Koniec listopada
d a n e w y j a z d u
8.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Merida
ponoć najsmutniejszego miesiąca w roku ale moim zdaniem ten akurat był fantastyczny. Ponad pół tysiąca kilometrów - jeszcze 2 lata temu, to ja tyle w lipcu nie robiłem, he he.
Wczoraj jeden gość otworzył drzwi (od strony kierowcy) swojej zaparkowanej na chodniku przy Placu Wolności (pod PKO) fury akurat kiedy go mijałem, też jadąc chodnikiem. Na początku nawet się nie zorientowałem co jest grane tylko poczułem ból poniżej prawego kolana i małego palca u nogi. To musiał być dokładnie ten moment kiedy ja byłem w jego martwym punkcie a jednocześnie nie kontrolowałem już drzwi bo przednie koło roweru było prawie na wysokości maski auta. W sumie nie wiem czyja to tak naprawdę wina - żadnego z nas nie powinno tam być. Ale z drugiej strony jest tam wyłożona innym kolorem kostki jakby ścieżka rowerowa, która jednak już od ponad 2 lat nie doczekała się oznaczenia, że jest ścieżką...
Facet wykonał wpierw gest jakby przepraszał a potem kiwał głową ale nie wiem co to miało niby wyrażać.
Najważniejsze, że oprócz lekkiego stłuczenia nic mi nie jest.
Good bikes!
Kategoria Commuter
komentarze
Co do drzwi, przypomniałem sobie jak kiedyś centralnie wjechałem kobicie do auta gdy otworzyła drzwi 15m przede mną gdy przed 7 rano wracałem z pracy z nocki. Trochę zamulony byłem, a jechałem z 30km/h, ale zdążyłem wyhamować prawie do zera przed spotkaniem z kobietką, do której się sympatycznie wraz z rowerem przytuliłem, jako że prawie już wysiadła z auta ;). Prawie parsknąłem śmiechem na widok tego szoku na jej twarzy, nie wiedziała co się dzieje. Ale od tego czasu kontrolnie nie przejeżdżam bliżej niż pół metra od zaparkowanych aut.