MTB Wiórek 2019 MEGA
d a n e w y j a z d u
42.77 km
42.77 km teren
01:43 h
Pr.śr.:24.91 km/h
Pr.max:54.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:308 m
Kalorie: 1639 kcal
Rower:Bestia
Debiut wyścigowy naszych nowych maszyn - mojej i Oskiego.
Myślę, że wypadł bardzo dobrze, choć do pełni szczęścia zabrakło paru centymetrów w przypadku Oskarka (przegrał finisz o 3-cie miejsce dosłownie o grubość opony) i paru metrów w moim przypadku (oficjalnie 6 sekund do pudła, ale czas był mierzony netto, ja startowałem jako pierwszy z ‘mojej’ grupki, więc tak naprawdę to była jeszcze mniejsza różnica).
Pogoda nie dopisała - w nocy i nad ranem lało, a w trakcie wyścigu mżyło i kropiło. W dodatku było przenikliwie zimno, góra 8 stopni. Na szczęście teren w Wiórku jest mocno piaszczysty, a trasa w zdecydowanej większości poprowadzona jest w lesie. Tak że błoto było w sumie niewiele. Owszem, było ślisko, ale tutaj nowy rower spisał się znakomicie, prowadził się pewnie i ani razu nie uślizgnęło mi się przednie koło na korzeniach. Ten Lefty to magia!
Start! © Josip
1 Kółko:
Dość szybko po starcie utworzyła się około 5-osobowa grupka, która stanowiła drugi pociąg wyścigu. Przez długi czas widzieliśmy przed sobą czołówkę, ale nie byłem w stanie ich dojść. Wkrótce wchłonęliśmy 2 zawodników (w tym Radka Ostrowskiego), którzy odpadli z pierwszego pociągu. Dużo pracowałem z przodu, czułem moc, ale nie na tyle, żeby samemu odjechać. Tym bardziej, że w perspektywie jeszcze druga pętla. Na odcinku wzdłuż Warty, przez moment było nas chyba z 10, ale gdzieś w okolicach wjazdu na drugie okrążenie, to się wszystko trochę porwało. Na szczęście zostałem w tej szybszej grupie
Kto ciśnie z przodu?:) © Josip
2 Kółko:
Stopniowo doganiamy tych z czołówki, co przeholowali z tempem. Wpierw Mateusza Siejaka, a następnie samego Mroza (po kontuzji ręki). Dociera do mnie, że otworzyła się szansa na pudło w M3, bo z przodu, wg moich obliczeń, jada tylko Adrian Prymowicz i Szymon Matuszak. Tempo wzrasta, zostaje nas tylko pięciu (wszyscy z M3!). Radek Ostrowski nieświadomie (chyba) skraca trasę i ucieka (po tem na mecie się przyznał i dodano mu minutę do czasu. Szacunek!). Przed ostatnim wirażem wychodzę na czoło, bo chcę pierwszy przejechać przez błoto i mieć dobrą pozycję na finisz, który w dodatku jest lekko pod górkę. Niestety, nie wybrałem najlepszego toru jazdy i dwóch mnie przegoniło. Staję w pedały, ale mocy brakuje (mści się, że nie wziąłem żadnego żela !@#$%). Udaje się odeprzeć atak zawodnika za mną (dosłownie o włos, a i tak w wynikach jestem za nim, przez ten pomiar czasu netto), ale tych dwóch, którzy mnie wyprzedzili w błocie już nie jestem w stanie dojść. Szkoda, bo gra była o podium…
Na mecie. Zawodnik na pierwszym planie stanął na podium M3 © Josip
Mimo wszystko, jestem zadowolony. Nowy rower robi różnicę nawet na takim płaskim wyścigu. Im więcej będzie przewyższeń i technicznych odcinków, tym bardziej powinienem zyskać na nowej maszynie.
Przeprawa przez błoto, końcówka 1 pętli © Josip
Trasa też bardzo fajna, wyciśnięte z terenu ile się da, na pewno o niebo ciekawiej niż u Gogola w Łopuchowie.
Nóżka aż swędzi żeby się jeszcze pościgać w tym sezonie. Może w Sobótce, jeśli tylko uda mi się wymigać z jednego bezsensownego wesela:)
A jak nie, to motywacja do treningów na zimę jest mega mocna.
Czas: 1:42:32
Open: 10/68
M3: 6/26
Strata do zwycięzcy Open (D. Lewek): 00:08:14
Strata do zwycięzcy M3 (A. Prymowicz): 00:06:50
Good bikes!
Kategoria 20-50, Maraton, MTB