Gogol Łopuchowo Mini
d a n e w y j a z d u
28.31 km
27.00 km teren
00:59 h
Pr.śr.:28.79 km/h
Pr.max:50.40 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:270 m
Kalorie: 1258 kcal
Rower:Bestia
Występ poniżej oczekiwań, przynajmniej moich:)
Tym razem start nietypowo w sobotę, żeby impreza nie konkurowała z PBC, za to konkurowała z MIchałkami:( Na rozgrzewce ku swojemu zaskoczeniu spotykam teamowego kolegę - Jacka. Oczywiście JP jedzie dłuższy dystans.
Jest chłodno i wietrznie, bo w nocy skończyło się lato, zarówno kalendarzowe, jak i meteorologiczne, taki zbieg okoliczności. Przynajmniej popadało i nie ma tyle piachu w lesie.
Coś mi się pochrzaniło, że start jest o 11, a przecież mega rusza pierwsze i to o 11:15, a mini jeszcze 15 minut później. W efekcie, marznę tylko w sektorze i całą rozgrzewkę diabli wzięli.
Wreszcie ruszamy! Na początek wąska runda wokół stadionu, od razu robią się odstępy. Po wjeździe na asfalt, blokuję amora, ośka-blat i cisnę w pogoni za czołówką. Wyprzedza mnie niesamowity w tym sezonie Krzysiek Borkowski z Adrianem Prymowiczem na kole. Podłączam się. Pojawia się szansa na dogonienie czołowej grupy, niestety po wjeździe w teren nie daję rady utrzymać tego tempa (>40 km/h) i puszczam koło. Zabrakło niewiele, góra 50 metrów, a dospawałbym do czołówki, gdzie jechał mól główny rywal z generalki.
Reszta wyścigu to gonka w 3-4 osobowej grupce. Udało się dojść dwóch zawodników, którzy odpadli z czołówki (obaj z M4). W moim peletoniku jeden gość (M2) z Rooweromanii szalał i urywał się na zjazdach, ale potem na podjazdach udawało mi się skleić. Widziałem, że jestem najmocniejszy w tym elemencie, ale z kolei nie na tyle mocny, żeby się urwać.
Na długiej prostej powrotnej do asfaltu dostrzegłem z przodu Artura Smolińskiego i Sławka Bączyka (1-szy i 2-gi z M4). Zmniejszaliśmy dystans, ale ostatecznie ich nie dogoniliśmy, jeszcze kilometr i byliby nasi.
Na ostatnim asfaltowym podjeździe atakuję. Chyba trochę za wcześnie. Troszkę odjechałem, ale zanim dotarliśmy do stadionu już byli przy mnie, a jeden z M3 nawet zdołał się wepchnąć przede mnie na singiel wzdłuż trybun. Finisz z jednym zakrętem 180 stopni i trzeba 90 stopni na trawie, to nie moja domena. Ostatecznie na metę wjeżdżam 3-ci z 4-osobowej grupy.
Wjazd na metę, 3-ci z grupki © Josip
Jak chcę się ścigać o pudło w mini, to muszę popracować nad mocą zaraz po starcie. Wytrzymać pierwsze 2 kilometry w czołówce, to potem będzie już dobrze.
Co prawda dziś pierwsza trójka (tak M3, jak i całego wyścigu) była poza zasięgiem, to jednak z 4-tym (Maciej Krzewina, bezpośredni rywal do pudła w generalce) bylem w stanie powalczyć, gdyż mimo początkowej straty, na mecie byłem zaledwie minutę po nim.
Czas: 00:59:17
Open: 12/194
M3: 6/67
Strata do zwycięzcy Open i M3 (K. Borkowski): 3:45
Good bikes!
Kategoria 20-50, Maraton, MTB