

Wpadam na metę. Kłosiu jest już tam od kilku minut a chwilę później zjawia się również i JP. Bezkonkurencyjny w naszym teamie był dzisiaj Drogbas, który wlał mi 20 min. Ostatni, po ponad 6 godzinach, przyjeżdża Jacgol, dla którego góry nie okazały się dziś łaskawe - 2 pany:(.

1. Bogdan Czarnota (M3) - 3:45:30
.
.
.
80. Drogbas (37 M3) - 5:05:01
97. Kłosiu (42 M3) - 5:19:17
108. Ja (47 M3) - 5:25:52
112. JPBike (49 M3) - 5:31:11
142. Jacgol (59 M3) - 6:16:19

Wystartowało 171 zawodników, w tym 75 w M3.


Good bikes!


Kategoria Góry, Maraton, 50-100


komentarze
klosiu
| 18:01 poniedziałek, 7 maja 2012 | linkuj Po mojej glebie cały czas myślałem że zaraz się pojawisz i mnie wyprzedzisz jak dzieciaka :). Gratki za dobre miejsce, mam nadzieję że w Wałbrzychu też powalczymy.
josip
| 11:53 poniedziałek, 7 maja 2012 | linkuj Eee tam, tylko "dzięki" defektom Jacka. Poza tym, to nie był mój debiut - pierwsze giga w górach zrobiłem we wrześniu w Międzygórzu i wtedy np. Kłosia objechałem:)
Jarekdrogbas
| 09:48 poniedziałek, 7 maja 2012 | linkuj Jestes w takim razie 3 w teamie góralem.Zobacz jaki fajny debiut miałeś na giga;-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa wkazd
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]