Kaczmarek Electric Wolsztyn
d a n e w y j a z d u
68.20 km
67.00 km teren
03:10 h
Pr.śr.:21.54 km/h
Pr.max:41.70 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lover
Bodaj mój najlepszy występ w tym cyklu w tym sezonie. Miejsce w top 50 open i pozycja team lidera:) (wykorzystałem swoją szansę pod nieobecność Kłosia, he he). W sumie to ta dobra dyspozycja mocno mnie zaskoczyła, bo czasu na treningi mam ostatnio niewiele. A mogło być jeszcze lepiej gdyby nie błąd taktyczny na drugiej pętli. Wpierw dałem mocną i dłuuugą zmianę (dzięki, której nasz pociąg doszedł m.in. M. Hałajczak). Za długą bo potem poszedł atak inspirowany przez inną panią (M. Zellner), mnie akurat na chwilę przytkało a na dodatek zakopałem się w piachu i tak grupka odjechała a ja zostałem sam jak ch.. na weselu:).
Ten kryzysik udało mi się jednak szybko zwalczyć mocnym żelem Penco i podkręconą kadencją. Do mety potem już tylko wyprzedzałem. Co ciekawe, na ostatnich metrach wyprzedziłem M. Urbaniaka, który był 10-ty w Elicie. I tak kasa, całe 100 zeta, przeszła mi koło nosa.
To m.in. efekt tego, że R. Chmiel akurat dziś nie pojechał w Elicie, co z kolei spowodowało, że moja zdobycz punktowa do generalki była słaba (<600 pkt). Mimo wszystko trochę dziwny jest ten system z Elitą na Kaczmarku. Podobnie jak starty sektorów rozdzielone o 2 min., dzisiaj do końca drżałem o teamowe zwycięstwo bo nie wiedziałem jak daleko za mną jest JP, który startował z 2-giego sektora. Ostatecznie, wygrałem o 4 min., czyli 6 min. na mecie.
Trasa świetna - malownicza, dużo singli, interwałowych podjazdów ale też fragmentów, gdzie dało się łyknąć z bidonu. Jak dla mnie chyba najfajniejsza z całej edycji.
Dojazd i powrót z Markiem i Maksem, którzy przeze mnie nie doczekali do tomboli:( Wygrali coś?
Czas: 3:08:59
Open: 48/115
M3: 20/41
Starta do zwycięzcy open (M. Konwa): 37:10
Strata do zwycięzcy M3 (R. Chmiel): 28:09
Good bikes!
Kategoria MTB, Maraton, 50-100
komentarze
Gratsy za wynik.