josip prowadzi tutaj blog rowerowy

Bike Maraton Poznań - kibic, obserwator i zając:)

d a n e w y j a z d u 42.66 km 20.00 km teren 01:53 h Pr.śr.:22.65 km/h Pr.max:49.60 km/h Temperatura:27.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lover
Niedziela, 4 września 2011 | dodano: 04.09.2011

Jak w tytule.
Wpierw wybraliśmy się z tatą na zjazd w Gortatowie. Przyjechaliśmy chwilę po tym jak w dół pomknął czub mega. Po drodze wyprzedza nas terenowa karetka na sygnale. Okazuje się, że jakaś laska przygrzała głową o ziemię i na parę minut odpłynęła. Potem ponoć doszła do siebie ale woleli ją zabrać do szpitala na obserwacje..

Generalnie dość niebezpieczne było to miejsce, głównie ze względu na tłok i mieszanie się zawodników z wszystkich 3 dystansów i o zupełnie różnych umiejętnościach technicznych. Jedni sprowadzali z przerażeniem w oczach, podczas gdy inni lecieli 6 dych albo i więcej. Był jeszcze 1 groźnie wyglądający dzwon ale gość po chwili pogaduchy z ratownikiem na temat tego jak ma na imię i gdzie mieszka:), doszedł do siebie i nawet pojechał dalej.
Z perspektywy kibica dość słabe było wyprzedzanie przy około 50 km/h, kierownice o centymetr od siebie i z szaleńczym rykiem "lewaaa wolnaaa!", gdy stawką było tak na oko miejsce 301/302 mega:)

Zjechało wielu emedowców - JPBike, Marek, Jacgol, Zbyszek i Maks; w tej kolejności. Żaden mnie nie widział ani nie słyszał:)

Gdy przejechała czołówka giga (3 osoby, w tym Kaiser), postanowiliśmy udać się trasą maratonu w kierunku mety. Podczepiłem się pod drugi pociąg giga (miejsca 4-6) i tak z nim grzałem do przejazdu przez asfaltówkę Swarzędz-Kobylnica. Dałbym radę dalej ale chciałem poczekać na ojca. Tempo mieli niezłe ale w moim zasięgu. Z tym, że dla nich to był 85-ty kilometr takiego napierania...

Kolejny punkt obserwacyjny wybrałem sobie pod wiaduktem w Antoninku, z widokiem na przeprawę pod Warszawską. Czekałem tam na kolegów z teamu jadących giga, zastanawiając się czy przyjadą (zgodnie z planem) razem czy osobno (a jeśli osobno, to kto będzie pierwszy). Jednocześnie zaplanowałem że podholuję ich lub lidera do mety. Pierwszy zjawił się Kłosiu, widać za mało go wczoraj przeczołgałem po wertepach żeby Rodman i Młodzik dali radę za nim nadążyć, he he.
Średnia od tamtego miejsca wyniosła pewnie w granicach 32 km/h, a Kłosiu praktycznie nie puszczał koła (szacun - miał już blisko 100 kaemów w nogach). Przeszliśmy 3 gigowców, co i tak nie miało większego znaczenia, bo obaj jechaliśmy przecież bez numerów.
Na mostku przed metą jakiś gość na nas nakrzyczał, że mamy się odsunąć bo tu jest rajd rowerowy i zaraz nam "tu krzywdę zrobią", he he.

Na koniec jeszcze piwko z tatą w cieniu ogródka i powrót wzdłuż Warszawskiej do domu. Tam też pokusiłem się o sprincik na równej jak stół, nieczynnej jeszcze dla ruchu, dojazdówce do Term.

Kurdę, mimo wszystko trochę żałuję, że dziś nie pojechałem, ale nawet nie tak treningowo, tylko legalnie, z numerkiem:)


Good bikes!


Kategoria 20-50


komentarze
mlodzik
| 20:54 środa, 7 września 2011 | linkuj No szkoda, że nie jechałeś z nami. Szczerze to myślałem, że będziesz. Tak czy owak do zobaczenia w Międzygórzu :)
Beata zdruzgotany kibic | 07:53 wtorek, 6 września 2011 | linkuj wybrałam się wczoraj na cotygodniowy spacer rowerowy iiiiiii w Zielińcu zatrzymał mnie rajd rowerowy... mmmm powiem szczerze zawodnicy robią niesamowite wrażenie bardzo bardzo pozytywne! aż serce szybciej zaczyna bić - super energia :)

niestety cały czr prysł przy zjeżdzie z asfaltówki w las nad jezioro - to był horror!!!!!!! zawodnicy skręcający w leśną drogę prowadzącą wzdłóż jeziora wpadali prosto w zamkniętą bramkę.... o zgrozo.... co tam się działo!!!!!! ludzie nadziewali się na postawioną na środku wjazdu bramkę i wylatywali w powietrze - kibice, którzy stali przy wjeździe krzyczeli do zawodników i ostrzegali, że na środku drogi jest nieoznakowany słupek, szczególnie jak zbliżały się większe grupy i to z dziećmi.....

nie dziwię się, że jakaś dziewczyna straciła przytomność po upadku, w lesie jest takich niespodzianek wiecej a domyślam się, że cała trasa była równie "genialnie" przygotowana...
KOMPLETNA AMATORSZCZYZNA !!!!
organizator lub organizatorzy = patałachy skończone powinni na wszystkich postawionych i nieoznaczonych barmkach i słupkach powiesić swoje klejnoty w ramach czujników to by wiedzieli o czym mówię HA HA HA HA HA

jakby nie można było pozamykać i zasłonić (złożonych) bramek?
jakby nie można było wszystkich słupków przecinających leśne drogi pomalować jaskrawymi farbami lub w ostateczności poustawiać jakieś tablice ostrzegające, chyba że chodzi o coś zupełnie inego .... nie mającego wiele wspólnego ze sportem czy turystyką - nie wnikam

po wczorajszych obserwacjach i przeżyciach nikt mnie nie namówi na udział w żadnym rajdzie!!!
klosiu
| 10:03 poniedziałek, 5 września 2011 | linkuj Dzięki za zającowanie w końcówce ;).
kamilzeswaja
| 20:49 niedziela, 4 września 2011 | linkuj To dzisiaj razem kibicowaliśmy w Gortatowie.

Pozdrawiam :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zisie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]