Bikecrossmaraton Łopuchowo 2014
d a n e w y j a z d u
62.00 km
45.00 km teren
02:03 h
Pr.śr.:30.24 km/h
Pr.max:55.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Bestia
No i chyba koniec ścigania w tym sezonie.
Przed ostatnim startem miałem jakiś wyjątkowy luz a w ramach bezpośrednich przygotowań wytrąbiłem trochę wina wczoraj na mieście:)
Łopuchowo zawsze było szybkie ale w tym roku to już naprawdę jakieś kuriozum było. To zapewne przez twardsze podłoże, bo gdzieś na 15-tym kilometrze miałem średnią 33,4!
Nie załapałem się do czołówki, więc właściwie cały wyścig przejechałem w 20-25 osobowym pociągu, na miejscach mniej więcej 18-40. Po drodze wchłonęliśmy kilka osób, które odpadły z czołowej grupy, m.in Jacka na początku drugiej pętli.
Tak że pociąg jeszcze się powiększał bo nikt z niego nie odpadał - brakowało technicznych fragmentów czy dłuższych podjazdów, żeby gdzieś zaatakować.
Dopiero na jakieś 10-12 km przed metą coś się zaczęło dziać a jeszcze Marcin akurat postanowił sprawdzić czy piasek jest miękki i wywalił mi się niemal pod koła. Ominąłem go ale wjeżdżając w krzaki i mi się czujnik od licznika przestawił tak, że zaczął stukać. Było to na tyle denerwujące, że 2 kilometry dalej zatrzymałem się, żeby to poprawić. No i potem trzeba było gonić grupkę, która już się trochę zdążyła porwać. Na szczęście było akurat kilka zmarszczek, więc udało mi się dogonić i przejść paru zawodników, którzy odpadli a na koniec i samą grupkę. I to chyba było największe moje osiągnięcie dnia dzisiejszego bo sam finisz skończyłem gdzieś w środku, wpadając na metę dokładnie 4 sekundy za JP, czyli naszym team liderem dziś. Zresztą na tym finiszu też dwóch się przede mną sczepiło i wyłożyło, więc nie bardzo było jak odpalić pełną moc.
Czas: 2:02:52
Open: 25/137 (132 ukończyło)
M3: 12/59 (56 ukończyło)
Strata do zwycięzcy Open i M3 (Mateusz Mróz): 9:10
Good bikes!
Kategoria 50-100, Maraton, MTB
komentarze
- 11.11 puchar niepodległości w Osiecznej
- gdzieś w grudniu mistrzostwa Pobiedzisk
Strasznie denerwujący taki wyścig, gdy brakuje miejsc gdzie można by komuś uciec.